#23 Szpital

242 22 1
                                    

Thomas 

Siedzimy wraz z Lily w mieszkaniu dziewczyn i oglądamy różne filmy. Po wczorajszej rozmowie jest jakoś inaczej. Dziewczyna mówiła że musimy zakończyć wszystko bo czuje że stanie mi się coś złego przez nią. Ale dla mnie to tylko słowa puszczone na wiatr.

- Lily ... - zacząłem niepewnie, a dziewczyna odwróciła wzrok w moją stronę 

- Tak ? - zapytała patrząc wprost w moje oczy 

- Kocham Cię - powiedziałem głaszcząc jej policzek na co ona tylko posłała mi uśmiech, a jej oczy były smutne.

Westchnąłem i pogrążyłem się w filmie który obecnie leciał. Nie rozumiem tylko dlaczego wszystko się tak toczy. Lily jest cudowną kobietą o dużej inteligencji i nienagannym wyglądzie. Owszem może mieć wielbicieli bo któż by się oparł tak wspaniałej dziewczynie, ale nie pojmuję tych listów i gróźb. 

- Też Cię kocham, ale to nic nie zmienia - szepnęła dziewczyna smutno patrząc w ekran telewizora. 

Przynajmniej mnie kocha nie jest dla mnie ważne że jakiś psychol żeruje na jej życiu. Znaczy jest ale prędzej czy później go znajdę i nie będzie miło. Liczy się sam fakt że ona darzy mnie tym samym uczuciem co ja ją. Uśmiechnąłem się pod nosem, a chwilę później zadzwonił mój telefon.

- Słucham - odebrałem numer od nieznajomego 

- Dzień dobry, z tej strony personal ze szpitala na ulicy Baker Street czy dodzwoniłem się do Thomasa Cook ? - zapytał mężczyzna spokojnym głosem 

- Dzień dobry, tak czy coś się stało ? - zapytałem, a na odpowiedź nie musiałem długo czekać 

- Pańska matka miała wypadek leży na oiomie i walczy o życie. Czy mógłby pan się zjawić u nas jak najszybciej ? - te słowa wywołały u mnie przerażenie, moja mama leży i walczy o życie. 

Muszę do niej jechać teraz !

- Tak, za niedługo się pojawię - powiedziałem rozłączając się

Byłem przerażony, a moje serce biło dwa razy szybciej. Wstałem jak oparzony z kanapy, a dziewczyna posłała mi niezrozumiane, a zarazem zdziwione spojrzenie.

- Co się stało ? - padło z jej ust kiedy w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy 

- Ona, walczy o życie - szepnąłem, a moje ręce zaczęły się trząść 

- Kto ? - zapytała wstając na równe nogi 

- Moja Mama, muszę do niej jechać - powiedziałem ruszając w stronę korytarza

- Jechać z tobą ? - zapytała lecz odmówiłem. Nie chciałem aby widziała mnie w stanie jak będę płakać niczym małe dziecko 

- Nie trzeba, dasz sobie radę ? - zapytałem, a dziewczyna podeszła bliżej

- Będzie dobrze - stwierdziła posyłając mi uspokajający uśmiech 

Wybiegłem jak najszybciej z mieszkania i ruszyłem w stronę samochodu który zaparkowany był niedaleko. Wsiadłem i odpaliłem silnik, ruszyłem z piskiem opon łamiąc wszystkie możliwe przepisy drogowe. Moje serce biło szybciej, a w głowie była tylko jedna cholerna myśl że moja ukochana mama leży teraz w szpitalu i walczy o życie. Nic więcej nie wiem, a to zabija mnie od środka. Czemu nikt mnie nie poinformował szybciej, czemu mój ojciec nie zadzwonił i nie powiedział że ona walczy o życie ? Te pytania cały czas krążyły po moich myślach. Jak na złość ni stąd ni zowąd pojawiła się policja. Zatrzymałem się na poboczu, a dobrze znany mi mężczyzna podszedł do mojego samochodu. 

- Thomas ? - zapytał zdziwiony 

- Proszę Cię szybko. Moja matka leży teraz w szpitalu na oiomie, a ja muszę jak najszybciej do niej dojechać - powiedziałem zmęczony całą tą sytuacją 

- Muszę Ci wlepić mandat - powiedział robiąc kwaśną minę 

- To wlep, ale szybko - powiedziałem, a już po chwili dostałem kwitek na którym była niewielka cena 

- Będzie dobrze, trzymaj się - powiedział mężczyzna, a ja ruszyłem w dalszą trasę.

W szpitalu pojawiłem się chwilę później, wleciałem jak poparzony i zacząłem szukać mojej rodziny. Przebiegłem cały szpital aż w końcu miła starsza kobieta powiedziała abym zapytał w recepcji. 

- Dzień dobry - powiedziałem lekko zdyszany 

- Dzień dobry w czym mogę pomóc - zapytała miło recepcjonistka 

- Przywieźli tu moją matkę Angel Cook - powiedziałem, a kobieta zaczęła coś sprawdzać na komputerze 

- Przykro mi, ale nikogo takiego nie mamy w bazie danych - powiedziała kobieta, a ja stanąłem jak wryty

Czekaj co ? Przecież dzwonili do mnie z tego szpitala.

- Yy, ale jak to ? - zapytałem zdziwiony całą sytuacją 

- Nie ma nikogo o takim imieniu i nazwisku w naszej bazie danych - powtórzyła kobieta przeglądając coś w komputerze 

- To jakiś żart ? Dzwonił do mnie mężczyzna i mówił że moja matka leży na oiomie w tym oto szpitalu - powiedziałem, a kobieta popatrzyła na mnie zdziwiona 

- Czy podał jak się nazywa ? - zapytała 

- Nie - odpowiedziałem natychmiastowo 

- W takim razie najwyraźniej któryś z pana kolegów zrobił panu nieśmieszny żart - stwierdziła kobieta 

- Najwyraźniej, dziękuję - powiedziałem odchodząc i kierując się w stronę samochodu 

Pieprzony idiota z kogoś. Frajer bez grama mózgu. Jestem zdenerwowany, nie co ja mówię ja jestem wkurwiony ! Kto normalny robi sobie takie żarty! Wsiadłem do samochodu i wyciągnąłem telefon. Wybrałem numer do mojej mamy która odebrała po paru sygnałach. 

- Halo ? - zapytała zmęczonym głosem 

- Cześć mamo jak tam ?- zapytałem z ulgą

Jestem głupi bo zamiast od razu do niej zadzwonić to jechałem tutaj tylko po to żeby dowiedzieć się że ktoś robi sobie ze mnie jaja. Ale nie ukrywam jestem spokojniejszy wiedząc że kobieta żyje i ma się dobrze 

- Leżę bo migrena daje o sobie znać, a u Ciebie synek ? - zapytała z troską 

- Dobrze mamuś, to odpoczywaj - powiedziałem 

- Przyjedź kiedyś z dziewczyną - powiedziała na co przytaknąłem i się rozłączyłem 

Byłem już spokojniejszy bo wiedziałem że kobieta jest cała i zdrowa w swoim domu. Ruszyłem w stronę mieszkania dziewczyn gdzie była martwiąca się Lily.

***

Hej kochani ! Ktoś robi sobie nieśmieszne żarty z naszego Thomasa 🤕 Co sądzicie ? Dawajcie znać ! Kocham was, buziaki :*!



Morderczyni Na Zlecenie [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz