Rozdział 5

24.2K 651 253
                                        

Siedziałam właśnie w pokoju Hany, gdy ta po raz tysięczny już chyba, przebierała się. Najgorsze było to, że ona nadal nie miała wybranych ciuchów na dzisiejszą imprezę.
- Słuchaj Hannah. Jak tak dalej pójdzie to razem z Victorią same będziemy się bawić na tej imprezie! - powiedziała, wyraźnie zdenerwowana całą tą sytuacją Maddie. Jakoś dziwnym trafem zawsze ja i Maddie wiemy co założyć, ale oczywiście Hannah za każdym razem robi sceny. Wreszcie po dość długim czasie, Hannah włożyła na siebie przylegającą, sięgającą do połowy ud bordową sukienkę. Ja tym razem postawiłam na wygodę i stwierdziłam, że dżinsy z wysokim stanem i zwykły biały Crop Top, będą idealnym zestawieniem. Maddie z kolei podobnie jak Hannah, założyła sukienkę. Swoją drogą bardzo ładną sukienkę. Była to zwykła mała czarna, jednak przezroczyste wycięcia po bokach tej sukieni, dodawały całej kreacji tajemniczości.

Kiedy stwierdziłyśmy, że jesteśmy już gotowe, przyjechał po nas Shawn i razem udaliśmy się do domu Adama. Dom ten nie znajdował się jakoś specjalnie daleko od domu Hany, jednak chłopak Maddie zaoferował się, że będzie naszym kierowcą. Tak, Shawn nie pije alkoholu od kiedy na jednej z imprez był tak słaby, że znaleźliśmy go rano w fontannie przy szkole.

Kiedy już dojechaliśmy na miejsce, od razu dało się odczuć imprezowy klimat. Zapach alkoholu i papierosów rozprowadzał się po całym domu, do tego jeszcze te walające się pod nogami kubki. Cudownie!

Hannah stwierdziła, że pójdzie poszukać jakiegoś partnera na dzisiejszy wieczór, Maddie z Shawnem poszli tańczyć, a ja... No właśnie,  Ja zostałam sama. Postanowiłam się rozejrzeć trochę po domu i poszukać właściciela całej tej domówki. Nie trwało to jednak zbyt długo,  bo znalazłam Adama przy wielkim basenie. Rodzice Belli i Adama byli bardzo bogaci. Po pierwsze ich ojciec był znanym prawnikiem, po drugie ich matka była również, bardzo znaną, projektantką mody, więc ich zarobki spokojnie wystarczyły na posiadanie ogromnego basenu.

Podbiegłam szybko do Adama i rzuciłam mu się na plecy. Zdezorentowany całą tą sytuacją chłopak,  zaczął kręcić się wokoło, co rozbawiło mnie tak bardzo, że prawie z niego spadłam. Kiedy stwierdziłam,  że pora już z niego zaskoczyć,  zrobiłam to po czym on odwrócił się w moją stronę.
- Victoria! - wykrzyknął i od razu przytuliliśmy się.
- Adam jak dobrze Cię widzieć. Widzę, że od ostatniego naszego spotkania ostro wziąłeś się za siebie - zaczęłam się śmiać wskazując na jego mięśnie - pewnie każda laska jest teraz twoja. Razem wybuchnęliśmy śmiechem. - Ty też wyglądasz nieczego sobie Vicky. - stwierdził brunet.

Rozmawialiśmy tak jeszcze chwilę, kiedy nagle Adam zawołał kogoś w naszą stronę.
- Pewnie już słyszałas, że zaprosiłem mojego najlepszego przyjaciela na tą imprezę.
- Oj tak słyszałam. I słyszałam również, że jest podobno bardzo przystojny. - powiedziałam.
- Sama się zaraz przekonasz, bo idzie w naszą stronę. - poinformował mnie, wskazując na kogoś za nami. Odwróciłam się powoli, by po chwili zobaczyć kogoś kogo się najmniej spodziewałam na tej imprezie.

No kurwa nie! Czy on zawsze musi być tam gdzie ja? Przecież to jest już na serio chore. Mówiła moja podświadomość.

- To jest właśnie Michael. - powiedział Adam -   Michael, to jest Victoria. -kontynuował.
- Tak. My się znamy - uśmiechnęłam się sarkastycznie w stronę Parkera, z kolei on ukazał swój jak najbardziej szczery uśmiech.
- Tak, zanamy się i to bardzo dobrze. - potwierdził mężczyzna. Adam chciał coś powiedzieć,  jednak ja mu przetrwałam mówiąc, że pójdę się czegoś napić i potańczyć.

Kiedy weszłam do środka,  gdzie impreza rozkręciła się już na dobre, udałam się prosto w stronę kuchni, gdzie znajdował się wynajęty przez Adama barman. Od razu poprosiłam o jakiegoś mocnego drinka. Siedząc przy "barze" zauważyłam Bellę siedząca na kolanach Ivana. Widocznie związek kwitnie.

Chwyciłam mojego drinka i chciałam udać się do salonu, by poszukać Maddie lub Hany, jednak na kogoś wpadłam. Był  to wysoki brunet, który miał zielone oczy. Tak przynajmniej mi się zdawało,  bo przy takim słabym oświetleniu nie mogłam tego dokładnie sprawdzić. Ale tak to na pewno były zielone oczy. Miał sobie czarne, obcisłe spodnie i białą koszulę. Podsumowując był bardzo, ale to bardzo przystojny.

