Rozdział 21

11.6K 370 43
                                    

Pioseneczka na serio super! zakochałam się 

- - - - - - - - - - - 

Obudziłam się rano z mocnym bólem głowy, który był wywołany genialnym wręcz pomysłem Hann. Ta cudownie myśląca istota, wpadła na pomysł, żeby otworzyć jeszcze jedną butelkę wina, bo tamta się dość szybko skończyła.

Z racji, że ja jestem osobą, która nie umie jej po prostu odmówić, zgodziłam się na to. Tak właśnie wypiłyśmy drugą butelkę wina, a później jakimś trafem trzecią.

- O jezuuuuu! Nigdy więcej nie piję alkoholu. - usłyszałam zaspany głos Hanny, która leżała obok mnie. - Żadnego alkoholu, wina tym bardziej!

- Przypominam ci, że to był twój genialny pomysł.

Zaczęłam się śmiać, kiedy zobaczyłam Hann, która na serio wyglądała jak jakaś najebana wiewiórka. Zaczęłam powoli podnosić się do pozycji siedzącej.

- Pójdę do kuchni i zrobię nam jakieś śniadanie, albo przynajmniej spróbuję, bo w lodówce raczej nie ma nic ciekawego.

Wstałam z łóżka i usłyszałam tylko ciche jęknięcie Hanny. Wchodząc do kuchni, zauważyłam na blacie kartkę papieru, a na niej

KOCHANIE, WIDZIAŁAM, ŻE ZGINĘŁY MI 3 BUTELKI WINA. POROZMAWIAMY PÓŹNIEJ, MŁODA DAMO :) WRÓCĘ DZIŚ PÓŹNO Z PRACY. KOCHAM CIĘ

Pewnie zastanawiacie się, czy moja mama to jeden z tych typów matek, która bardziej zajmuje się swoją pracą, niżeli samą sobą, a co dopiero swoją córką. Tak, moja mama pracowała. Pracowała bardzo dużo, ale mi to nie przeszkadzało w żadnym stopniu, bo poświęcała mi wystarczająco dużo czasu. Była dla mnie mamą i przyjaciółką, a to się liczyło dla mnie najbardziej.

Wyjęłam opakowanie tabletek przeciwbólowych z szafki i połknęłam jedną. Może to coś pomoże. Następnie wzięłam się za robienie naszego wykwintnego śniadania. Poprzez użycie słowa wykwintnego, miałam na myśli tosty z serem i szynką.

- Kobieto, zostań moją żoną. - usłyszałam Hann, która właśnie zajęła miejsce przy stole i zaczęła pożerać tosty. - Kocham cię za te tosty.

Zaśmiałam się na jej słowa i usiadłam naprzeciw niej, by zjeść posiłek.

- O której dzisiaj spotykasz się z panem Michaelem Parkerem? - spytałam mnie dziewczyna, mrugając przy tym znacząco, co wywołało u mnie śmiech, przez co prawie udusiłam się tostem.

- Pisał mi wczoraj, że chyba o 13, bo będzie już po zajęciach.

Tak, po zajęciach. Michael był dziś w pracy, bo dzisiaj jest wtorek, a my sobie zrobiłyśmy wolne, bo raczej nie byłybyśmy w stanie doczołgać się do szkoły.

- Nie chcę nic mówić, ale chyba za 15 minut tu będzie. - uśmiechnęłam się na słowa Hann, bo ucieszyło mnie to, że się z nim spotkam, po tak długiej przerwie.

Chwilę po tym, na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie, bo chwila. Za 15 minut! Spojrzałam na zegarek i faktycznie. Była 12.45, co oznaczało, że Parker, będzie tu lada moment.

- Kurwa Hannah. - szybko podniosłam się z krzesła i zaczęłam biegać po kuchni, próbując, choć trochę tu ogarnąć.

- Wiesz, że nie chcę być nie miła, ale musisz się stąd ulotnić, do dziesięciu minut. JUŻ!

Dziewczyna zwlekła się z krzesła i pobiegła do mojego pokoju po swoje rzeczy. Ja za chwilę do niej dołączyłam, żeby się przebrać i ukryć gdzieś puste butelki po winie. Hannah szybko się ze mną pożegnała i wybiegła z mojego domu.

(Not) My TeacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz