2. Szkoda, że Louisa nie było

3.3K 381 311
                                    


- Gdzie Tommo? - zapytał Zayn, włączając konsolę.

- Nie przyjdzie  - odparłem tylko, wzruszając ramionami.

- Znów się pokłóciliście? - Liam spojrzał na mnie uważnie. - Hazz...

- Nie, to nie to - powiedziałem. - Mieliśmy grać, tak?

Już więcej nie drążyli tego tematu. Niall siedział na kanapie i zamiast skupić się na grze, brał garściami chipsy i wpychał je do buzi. Nie interesowało go nic, poza jedzeniem. Po dwóch godzinach grania miałem dość. Chłopaki zaczęli temat o dziewczynach. Odkąd Liam poznał Amber, ciągle o niej gadał. Dopiero teraz zauważyłem, że gdy każdy z nas mówił o swoich upodobaniach co do dziewczyn, Louis zawsze milczał. Wcześniej nie wydawało mi się to podejrzane. Myślałem, że najzwyczajniej w świecie się wstydzi, zawsze był cichy i miał rumieńce na twarzy, gdy Zayn poruszał tematy związane z seksem. Skrzywiłem się na samą myśl o Louisie jako geju. Dlaczego mi to zrobił? Przecież wiedział, jak dużo dla mnie znaczy jako przyjaciel, musiał to zepsuć?

- Hazz? - zawołał Liam, trącając mnie barkiem.

-  Hm? - spojrzałem na niego, próbując dowiedzieć się o co chodziło.

- A ty co sądzisz o dzieciach? Chcesz je kiedyś mieć? - odezwał się tym razem Zayn.

- Jasne! - zawołałem. - Ale nie w najbliższym czasie - zaśmiałem się. - Jeszcze chcę się wyszumieć. A co? Spodziewacie się dzidziusia - pofalowałem brwiami.

- Głupek! - zaśmiał się Liam i rzucił we mnie poduszką.

- Uff... - złapałem się teatralnie za klatkę piersiową, gdzie było serce. - A już myślałem, że zostanę wujkiem.

Niall zarechotał niczym żaba, po czym odkręcił colę, którą podał mu Zayn. Nawet nie spojrzał, że była wzburzona i teraz piana spływała po butelce i dłoni blondyna, który miał skrzywioną minę.

- Zayn ty głupku! - zawołał. - Ale masz za swoje, to twoja kanapa.

- Trzymaj tę butelkę nad podłogą, baranie! - teraz to Malik wpadł w panikę. - Rodzice mnie zabiją, jeśli zobaczą lepką plamę.

- Pomyślą, że znów zabawiałeś się z Grace - zaśmiałem się, a Liam mi zawtórował.

Jeszcze przez kolejną godzinę rozmawialiśmy i śmialiśmy się z zabawnych historii opowiadanych przez nas na zmianę. Najdziwniejsze opowieści miał Niall, który mówił ciągle o swoim kocie i jedzeniu.

Pożegnałem się z nimi późnym wieczorem. Horan wyszedł razem ze mną. Mieliśmy akurat po drodze, gdyż mieszkał kilka domów dalej. Niestety nie wziąłem dziś samochodu, zabrała go Gemma tłumacząc, że jedzie do swojego chłopaka.

- Szkoda, że Louisa nie było - mruknął blondyn. - Nie było z kim walczyć o paczkę chipsów.

- Było całkiem fajnie - odparłem. - Nie narzekaj.

- To o co się pokłóciliście? - zapytał wprost. - O dziewczynę?

Wybuchnąłem głośnym śmiechem. Akurat Tomlinson i dziewczyna to kiepski żart. On był pedałem, wolał kutasy zamiast podziwiać atuty dziewczyn.  To było dla mnie niepojęte. Tolerowałem homoseksualistów, bo dlaczego by nie? Ale gdy mój najlepszy przyjaciel się kimś takim okazał, to mnie zraniło. Nie podobało mi się to i wolałem, aby po powiedzeniu tamtych słów zaśmiał się i powiedział, że to żart.

- Harry? - blondyn złapał mnie za nadgarstek, nakazując, abym się zatrzymał.

- Co?!

- To ty mi powiedz o co tu chodzi, nie rozumiem twojego zachowania... - popatrzył na mnie, oczekując odpowiedzi.

- Tomlinson jest pedałem, rozumiesz?! Dowiedziałem się o tym przed ostatnią lekcją.

- Skąd wiesz? - zdziwił się.

- Powiedział mi to. Powiedział, że mnie lubi, ale w zupełnie innym znaczeniu niż ciebie czy chłopaków, łapiesz?! - odparłem.

- Louis? - powtórzył. - Ale on... widziałem go ostatnio z jakąś dziewczyną i  myślałem...

- Nie chcę o tym już gadać - uciąłem. - Nie chcę więcej słyszeć o tym pedale.

Pożegnałem się z nim  i ruszyłem dalej. Blondyn został, ponieważ wcześniej zatrzymaliśmy się pod jego domem. Nawet się za siebie nie oglądałem. Wsadziłem dłonie w kieszeń i skierowałem się do siebie. Chciałbym, aby ten dzień już się skończył.

- Co tam u chłopaków słychać? - zapytała Anne, moja mama. - Dobrze się bawiłeś?

- Fantastycznie  - odparłem i wyminąłem ją, kierując do siebie na górę.

- Coś się stało? - usłyszałem jej głos. - Harry?

- Nie, jestem zmęczony - odparłem.

Wszedłem do swojego pokoju, od razu rzucając się na łóżko. Nie zawracałem sobie głowy zdejmowaniem butów. Twarz wtuliłem w poduszkę i patrzyłem tępo w ścianę. W sypialni było ciemno, jedynie uliczne latarnie dawały nikłe światło i widziałem kontury swoich mebli.

Po około godzinie w końcu zwlekłem się z materaca. Powoli zdjąłem  buty i skierowałem się do łazienki. Tam wrzuciłem swoje ubrania do kosza na brudną bieliznę i wszedłem pod prysznic. Gorąca woda pozwoliła mi się na chwilę rozluźnić. Nałożyłem odrobinę miętowego szamponu na włosy, przeklinając, gdy piana dostała się do oka. Opłukałem się i wyszedłem, owijając ręcznik wokół bioder.

W pokoju założyłem bokserki i  koszulkę do spania. Chciałem położyć się do łóżka i odpocząć, gdy wzrok przykuł mój plecak. Zapomniałem odrobić lekcji, a nie mogłem pozwolić sobie, aby znów dostać negatywną ocenę za brak pracy domowej. Na szybko wyciągnąłem podręczniki i odrobiłem najważniejsze przedmioty. Została mi chemia, ale pomyślałem, że zrobię ją jutro w szkole. Może Lou... ktoś da mi spisać. Miałem przecież jeszcze Zayna, Liama i Nialla.

::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

Witajcie asy!

Co tam u was słychać?

Mi wczoraj udało się napisać aż do 10 rozdziału tutaj ^.^

Oprócz tego jestem w trakcie pisania dodatku dla was o Thevinie (Theo X Kevin) Ktoś pamięta?

Miłego dnia!

Dziękuję za gwizdki i komentarze! ♥

House of Cards ~Larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz