*Dafne*
Od dwóch tygodni mam poważny dylemat sercowy. Mianowicie nie mam pojęcia, którego chłopaka mam wybrać i starać się o jego względy. Z jednej strony jest Christian, syn sąsiadów. On jest niezwykle opiekuńczy i można z nim o wszystkim porozmawiać. No, w moim przypadku nie jest to takie łatwe, bo trochę się przy nim jąkam, ale mu to ewidentnie nie przeszkadza. Do tego jest niezwykle przystojny. Z drugiej zaś jest Disaster Struck, jeden z superbohaterów w bandzie Kapitana B. On z kolei jest niezwykle odważny i pomocny, do tego taki cudowny. Achhh, gdyby istniał sposób, żeby mieć ich oboje, tak żeby żadnego z nich nie zdradzić. Problem w tym, że to niemożliwe i muszę się na któregoś zdecydować. Z tymi uciążliwymi myślami wyszłam przed dom. Cudne zarządzenie losu postawiło mi na drodze pewnego przystojniaka, który akurat wychodził z domu obok.
- Cześć Dafne! - przywitał się z uroczym uśmiechem, przez co na moją twarz wkradł się soczysty rumieniec. Dlaczego on musi tak na mnie działać?
- Cz-cześć Chris, co tu robisz? Yyyy, głupie pytanie, przecież tutaj mieszkasz. - zaśmiałam się nerwowo. - A może coś się stało, że wychodzisz? Chociaż, co miałoby się stać takiemu wspaniałemu chłopakowi, jak ty? Chyba, że faktycznie coś jest nie tak... - zaczęłam gadać, jak najęta i do tego powiedziałam mu, że jest wspaniały. Proszę, zabierzcie mnie stąd.
- Spokojnie Dafne, nic się nie stało. Szedłem tylko się przejść. Może chciałabyś pójść ze mną? - zaproponował, a ja, żeby po raz kolejny się nie jąkać, lub nie wywalić z siebie bezsensownego monologu, pokiwałam tylko głową na "tak." - Super, to gdzie chciałabyś iść? - dlaczego on mnie zmusza do wypowiadania słów, kiedy akurat jestem spięta? Dobra, spokojnie Dafne. Wdech, wydech i odpowiedz na pytanie:
- Może by tak nad morze? W sensie nad jezioro, bo morza tu przecież nie ma, hehehe. - ochh, znowu to samo.
- No to idziemy. - chłopak objął mnie ramieniem i razem udaliśmy się w stronę jeziora. Szliśmy w milczeniu, co pozwoliło mi na opanowanie stresu, więc podczas następnej rozmowy będę umiała mówić normalnie, a przynajmniej mam taką nadzieję.
Nad jeziorem
Dotarliśmy na miejsce i okazało się, że mimo cudownej pogody, nikogo tam nie było. Szybko znaleźliśmy odpowiedź na pytanie, dlaczego? Był tam jakiś dziwny koleś przebrany za dziecko, który za pomocą jakiegoś urządzenia zamieniał wodę z jeziora w kwaśne mleko. Na sam widok chciało mi się wymiotować. Wzięłam wdech, aby skomentować obraz przed nami, ale Chris pokazał mi palcem, że mam być cicho i iść za nim. Posłusznie wykonałam jego polecenie.
- Musisz stąd uciekać. Ten koleś jest niebezpiecznym przestępcą. - powiedział Chris, a ja spojrzałam na niego, jak na wariata.
- A co z tobą? Lepiej będzie, jak wezwiemy Kapitana B. - wyciągnęłam telefon, aby dodzwonić się do infolinii superbohaterów, jednak uniemożliwił mi to brunet, z którym tu przyszłam. Jak mam być szczera, kompletnie nie rozumiem jego zachowania. - Ja to załatwię, a ty leć do domu.
- Ale...
- Dafne, proszę.
- Nie, nie ma takiej opcji, żebym zostawiła cię tu samego... - naszą rozmowę, a raczej wymianę zdań przerwał pikający zegarek Christiana. Ten przedmiot coraz bardziej mnie irytuje. Jego szef też ma świetne wyczucie czasu. Pewnie teraz powie, że musi coś pilnie załatwić.
- Słuchaj, mam coś super ważnego do zrobienia. Znikaj do domu, a ja powiadomię Kapitana B i jego bandę o zagrożeniu. Może tak być? - westchnęłam ciężko i przytaknęłam. - Ekstra, to widzimy się później, ale idź prosto do domu.
CZYTASZ
Niebezpieczny Henryk : Dwa Światy
FanfictionOn - Henryk Hart Ona - Vanessa Morgan On został - pomocnikiem superbohatera Ona została - skazana na bycie potężną Dla niego - moce były darem Dla niej - przekleństwem On - ratował ludzi Ona - im zagrażała Oni - się spotkają Co wyniknie z p...