Rozdział 11

19.5K 497 319
                                    

Michael

Po powrocie z pokoju Vic, musiałem od razu zaspokoić mojego przyjaciela. Stwierdziłem, że i tak nie ma sensu iść na kolację, więc postanowiłem jedynie napisać pani Sparkle, że Victoria źle się czuje i dałem jej tabletki.

Kiedy wziąłem telefon, uprzednio szukając go chyba 15 minut, bo kompletnie zapomniałem, że na lotnisku wrzuciłem go na sam koniec plecaka, wybrałem numer Sparkle.

Do: pani Sparkle

Victoria Woods źle się czuje, dlatego pomyślałem, że nie będę jej zmuszał do kolacji tylko dałem jej tabletki i została w pokoju.

Chwile później dostałem wiadomość z potwierdzeniem, abym zajrzał do niej jeszcze raz dla pewności. Dopiero teraz zobaczyłem ile mam nieodebranych połączeń. Najgorsze było to, że wszystkie były od Alice. Postanowiłem szybko oddzwonić, jednak jakoś specjalnie nie miałem na to chęci.

- Halo, Alice?

- No nareszcie! Ile można dzwonić! Ja rozumiem, że lot, ale sprawdzałam wasz samolot i doleciałeś jakieś półtorej godziny temu! Tak trudno było zadzwonić! - zaczęła na mnie krzyczeć.

- Cześć kochanie. - zacząłem spokojnie- Żyję i naprawdę nie musisz tak krzyczeć. Miałem wyładowany telefon - skłamałem, ale można to zaliczyć jako kłamstwo w dobrej wierze. Chyba...

- No tak, ja rozumiem kochanie, ale nie rób tak więcej. Ja na prawdę się martwię. - ohhh, na serio? - Ale ja w sumie dzwonię tez żeby się pożegnać.

- Jato pożegnać?- spytałem dość rozkojarzony.

- Firma twojego ojca dostała zlecenie w Chinach i wyjeżdżam na cały miesiąc. - już zaczynałem dziękować Bogu, że po powrocie, będę mógł zabrać Victorie do siebie. - Dlatego chcę się pożegnać bo jak wrócisz to mnie nie będzie wiesz.

NO I KURWA MOJE MODLITWY ZOSTAŁY WYSŁUCHANE

- O , jaka szkoda - znów kłamię, ale to wszystko przez Vicky. Tak to zdecydowanie jej wina - no ale w takim razie miłego lotu. Będę tęsknić.

- Mike, muszę już kończyć, ale pamiętaj że cie kocham i po powrocie zabieram cię gdzieś

- Dobrze kochanie. To jeszcze raz miłego pobytu w Chinach i kocham cię. - rozłączyłem się , nie czekając na jej odpowiedź.

KOCHAM CIĘ...

Nie byłem tego do końca pewny, bo z każdym dniem, minutą, za każdym pieprzonym razem kiedy jestem z Victorią... ta miłość do Alice jest... coraz mniej trwalsza...

Rzuciłem telefon na łóżko i poszedłem zobaczyć czy z wiki wszystko dobrze. Kiedy jednak Znalazłem się przy jej pokoju i zapukałem do niego nie dostałem odpoweidzi. Po prostu tam wszedłem, a ona... spała. Tak słodko spała, marszcząc przy tym swój nosek.

Była taka idealna. Taka niewinna. Moja.

Nagle usłyszałem ciche chrząknięcie za plecami.

- W czym możemy panu pomóc? - zapytała zdziwiona, lecz uradowana Hannah.

- Yyyy, w sumie... to znaczy - nie wiedziałem jak to wytłumaczyć - ja tylko sprawdzałem, czy Victoria już śpi, bo źle się czuła. I widzę, że zasnęła.

- No tak, rozumiemy doskonale. - Maddie popatrzyła się na Hann, a później na mnie mina typu

MÓW CO CHCESZ, ALE I TAK WIEMY CO Z NIA ROBIŁEŚ

- To ja już pójdę - musiałem skończyć te niekomfortową konwersację- I pamiętajcie, że cisza nocna zaczyna się o 22.

- Tak jest proszę pana - dziewczyny chórem odpowiedziały, na co ja się zaśmiałem, a one wybuchnęły śmiechem.

(Not) My TeacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz