*Henryk*
Przyszedłem do szkoły jak codziennie i od razu zacząłem szukać swojej dziewczyny. Niestety nie udało mi się jej nigdzie znaleźć, ale napotkałem za to jej brata, który jak tylko mnie zobaczył, od razu posłał mi mordercze spojrzenie. Niby zawsze tak na mnie patrzył, ale miałem dziwne wrażenie, że to jest jeszcze bardziej zabójcze. Chłopak zaczął iść w moim kierunku, a ja przełknąłem głośno ślinę.
- Cześć Christian! - przywitałem brata Vanessy, starając się brzmieć jak najbardziej naturalnie.
- Chodź no, musimy pogadać, jak facet z facetem. - chłopak pociągnął mnie za sobą, więc chcąc nie chcąc, musiałem z nim iść. Usiedliśmy na jednej z ławek w ustronnym miejscu. - Dobra młody, słyszałem, że chodzisz z moją siostrą.
- Skąd o tym wiesz? - zdziwiłem się trochę. Nie sądziłem, że tak szybko się o nas dowie.
- Vanessa mi mówiła. I żeby to było jasne, jeśli skrzywdzisz moją siostrę, ja skrzywdzę ciebie, dotarło?! - wypowiadając te słowa, uderzał pięścią o swoją rękę, co miało dać wiarygodność jego słowom.
- Jasne Chris, o nic nie musisz się martwić. Kocham ją i nigdy bym jej nie skrzywdził. - zapewniłem nie ze strachu, a dlatego że była to prawda.
- Mam cię na oku, młody. - rzucił mi jeszcze jedno mordercze spojrzenie i odszedł. Przyjemniaczek z niego. Zobaczyłem Vanessę rozmawiającą z Charlotte, więc podszedłem do nich.
- Witaj kochanie, cześć Charlotte!
- Cześć skarbie!
- Hej Henryk!
- Rozmawiałem przed chwilą z Christianem. - oznajmiłem, przez co na twarzy mojej dziewczyny pojawił się niepokój.
- Zrobił ci coś? Nic ci nie jest?
- Nie, spokojnie. Póki co, dostałem ostrzeżenie. Chyba trochę minie, zanim twój brat mnie polubi... No jeśli w ogóle istnieje taka opcja.
- Przepraszam cię za niego. Mogłam mu nic nie mówić. - szatynka zaczęła się obwiniać.
- Kochanie bardzo dobrze zrobiłaś. Jestem z ciebie naprawdę dumny. - przytuliłem ją, a następnie pocałowałem, co od razu odwzajemniła.
- Musicie robić to przy ludziach? - spytała zniesmaczona, Charlotte.
- Wybacz. - powiedzieliśmy jednocześnie. Wtedy zadzwonił dzwonek, więc udaliśmy się do klasy.
Po szkole, w kwaterze
Ponieważ nie było żadnych zgłoszeń, nie mieliśmy zbytnio co robić. Po piętnastu minutach niewyobrażalnej nudy, Rey zaproponował ping - ponga. Mieliśmy taki okres, że ciągle w to graliśmy nawet, jak były alarmy. Tylko raz udało mi się ograć mojego brata, ale do tego potrzebowałem pomocy kuzyna Ściosa. Chociaż nie przyznam tego na głos, inaczej bym nie wygrał. Ale to już przeszłość, bo odkąd jestem hipermobilny, stałem się mistrzem tenisa stołowego. Kolejny raz plastikowa piłka odbiła się od mojej paletki i pognała w stronę alter-ego Kapitana B.
- Rey, chciałbym wyjść dzisiaj wcześniej. - poinformowałem i odbiłem piłkę.
- Czemu? - spytał i również odbił.
- Bo zaprosiłem Vanessę na randkę. - odpowiedziałem, kiedy kulka poleciała w kierunku Reya.
- Oooo, czyżby Romeo odnalazł swoją Julię? - brunet znacząco się uśmiechnął.
- Na to wygląda... Jest jeszcze coś. - oznajmiłem. Piłka nadal była w grze.
- Co?
- Chciałbym jej powiedzieć, że to ja jestem Niebezpiecznym. - na te słowa Rey stracił zainteresowanie kulką, która przeleciała poza stolik, czyli kolejny punkt dla mnie. Mój brat jednak nie przejmował się już grą, tylko analizował to, co powiedziałem.
CZYTASZ
Niebezpieczny Henryk : Dwa Światy
FanficOn - Henryk Hart Ona - Vanessa Morgan On został - pomocnikiem superbohatera Ona została - skazana na bycie potężną Dla niego - moce były darem Dla niej - przekleństwem On - ratował ludzi Ona - im zagrażała Oni - się spotkają Co wyniknie z p...