2. Ten chłopak

4.4K 140 70
                                    

*Henryk*

Przez całą noc myślałem o tym, co się wydarzyło. Dlaczego pogoda nas uratowała? Jak dla mnie, nie mogło być to zjawisko samo w sobie. Ktoś tam musiał być i ja dowiem się kto. Z nastawieniem na odkrycie tajemnicy wstałem z łóżka i ubrałem swoją ulubioną koszulę w czarno-czerwoną kratę. 

- Nie no, ja zwariuję! - już od rana dało się usłyszeć krzyki mojej młodszej siostry. 

- Co się tak wydzierasz?

- Kapitan B i Niebezpieczny wczoraj aresztowali przestępcę pod naszym domem, a ja tego nie widziałam! Życie jest niesprawiedliwe! 

- Nie martw się, jeszcze będziesz miała masę okazji, żeby zobaczyć ich w akcji. - starałem się jakoś pocieszyć Piper. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Jak się domyślałem, byli to Jasper i Charlotte, z którymi chodzę do szkoły. 

- Cześć Jasper, hej Charlotte! 

- Cześć Henryk, idziemy? 

- Tak. Mamo, tato, idę już do szkoły! - zawołałem do rodziców, znajdujących się teraz w innym pokoju. 

- Dobrze Henryk, miłego dnia!- odkrzyknęła mi mama. 

- Dzięki! 

W drodze do szkoły 

Zatrzymałem się na polance, gdzie wczoraj razem z Reyem i tym dziwnym czymś zatrzymaliśmy Dzieciaczka i jego bandę. 

- To było tu. - powiedziałem do przyjaciół, nadal wpatrując się we wczorajsze pole walki.

- Co tu było? - zapytał niczego nieświadomy, Jasper. 

- Henryk ubzdurał sobie, że wczoraj, kiedy jako Niebezpieczny walczył z przestępcami, został uratowany przez błyskawice. - wyjaśniła Charlotte. 

- Niczego sobie nie ubzdurałem! Naprawdę pioruny zaczęły walić w przestępców, jakby chciały nam pomóc! - uniosłem się trochę. 

- Czy ty słyszysz, jak to absurdalnie brzmi? 

- Może, ale jeszcze zobaczysz, że znajdę to coś. Jeszcze nie wiem jak, ale dowiem się, co tu zaszło. - oświadczyłem i już nie kontynuując tematu, ruszyliśmy dalej. 

Przed szkolnym budynkiem oczami Vanessy 

Ogromnie się stresuję! Zawsze tak mam przed poznaniem nowych ludzi. Nie, ja tam nie wchodzę! Czuję, że wydarzy się coś złego. 

- Nie panikuj, siora. - powiedział do mnie Christian. 

- Aż tak widać mój stres? 

- Bardziej niż po tobie, widać go po pogodzie. Serio wyluzuj, bo zaraz spowodujesz jakieś tornado. - rozejrzałam się i dopiero teraz zauważyłam, że nieźle wieje. Christian stanął przede mną, tak abym mogła na niego spojrzeć. - No już, wdech, wydech. - wykonałam polecenie brata i się trochę uspokoiłam, a wraz ze mną wywołany przeze mnie, wiatr. 

- Dzięki Chris. Ja nie wiem, jak ty to robisz, że się niczym nie martwisz. 

- Vanessa, ja po prostu wiem, że mogę wszystko, zwłaszcza teraz, kiedy... zresztą sama wiesz. - ta, przynajmniej on widzi jasną stronę tej sytuacji. Mój brat jest ode mnie rok starszy, więc mama zapisała go do klasy wyżej, a to znaczy, że musieliśmy się rozejść. Podeszłam pod swoją salę i nagle zaczepiła mnie jakaś kobieta. Miała tak około z jakieś pięćdziesiąt lat. 

- Dzień dobry, ty to pewnie Vanessa Morgan. 

- Yyyyyy... Tak, to ja. 

- Sharona Schaipen, twoja wychowawczyni. 

Niebezpieczny Henryk : Dwa ŚwiatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz