*Henryk*
Wróciłem do domu i zastałem mamę, która mierzyła mnie gniewnym spojrzeniem. Czy ja coś złego zrobiłem?
- Synu, musimy poważnie porozmawiać. - powiedziała ostrym tonem. Czyli, że zrobiłem. Bez słowa usiadłem na kanapie i czekałem, aż dowiem się, co przeskrobałem. - Okłamywałeś nas, Henryk. Wcale nie pracujesz w Składzie Rupieci, tak jak nam wmawiałeś.
- Pracuję tam. Każdy ci to może potwierdzić. - zapewniłem, kompletnie nie wiedząc, o co mamie chodzi.
- Przestań kłamać i powiedz prawdę. Ja i tak już wszystko wiem.
- Ale o czym wiesz? - niech wypali mi ze wszystkim, ale niech nie mówi tego, czego obawiam się najbardziej.
- Wiem, że jesteś Niebezpiecznym. - no to mam przewalone. Najpierw Chloe, teraz mama. Kto jeszcze się o tym dowie?
- Mówiłaś o tym komuś? - nawet nie próbowałem zaprzeczać, bo to i tak nie miałoby sensu. Ciekawiło mnie też, skąd ona niby o tym wie.
- Nie. Kiedy się o tym dowiedziałam, twoja siostra była u koleżanki, a tata na kręglach. - odpowiedziała, co mnie trochę uspokoiło.
- Proszę cię, nie mów o tym nikomu. To ogromny sekret. Nikt nie może się dowiedzieć, kim jestem. - czuję, że będzie ciężko z utrzymaniem mojej tożsamości w tajemnicy.
- Mogłeś nie powiedzieć o tym Jasperowi, Charlotte, lub któremuś z twoich znajomych, ale żeby ukryć coś takiego przed własną rodziną? - mogłem powiedzieć, że Jasper i Charlotte, raz o tym wiedzą, dwa również pomagają Kapitanowi w zwalczaniu zła, ale nie chciałem pogarszać i tak już beznadziejnej sytuacji.
- Słuchaj, to naprawdę skomplikowane. Dobrze, możemy się umówić, że będziesz mogła powiedzieć tacie, ale błagam, nie mówicie o niczym Piper.
- Czego mają nie mówić? - spytała moja siostra, która właśnie pojawiła się w domu, a ja posłałem mamie błagalne spojrzenie.
- A ty co tak wcześnie? Myślałam, że jesteś u Marli. - mama zmieniła temat, a ja odetchnąłem z ulgą, chociaż wiedziałem, że to nie jest koniec tematu.
- Bo byłam, ale zaraz zaczyna się spotkanie fan clubu B-fanów. Mamy specjalne zebranie, bo nie mieliśmy jeszcze okazji dokładnie przyjrzeć się Niepokonanemu. No wiesz, temu nowemu w badzie Kapitana. Powiem wam, że jest niezły, ale i tak Niebezpieczny jest najlepszy. - Piper westchnęła rozmarzona, mama wymownie na mnie spojrzała, a ja odwróciłem głowę w drugą stronę, aby uniknąć jej wzroku, udając przy tym niewiniątko. - Dobra, to ja lecę po swoje rzeczy. - obserwowałem, jak moja siostra wchodzi pod schody prowadzące na górę. Gdy już całkowicie zniknęła nam z oczu, zwróciłem się do mamy:
- Widzisz. To zaledwie jeden z argumentów, dlaczego nie można jej powiedzieć. - mówiąc to, wskazałem na schody, gdzie chwilę temu widzieliśmy moją największą fankę.
- Dobrze, powiedzmy, że rozumiem. Po prostu nadal nie mogę uwierzyć w to, że przez cały czas to byłeś ty.
- Tak jakoś wyszło. - wzruszyłem ramionami.
- "Tak jakoś wyszło?" Jesteś superbohaterem i mówisz mi, że tak jakoś wyszło?
- Tak właściwie to jestem pomocnikiem superbohatera. - naszą rozmowę przerwało pojawienie się Piper i taty w salonie.
- Porozmawiamy później. - szepnęła do mnie i poszła przywitać swojego męża. Mam tylko nadzieję, że nikt więcej nie pozna naszej tajemnicy.
CZYTASZ
Niebezpieczny Henryk : Dwa Światy
FanfictionOn - Henryk Hart Ona - Vanessa Morgan On został - pomocnikiem superbohatera Ona została - skazana na bycie potężną Dla niego - moce były darem Dla niej - przekleństwem On - ratował ludzi Ona - im zagrażała Oni - się spotkają Co wyniknie z p...