Rozdział 1

52.2K 1.1K 545
                                    

- Świetnie! - krzyknęłam - No po prostu zajebiscie! 

Spojrzałam na budzik i wyskoczyłam z łóżka tak szybko, że prawie się wywróciłam o własne nogi. Była 7:50, co oznaczało mniej więcej tyle, że zostało mi 10 minut na to żeby się ogarnąć do szkoły.

Ja wiem, że dziesięć minut to dużo, ale dziś jest 1 września. Początek roku szkolnego. A ja nawet nie mam się w co ubrać. Zaczęłam szukać jakieś sukienki i jedyną pasująca do dzisiejszego dnia, była mała czarna. Szybko się ubrałam, zrobiłam lekki makijaż, wzięłam torebkę i pośpiesznie wybiegłam z domu. Plusem było to, że mieszkałam dosłownie 5 minut od szkoły, więc droga nie była jakoś zbyt wymagająca.

Równo z pierwszym dzwonkiem przekroczyłam próg szkoły. STADO tych wszystkich uczniów, bo inaczej tego nie można nazwać, zajmowało cały korytarz. Próbowałam przecisnąć się przez tłum, aby jak najszybciej dostać się do wejścia na hale, gdzie miał odbyć się apel rozpoczynający ten kolejny,  cholerny rok szkolny.

Zawsze zastanawiałam się komu to potrzebne, przecież można najnormalniej w świecie wejść do klasy, a nie odwalać taką fuszerkę. No ale mniejsza z tym. Kiedy znalazłam się już przy wejściu na hale, ktoś złapał mnie rękami w biodrach i odwrócił w swoją stronę. Zdezorientowana spojrzałam na tę osobę i od razu na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. W jednym momencie na moich ustach znalazły się miękkie i smakujące malinami usta chłopaka.

Mojego chłopaka! 

Otóż moim chłopakiem był nie kto inny jak Ivan Martinez, znany także jako najprzystojniejszy uczeń w naszej szkole i kapitan drużyny piłkarskiej. Ale... wracając. Kontynuowaliśmy naszą chwilę czułości do momentu,  aż nie zostałam odepchnięta od mojego ukochanego.

-Boże, przyssaliście się do siebie jak jakieś pijawki. Woods! Może zostawiła byś go na dosłownie moment i zainteresowała się choć chwilę nami! - Hannah wydzierała się na mnie tak głośno, że zwróciła tym uwagę paru osób stojących na korytarzu.

- Dokładnie Victoria, trochę poszanowania dla przyjaciółek. - dodała trochę ciszej Maddie.

Oh, tęskniłam za nimi!

Ale właśnie, przez to całe poranne zamieszanie, nie zdążyłam wam nic o sobie  opowiedzieć. No to tak, nazywam się Victoria Woods. Mam 17 lat i właśnie dziś rozpoczynam trzeci - ostatni już rok w naszym liceum. Jestem wysoką brunetką, mam zielone oczy, zainteresowania szczególne  -sport. Nie mogę oczywiście zapomnieć o moich najwspanialszych przyjaciółkach, którymi są Maddie i Hannah i o moim wcześniej wspomnianym już chłopaku Ivanie. Raczej nie ma niczego interesującego co bym mogła o sobie powiedzieć na dzień dzisiejszy.

- Chodźcie. - powiedziała Maddie wszyscy weszliśmy na halę. Zajęliśmy miejsca z tyłu, bo wspólnie zdecydowaliśmy, że nie ma najmniejszego sensu by pchać się między pierwszaki. Cały apel był bardzo nudny. Pan Clark - dyrektor naszej szkoły, jak co roku gadał to samo.

Jedyną odmienną rzeczą było to, że poinformował nas o zatrudnieniu kilku nowych nauczycieli. Szczerze nawet nie wiem jakich, bo byłam zbyt zajęta rozmową z dziewczynami o tym, jakie te nasze wakacje były super, że Shawn (chłopak Maddie) planuje dla niej coś wspaniałego, i że Hannah zerwała przez wakacje z Mattem i narazie dziękuję za jakiekolwiek związki. Swoją drogą my z Maddie od samego początku wiedziałyśmy, że ta para nie ma sensu, bo ten cały Matt był jakiś mega dziwny.
Staliśmy tak jeszcze chwilę, aż wreszcie pozwolili nam pójść do swoich klas. Pożegnałam się z Ivo krótkim całusem, bo on musiał iść do swojej klasy, a razem z dziewczynami udałyśmy się do naszej.

Zaraz po wejściu do klasy dało się odczuć, że to początek roku. Wszyscy krzyczeli, witali się po dwumiesiecznej przerwie, niektóre dziewczyny mówiły między sobą, że w naszym liceum jest nowy, przystojny nauczyciel. Chłopcy z kolei przegadywali się, który z nich ile dziewczyn zdążył zaliczyć, a później rzucić. Zajęłyśmy nasze miejsca i właśnie w tym momencie słuchać było tylko jeden, wielki huk.

Wszyscy nagle ucichli, a do klasy wszedł jakiś nieznany mężczyzna. Był wysoki, miał troszkę ciemniejszą karnację niż my wszyscy, a biała koszula idealnie opinała jego wysportowaną klatę. Powoli usiadł przy biurku i przejechał wzrokiem po całej klasie. 

- Witam. Ja nazywam się Michael Parker i w tym roku będę waszym wychowawcą i nauczycielem wychowania fizycznego. W tym momencie wybuchnęłam niepochamowanym śmiechem, co trochę zdezorientowało nauczyciela.

- Przepraszam, przeszkadzam w czymś panno..? - zawiesił się na chwilę, ale od razu mu przerwałam

- Woods - odpowiedziałam mu, próbując przestać się śmiać.

- A zatem panno Woods, proszę powiedzieć co spowodowało twój śmiech.

Cholera! Co ja mu teraz powiem? Że mało co nie popłakałam  się ze śmiechu widząc miny tych plastików z pierwszej ławki, które na słowa BĘDĘ WASZYM NAUCZYCIELEM WYCHOWANIA FIZYCZNEGO  tak się śliniły, że grzechem by było nie zrobić zdjęcia.

- Czekamy - z rozmyśleń wyrwał mnie głos nauczyciela.

- Yyy, tak przepraszam. Nie wiem co się stało. Po prostu przypomniałam sobie coś i tak jakoś nooo - zaczęłam się jąkać.

- Dobra wystarczy. - powiedział spokojnie, a ja z rozpalonymi policzkami zaczęłam bawić się palcami.

 
Ta lekcja dłużyła mi się w nieskończoność, gdy nagle wybawił mnie z tych męczarni dzwonek.

- No dobrze, więc widzimy się jutro na lekcjach. Do widzenia wszystkim. - Pan Parker powiedział te słowa, a zaraz potem wszyscy wyszli z klasy.

Nie chcąc się przepychać przez wszystkich po prostu poczekałam i jako ostatnia udałam się do wyjścia.

- Już lubię jak rumienisz się przeze mnie...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
No witam wszystkich bardzo serdecznie! Jestem Paulina, a to co powyżej przeczytaliście to pewna część wytworu mojej wyobraźni. Jest to moje pierwsze opowiadanie, dlatego proszę o wyrozumiałość 😊 Zachęcam do czytania i gwiazdkowania, bo to naprawdę podnosi na duchu. Kolejny rozdział już niedługo.
Pozdrawiam, Paulina!  ❤

(Not) My TeacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz