*Vanessa*
- Weź ty się bardziej postaraj, bo to ci nie wyjdzie. - oznajmiłam z ironicznym śmiechem.
- Ty mi nie wierzysz?!
- Dziwi cię to? Od samego początku robisz wszystko, żebyśmy ze sobą zerwali, więc od razu ci mówię; to ci się nie uda.
- Mówię serio! Widziałem, jak się w niego przemienia! Poza tym, sam mi się do tego przyznał! - mój brat szedł w zaparte.
- Daj spokój, Chris! - brunet westchnął zrezygnowany.
- Żeby później nie było, że cię nie ostrzegałem. - Christian wyszedł z mojego pokoju, a ja dopiero wtedy zaczęłam głęboko rozmyślać nad tym, co powiedział. Jestem na niego zbyt wściekła, żeby przyznać mu rację, ale jakby się tak nad tym głębiej zastanowić, miałoby to sens... No, o ile Jasper i Charlotte o wszystkim wiedzą. Odkąd ich poznałam, miałam to dziwne wrażenie, że coś ukrywają, chociaż każdy temu zaprzeczał. Jeszcze ten ich szef. Przecież on idealnie pasuje do opisu tego chłopca z wypadku, którym Chris tak się jarał. Bardzo możliwe, że to właśnie on jest Kapitanem. Wiem jedno; siedząc tutaj na pewno nie odkryję, jaka jest prawda. Wstałam z obrotowego krzesła i zaczęłam ogarniać swoje włosy, które jak zwykle robiły, co chciały. Uczesana i ubrana zeszłam na dół i skierowałam się do wyjścia. Jednak zanim opuściłam dom, zatrzymała mnie mama:
- Córuś, gdzie ty idziesz?
- Poznać całą prawdę. - pełna zdeterminowania wyszłam, zostawiając zdezorientowaną mamę samą w przedpokoju.
Dom rodziny Hart
Dobra, pierwszy punkt wycieczki mającej na celu raz na zawsze potwierdzić, lub zaprzeczyć, czy mój chłopak pomaga Kapitanowi B w walce ze złem, znajdował się tuż przede mną. Mimo tego, że byłam tu już jakieś dziesiątki razy, odczuwałam niepokój. Starałam się go nie okazywać, kiedy drzwi otworzyła zawsze uśmiechnięta, pani Hart:
- Witaj Vanesso! Proszę, wejdź.
- Dzień dobry, pani Siren! - weszłam do domu państwa Hart i zastałam tam siedzącą na kanapie dziewczynkę w koszulce z logo Kapitana, jakimś dziwnym rogiem i tabletem.
- Cześć Piper! - przywitałam się z siostrą Henryka, która zapatrzona w tablet mnie nie zauważyła.
- O cześć Van, jak leci?! Mój brat znowu wybył do pracy. Tak między nami, nie mam pojęcia, dlaczego ty jeszcze z nim jesteś.
- Piper, nie mów źle o swoim bracie. - pani Hart upomniała swoją córką.
- Tak właściwie to przyszłam do ciebie. - zwróciłam się do jedenastolatki.
- Przyszłaś na spotkanie fan-clubu? - zapytała z wielkim entuzjazmem, jakby sam Kapitan B miałby tu wpaść.
- No jasne, że tak. Fanki Kapitana i Niebezpiecznego muszą trzymać się razem. - przybiłyśmy sobie z Piper piątkę, natomiast pani Hart wróciła do kuchni, żeby przygotować przekąski. - Skoro jestem wcześniej, to może ci pomogę?
- Byłoby super, dzięki. - obie zaczęłyśmy dekorować miejsce spotkania. Henryk zawsze się dziwił, jak udało mi się znaleźć wspólny język z jego siostrą.
- Słuchaj, mam pytanie. Mówiłaś, że Kapitan B osobiście mianował cię na stanowisko przewodniczącej. Powiesz mi dokładnie, jak to było? No wiesz, tak od początku? - Piper opowiedziała mi, co się wydarzyło. - Więc to HENRYK powiedział ci, gdzie szukać Kapitana B?
- Tak. Powiedział, że wziął tą informację z internetu.
- A pokazywał ci, gdzie było to napisane? - dociekałam dalej.
CZYTASZ
Niebezpieczny Henryk : Dwa Światy
FanfictionOn - Henryk Hart Ona - Vanessa Morgan On został - pomocnikiem superbohatera Ona została - skazana na bycie potężną Dla niego - moce były darem Dla niej - przekleństwem On - ratował ludzi Ona - im zagrażała Oni - się spotkają Co wyniknie z p...