*Henryk*
Było ciepłe sobotnie popołudnie, które postanowiłem spędzić u boku swojej dziewczyny na spacerze w parku. Szliśmy w ciszy. Nie potrzebowaliśmy słów, żeby się zrozumieć.
- Henryk uważaj! - za pomocą hipermobilności udało mi się przechwycić przedmiot, który leciał w naszą stronę. Okazało się, że owym przedmiotem była piłka należąca do grupy dzieciaków bawiących się w parku. Oddałem zgubę jego właścicielowi, a siedmioletni chłopczyk przeprosił za nieostrożność. Przeszliśmy kawałek dalej, a moja dziewczyna przerwała ciszę panującą między nami. - Niesamowite.
- Co takiego?
- Twoje zdolności i to w jaki sposób z nich korzystasz.
- Przecież ty też masz super moce.
- Tak, ale one nie służą do niczego dobrego. - na te słowa posłałem jej ciepły uśmiech.
- Kochanie, to nie moce posiadają ciebie, tylko ty posiadasz moce. Tylko ty decydujesz, w jakiej sprawie ich użyjesz.
- Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób. Moje zdolności zawsze kojarzyły mi się z bezpośrednim zagrożeniem, nie tak jak moce używane przez superbohaterów. - tak jakby na potwierdzenie jej słów, nagle nad miastem rozpętała się kolejna burza. - I widzisz, właśnie o tym mówię. Jestem pewna, że to dzieło Chrisa. Ciekawe co mu się stało. - on to akurat nie potrzebuje powodów, żeby rozpętać burzę nad Swellview. Moje przemyślenia przerwało pikanie zegarka. Poszliśmy z Vanessą w jakieś ustronne miejsce, gdzie nikogo nie było, po czym odebrałem połączenie.
- Henryk, wiem że wziąłeś sobie dzisiaj wolne, żeby pójść na randkę, ale mamy bardzo poważny problem, więc migiem do kryjówki. - powiedział zaniepokojony, Rey. A zatem musiało wydarzyć się coś naprawdę złego. Rozłączyłem się i spojrzałem przepraszająco na swoją dziewczynę.
- Musisz lecieć ratować świat? - bardziej stwierdziła, niż spytała.
- Przepraszam cię. Może dokończymy kiedy indziej?
- Nie ma sprawy. Przecież wiedziałam, na co się piszę, zgadzając się zostać dziewczyną pomocnika superbohatera. - oznajmiła z uśmiechem.
- Kochana jesteś. - złożyłem na jej ustach krótki pocałunek i pognałem w stronę kwatery Reya.
W kryjówce
Zjechałem windą do kryjówki, gdzie zastałem mojego brata robiącego wyrzuty Jasperowi z jakiegoś nieznanego mi powodu.
- Cześć, już jestem! Co się stało? - wkurzony Rey spojrzał na mnie.
- Mamy poważny problem. - mężczyzna podszedł do głównego komputera i zaczął coś na nim klikać. - Doctor Minyak stworzył grupę, która ma na celu zniszczyć nas i zawładnąć Swellview. Nazwał ją sobie Liga Najwybitniejszych Kryminalistów Swellview, w skrócie L.N.K.S. Jej członkami są; on sam razem z Kohortą, Gwen, Czaso-żart, Drex, Dzieciaczek i nigdy nie zgadniesz kto jeszcze.
- Kto? - spytałem, nie domyślając się odpowiedzi.
- Nasza Charlotte. - spojrzałem na brata z szeroko otwartymi oczami. Gdyby nie zdenerwowanie Reya, pomyślałbym, że poszła tam, jako nasz szpieg, ale nic na to nie wskazywało.
- Charlotte jest w tej lidze? Czemu?
- Wyobraź sobie, że Charlotte nadal ma super siłę, którą kiedyś obdarował ją Minyak, żeby nas załatwiła. Gdy to odkryła, poszła do niego, żeby pozbyć się problemu i w ten oto sposób znowu jest pod jego kontrolą, a Jasper o wszystkim wiedział i nic nie powiedział! - spojrzałem na przyjaciela w celu uzyskania wyjaśnień.
CZYTASZ
Niebezpieczny Henryk : Dwa Światy
FanfictionOn - Henryk Hart Ona - Vanessa Morgan On został - pomocnikiem superbohatera Ona została - skazana na bycie potężną Dla niego - moce były darem Dla niej - przekleństwem On - ratował ludzi Ona - im zagrażała Oni - się spotkają Co wyniknie z p...