*Vanessa*
Od razu po przylocie do szpitala lekarze zabrali Henryka na badania. Chciałam iść z nim, jednak lekarz na to nie pozwolił. Usiadłam więc w poczekalni i czekałam, aż Henryk wróci z badań. Przez cały ten czas myślałam o tym, co się stało. W moich oczach zaczęły gromadzić się łzy. To wszystko moja wina. Gdyby nie ja, Henryk by tu teraz nie leżał. Mam tylko nadzieję, że nic mu nie będzie i szybko odzyska przytomność. Och...Henryk obudź się, proszę. Moje obwinianie się przerwał lekarz, który zajmuje się moim chłopakiem...byłym chłopakiem.
- To ty przyniosłaś tu Henryka Harta, tak?
- Tak, zgadza się. - szybko otarłam łzy i się ogarnęłam, żeby móc porozmawiać z lekarzem. - I co z nim?
- Niestety nie mogę udzielić ci żadnych informacji, gdyż nie jesteś z rodziny, ale prosiłbym o zawiadomienie o zdarzeniu rodziców chłopaka. Muszą podpisać zgodę na leczenie. - nie czekając na moją odpowiedź, doktor sobie poszedł. Faktycznie w całym tym zamieszaniu zapomniałam zadzwonić do państwa Hart. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do pani Siren. Skąd go mam? Mama Henryka mi go dała, bo chłopak często nie odbiera od niej telefonu, więc stwierdziła, że będzie dzwonić do mnie. Pani Hart odebrała po kilku sygnałach.
- Tak, słucham? - usłyszałam głos zawsze pogodnej, kobiety.
- Pani Siren, He-Henryk... miał wy-wypadek i jest w... w szpitalu. - oznajmiłam, łamiącym się głosem.
- Zaraz tam będziemy. - ton głosu blondynki świadczył o jej przerażeniu. Po jakichś piętnastu minutach zjawili się tutaj państwo Hart i ich młodsza córka. - Vanessa, gdzie jest Henryk?
- W tamtej sali. - wskazałam na wielkie szklane drzwi, z których wyszedł rozmawiający ze mną wcześniej, lekarz.
- Dzień dobry! To państwo są rodzicami Henryka Harta? - spytał, nie odrywając oczu od jakichś papierów.
- Tak. Niech pan mi powie, co jest z moim synem? - spytała zatroskana, pani Hart.
- Państwa syn doznał urazu głowy i nadal jest nieprzytomny, ale poza tym nie ma żadnych innych uszczerbków na zdrowiu. Będziemy mogli ustalić co dalej, kiedy się obudzi. Powinno to nastąpić już niebawem, także proszę być dobrej myśli. - wszyscy odetchnęliśmy z ulgą.
- Dziękujemy, panie doktorze.
- Chciałbym, jednak zamienić z państwem słówko. W tym celu zapraszam do mojego gabinetu. - lekarz wskazał ręką kierunek, w którym państwo Hart mają podążyć.
- Vanessa, zostaniesz z Piper? - zapytał, do teraz milczący, pan Hart
- Tak, oczywiście. - rodzice Henryka poszli z lekarzem, zostawiając mnie sam na sam z dziewczynką.
*Siren*
Nie miałam pojęcia, czego lekarz mógł od nas chcieć. W końcu sam powiedział, że wygląda na to, że z Henrykiem jest wszystko w porządku. Weszliśmy za mężczyzną do niewielkiego pomieszczenia, gdzie znajdowało się jedynie biurko, krzesła i szafa z jakimiś papierami i kartoteką.
- Proszę sobie usiąść. - my zajęliśmy krzesła po jednej stronie biurka, a lekarz po drugiej. - Muszę państwu zadać jedno pytanie. Podczas badania zauważyłem, iż państwa syn ma przyspieszoną akcję serca. Myślałem, że to z powodu jakiejś choroby, ale jego niebywale szybkie odruchy wskazują, że się myliłem.
- Do czego pan zmierza? - nie zrozumiałam kompletnie, o co chodzi temu facetowi.
- Spytam wprost. Czy Henryk ma nadludzkie zdolności? - spojrzałam na swojego męża, a on na mnie, po czym oboje przenieśliśmy wzrok na lekarza, oczekującego odpowiedzi.
CZYTASZ
Niebezpieczny Henryk : Dwa Światy
FanfictionOn - Henryk Hart Ona - Vanessa Morgan On został - pomocnikiem superbohatera Ona została - skazana na bycie potężną Dla niego - moce były darem Dla niej - przekleństwem On - ratował ludzi Ona - im zagrażała Oni - się spotkają Co wyniknie z p...