- Boże przepraszam bardzo, ja na prawdę nie chciałem - tłumaczył się, a ja dopiero wtedy zorientowałam się,  że szklanka z moim drinkiem leżała na ziemi.
- Tak w ogóle jestem Marcus. - przedstawił się, a ja po chwili zrobiłam to samo.
- Ja na prawdę miałam ochotę na tego drinka - przyznałam. Chłopak natychmiast poprosił barmana o kolejnego drinka, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Z jednego drinka wyszło chyba jakieś pięć, ale nie byłam wstawiona. Akurat do picia to ja mam mocną głowę. Swoją drogą chłopak okazał się bardzo uprzejmy. Gadaliśmy chyba godzinę, a mi zachciało się tańczyć.
- Idziemy potańczyć? - zapytałam Marcusa, a on przytaknął głową na znak, że się zgadza.

Po przeciśnięciu się przez tłum tych wszystkich przepoconych ciał,  dotarliśmy na środek parkietu. Położyłam ręce na na szyi chłopaka, a jego ręce automatycznie znalazły się na moich biodrach. Zaczęliśmy kołysać się w rytm piosenki. Skłamałabym jeśli powiedziałabym, że mi się to nie podobało. Tańczyliśmy tak chyba jeszcze przez 2 piosenki, aż w pewnym momencie, chłopak odwrócił mnie tak, że stałam do niego teraz plecami. Zaczęliśmy się kołysać,  jednak po chwili to kołysanie zamieniło się w ocieranie. Tak mogę spokojnie przyznać,  że w tym momencie poczułam nabrzmiałe kroczę chłopaka na moim pośladku. Marcus zaczął wjeżdżać powoli pod moją koszulę, bardziej przyciskając mnie do siebie. Zaczął powoli całować moją szyję,  swoją ręką kierował się od brzucha w górę.

Tego było już za wiele! Wyrwałam się z uścisku Marcusa i szybko pobiegłem do łazienki. Musiałam odreagować.  Stałam chwilę przed lustrem spoglądając w swoje odbicie.

Przecież to mogło zajść za daleko. Co jeśli bym tego nie przerwała. Na samą myśli chce mi się rzygać.
Usłyszałam jak otwierają się drzwi do łazienki,  w której byłam.

Brawo Woods, nie zamknęłaś tych cholernych drzwi!

Do środka wszedł wściekły Marcus.
- Teraz mi już nie uciekniesz! - krzyknął po czym przygwoździł mnie do ściany i zaczął mnie najpierw całować potem obmacywać. Chciałam krzyczeć jednak zostałam tylko spoliczkowana. - Posłuchaj mnie, jeśli zaczniesz krzyczeć to zabawimy się inaczej. - powiedział i wrócił do wcześniej wykonywanych czynności.
Zaczęłam się wyrywać,  jednak to nic nie dało,  bo on był ode mnie dziesięć razy silniejszy. Czułam tylko jak po moim policzku spływa łza. Rozerwał moją koszulkę, by swobodnie mógł się dość do mojego biustu, gdy nagle poczułam jak kto odrywa ode mnie mojego oprawcę. To był Michael.

Powalił Marcusa na ziemię i zaczął okładać go pięściami. Po chwili przestał i pozostawił pół przytomnego chłopaka leżącego na ziemi. Podszedł do mnie i po prostu mnie przytulił, a ja to odwzajemniłam. Potrzebowałam w tym momencie bliskości.

Staliśmy tak chwilę w szczelnym uścisku,  kiedy Michael zaproponował wyjście z tej imprezy. Oczywiście przystałam na jego propozycje, bo nie miałam najmniejszej ochoty na dalsze imprezowanie.

- Weź to - podał mi jakąś bluzę, najprawdopodobniej należąca do Adama - załóż ją, bo nie chcę żeby wszyscy widzieli twój biust. Zrobiłam tak jak powiedział i po chwili byliśmy już w salonie. Poszłam tylko do Maddie poinformować ją, że Michale odwiezie mnie do domu, i że wszystko jej wytłumaczę jutro.

Kiedy już dotarliśmy do mojego domu, wyszłam z samochodu Parkera nic nie mówiąc. On zrobił to samo. Podszedł do mnie i chciał coś powiedzieć,  jednak ja mu przetrwałam.

Wpiłam się w jego cudowne usta i zaczęłam go całować. Nie trwało to długo, kiedy pogłębiliśmy masz pocałunek. W tym momencie poczułam dziwne ciepło w okolicach brzucha. Poczułam się w pewnym stopniu wyjątkowo.
Kiedy wreszcie zabrakło mam powietrza, przerwaliśmy nasz pocałunek. Popatrzyłam mężczyźnie głęboko w oczy.
- Dziękuję  - wyszeptałam. To było wszystko na co było mnie stać w tej chwili.
- Wszystko będzie dobrze księżniczko.

No właśnie. Czy na pewno wszystko będzie dobrze?

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hej wszystkim!
Moi kochani czytacze! Kolejny rozdział już za nami. Już teraz mogę zdradzić,  że to nie koniec obecności Marcusa w tym opowiadaniu...
Z tego co widzę, to ktoś jednak czyta ten mój wytwór wyobraźni. Gwiazdkujcie! ⭐⭐⭐
Pozdrawiam,  Paulina ❤

(Not) My TeacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz