Time cośtam. Znaleźliśmy się w momencie, gdy Kaminari udał się do toalety.
PER. KAMINARI
Oooooo! Za dużo precli zjadłem. No, bo idziemy se z chłopakami, a tam patrzę w cukierni stoi stojak z preclami. No i wiecie. Pochłonąłem wszystkie. Idę do toalety, ale tak idę, że chyba się zgubiłem. Patrzę, w którąś stronę, a tam widzę typa w pięknej różowej bluzie, wchodzi do łazienki. Nareszcie ją znalazłem, w sensie łazienkę, nie bluzę... Znalazłem ją, a nawet bonus dostałem! Jestem epicki! Bez namysłu przeturlałem się do drzwi łazienki. Weszłem. Piękna, puszysta, różowa bluza. Wiecie co ten typ miał na głowie? Kocie uszy! Nie wytrzymałem. Doskoczyłem do niego, łapiąc go za ramiona. Przybliżyłem swoją twarz do jego twarzy i ...i ...i szepnąłem:
- Skąd masz taką bluzę?- coś mu się stało. Jakby nie wiem, czuł się nie zręcznie. Teraz poczułem dopiero, jak bardzo muszę za potrzebą. Pobiegłem do kabiny. Krzyknąłem tylko- Zostań tu!
5 minut później. No wychodzę z tej toalety, a typa nie ma! Uciekł! Nawet nie powiedział skąd ma tą bluzę. Była taka piękna. Wyszedłem za drzwi i poszedłem szukać kumpli. No jakoś zniknęli. Zgubili się? Wcale nie dopuszczam do siebie myśli, że to ja się zgubiłem, nie no skąd, że! Nagle wpadłem na jakiegoś typa. W ogóle nie poczułem bulu po upadku..., może dlatego, że wcale nie upadłem. Przyjrzałem mu się. Miał na sobie zieloną koszulę i tą no...marynarkę bez rękawów oraz krawat. Czerń i zieleń... Piekne połączenie...Wyglądał tak pofacetowemu, przystojnie...., poważnie, czy raczej radośnie, bo widziałem uśmiech. Westchnąłem, ale nie tak jak zwykle, tylko tak jakbym zamruczał. Zauroczyłem się, czy co? Nie!!!!.... Ale on jest taki...taki...no wiecie o co mi chodzi... Podałem mu rękę. Złapał ją. Poczułem przyjemny dreszcz. Ale czekaj! Tak jakbym go skądś znał!
- Znamy się?- spytałem.
- Ja ciebie pierwszy raz widzę.- odpowiedział. Ten głos też skądś poznaję. Ale w dupie tam!- Zgubiłeś się?
- Nieeee!- skłamałem- Tak...
- Ja też!
- To może poszukamy razem i przedstawię cię moim przyjaciołom.- Nie wiem dlaczego, ale zabrzmiało to jakbym chciał przedstawić mojego narzeczonego rodzicom. Chłopak chyba to odczuł, bo się skrzywił.
Po długim poszukiwaniu, w końcu znalazłem, swój upragniony cel, swoje wyjście z tego centrum handlowego.......PRECLE!! Wiem, że myśleliście, że znalazłem przyjaciół, wiem. Kupiłem , zjadłem, nie podzieliłem się z nowym kolegą. Skoro już o nim mowa, to wydawał się jakiś niemrawy. Musiałem go pocieszyć! Jako nadopiekuńcza matka! Co ja pieprze?......?
- Hej, co jest?- podstawowe pytanie, aby zacząć zwierzanie się.
- Mój stryj poszedł do toalety, ale do tej pory nie wrócił.- był smutny. Zachciałem go przytulić. Już się do tego przymierzałem, kiedy on cofnął się w tył. Padłem ryjem na chodnik. No, bo to duże centrum, kto im zabroni kłaść chodnik? Wstałem. Popatrzyłem na niego. Rozglądał się. Tak też zrobiłem! Po chwili wysilania mojego jakże zajebistego wzroku. Ujrzałem moich frendsonów! Złapałem za rękę mojego toważysza i pociągnąłem go za sobą. Coś po pewnym czasie zaczęło mnie spowalniać. No i odwróciłem tą swoją głowę. Zielonokoszulowy, WTF? Czarnospodniowy?! Kolejne WTF? Nawet nie spytałem go o imę. Co mam powiedzieć? Nie ważne, mój mózg jest zbyt mały na takie myślenie. W każdym razie, ten chłopak szurał gębą, jak i całym swoim ciałem po tym cudownym chodniku. Popatrzyłem na jego dłoń, trzymaną w mojej ręce. Bądź odważny Denki! Zdjąłem jego rękawiczkę. Zaczerwienił się. Ochhh... Ale czemu na ręce?! Nie, nie, nie... Zbyt mocno mu tą dłoń ścisnąłem! Krew nie przepływała do jego dłoni. Biedny... Czemu jestem taki nieuważny...?
CZYTASZ
Villain Deku BNHA-Memories and Tomura
FanfictionKOMEDIA!! UWAGA, UWAGA, SĄ KOMIXY! RYSOWANE DO ROZDZIAŁÓW! Chłopak, nie bohater. Przez pewien incydent zapomniał o wszystkim, nawet o swojej mocy. A ktoś spróbował to wykorzystać...NO TO TAKI WSTĘPNY OPIS! ZAPRASZAM DO CZYTANIA. KTO SZUKA VILLAIN DE...