Rozdział 19

10.9K 380 34
                                    

Po szczerej rozmowie z moją matką dotarło do mnie wiele rzeczy. Przemyślałem sobie całą tą popiepszoną sytuacje. Pomimo tego dalej jestem w ciemnej dupie.

Najgorsze jest to, że jak teraz czegoś nie zrobię, nie podejmę odpowiedniej decyzji, to za nie długo będzie za późno.

Jest coraz bliżej dnia, w którym mam powiedzieć Alice TAK przed ołtarzem, a ja mam w głowie coraz większy mętlik.

Postanowiłem na chwilę choć trochę się oderwać, a przyjemniej próbowałem przestać myśleć o tym wszystkim. Dojechałem do mojego, to znaczy mieszkania Alice i mojego. Starałem się być jak najciszej, bo nie chciałem jej obudzić.

Wszedłem jednak do sypialni, ale jej tam nie było. To dziwne, bo zawsze jak gdzieś wychodziła, ja o tym wiedziałem.

Za chwilę dostałem jednak sms-a od mojej narzeczonej.

CORAZ MNIEJ PRZYJEMNOŚCI SPRAWIA MI MYŚLENIE O TYM. AHH

Alice:
Kotek, wyszłam z Kris i Dotty do Palmalclub. Wrócę rano nie martw się
Kocham Cię 💋

No właśnie, a ja nie wiem, czy cię kocham. W tym momencie chciałem sie przytulić do najważniejszej osoby w moim życiu. I nie była to Alice. W moich myślach, była tylko Vicky.

Cały  piepszony czas. Nawet jak myślę o czymś związanym z Alice, to NIE. Tylko Victoria. Nie żebym narzekał, czy coś, bo te myśli nie zawsze były niewinne.

Rozebrałem sie i w samych bokserskich udałem się do kuchni. Wyciągnąłem szklankę i nalałem sobie wody. W tym momencie usłyszałem jak dzwoni mój telefon.

Westchnąłem i ruszyłem w poszukiwaniu mojego telefonu. Jak na złość nie mogłem go znaleźć.

- Dobra jest- podniosłem go spod sterty ubrań na moim łóżku i spojrzałem na wyświetlacz. Victoria. Natychmiast odebrałem.

- Victoria, czy coś się stało -spytałem zmartwiony, sam nie wiem czemu, ale usłyszałem roześmianą dziewczynę.

- Nie kochanie, nic się nie stało- westchnęła do słuchawki i słyszałam jak podnosi się z łóżka i pisknęła bo uderzyła noga o ramę łóżka.

-Michael śpisz? Bo ja nie umiem zasnąć. Cały czas myślę o tobie, o nas, o tym wszystkim. Myślę o tym, że jak się ktoś dowie, to wszystko skończone. Wszystko. Rozumiesz!

Rozłączyłem się. Najnormalniej w świecie przerwałem naszą rozmowę i jak najszybciej umiałam ubrałem się w moje ciuchy i biorąc portfel wyszedłem z mojego mieszkania.

Wsiadłem do mojego samochodu I udałem się do domu Vicky.

Victoria

Stałam na środku pokoju z telefonem w ręku, bo AHA Michael nagle się rozlączył, tak bez żadnego słowa nawet żadnego cześć, nic.

Nagle w moje okno uderzył jakiś kamyk, co okej trochę mnie przestraszyło, bo kto normalny w środku nocy wali kamieniami w okno.
Za chwilę jeszcze raz. Podeszłam do okna i zobaczyłam co za debil śmie zakłócać mój spokój.

No i wtedy zobaczyłam go. Stał we własnej osobie nie kto inny jak Michael Parker. Pan i władca wszystkiego I wszystkich.

- Czy ty jesteś normalny? Jest środek nocy - zawołałam do niego szeptem, uprzednio wychodząc na mój balkon

- Otwórz mi drzwi na dole -zawołał.

-Skoro z Ciebie taki Romeo to wchodź sobie przez balkon -powiedziałam mu to specjalnie, ale jemu dwa razy mówić nie trzeba. Nie minęło 10 sekund, a on już wchodził na mój balkon.

- Jest i oto twój książę- stanął przede mną kłaniając się teatralnie  przede mną co wywołało u mnie śmiech. Michael przyciągnął mnie do siebie delikatnie i złożyła pocałunek na moich ustach.

Złapałam go za jego kurtke I jeszcze bardziej przyciągnęła jego osobą do siebie. 

- jesteś szalony - pocałowałam go, tylko że tym razem nie był to lekki pocałunek. Wręcz przeciwnie. Stawał się z każdą chwilą bardziej zachłanny.

Powoli zaczęliśmy się kierować do środka mojego pokoju, ciągle nie odkrywając od siebie ust.  Michael złapał mnie za pośladki, na co od razu zareagowałam podskakując I oplatając jego biodra moimi nogami.

- Nawet jak się dowiedzą, nie skończymy ze sobą.

Kiedy Michael nagle to powiedział, poczułam w środku dziwne uczucie.
Zdziwiło mnie to co usłyszałam, ale wiedziałam że mówił  prawdę.

- Boje się Mike -wtuliłam się w zagłębienie jego szyi.

Michale kierował się z nami na moje łóżko delikatnie mnie na nim kładąc.
Podparł się na rękach nade mną, składając na mojej twarzy delikatne pocałunki. Obcałowywał każdy kawałek mojej twarzy, co przyprawiało mnie o dreszcze,bo bardzo mnie to łaskotało.

-Obiecaj, że mnie nie zostawisz- powiedziałam do niego szeptem, on jednak usłyszał I automatycznie spiął sie przestając mnie całować.  Spojrzał w moje oczy, mając takie spojrzenie, z któreo nie mogłam nic wyczytać.

- Nie zostawię Cię. - powiedział siadając na skraju mojego łóżka. Pochylił się trochę I przetarł rękami twarz wzdychając przy tym.

- Nie zostawię Cię, bo robisz ze mną coś dziwnego. Sprawiasz że czuje sie przy tobie jak nigdy wczesniej. Już ci to mówiłem I nie zamierzam nic w tym temacie zmieniać. Jesteś I będziesz dla mnie najwarzniejsza. Pamietaj o tym.

Spojrzał na mnie z pewnym bólem i smutkiem w oczach.Tak bardzo bo kocham.

Podniosłem się tak by być na jego wysokości.  Objęła go od tylu I przytuliłam go z całej siły jaką w tym momencie w sobie miałam. Skradłam mu małego całusa w policzek.

-Kocham Cię, wiesz o tym.

----------------------------------------

Nowy rozdział specjalnie dla was. Tym razem na spokojnie.
Lajkujcie I komentujcie.
Kocham Was.
Paulina ❤

(Not) My TeacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz