🌸Rozdział 1🌸

1K 143 22
                                    

Rosjanin nigdy nie miał łatwego życia. Problemy z rodzicami, kariera, która zmieniła jego spojrzenie na tak bardzo uwielbiany sport, praca niedająca satysfakcji oraz brak powodzenia w związkach. Nie wiedział co robi źle, że wszyscy i tak patrzą na jego pieniądze. Miał dość przytłaczającej rutyny, dlatego bez większego namawiania zgodził się na wyjazd do Japonii. Miał nadzieję, że chociaż trochę jego ponure życie nabierze koloru.

- Kto wpadł na pomysł żeby lecieć klasą ekonomiczną?! Jakby nas nie było stać na pierwszą klasę! - oburzył się najmłodszy z Rosjan. Blond włosy chłopak był tak zbulwersowany, że wyrwał z zamyślenia platynowowłosego.

- Spokojnie Yurio, wynagrodzimy ci to jakąś dobrą kawą - uśmiechnęła się kpiąco rudowłosa.

- Przecież wiesz, że mi nie wolno kawy! - krzyk chłopka rozniósł się po lotnisku, zwracając tym uwagę kilku przechodniów.

- Ja jednak jestem za pójściem na kawę - oznajmił Georgi.

- Może coś znajdziemy w drodze do hotelu.

Postanowili iść pieszą. Mijali uśmiechniętych ludzi, bawiące się dzieci. Prawdziwy magiczny klimat jednak zaczął się, kiedy zobaczyli piękny drewniany most przechodzący nad rzeką. Dotarli do centrum Hasetsu. Wszystko wyglądało naprawdę bajkowo. Na drzewach wiśni były pierwsze pąki kwiatów. Promienie słońca padały na czystą wodę w rzece, mieniąc się kolorami tęczy.

Viktor pierwszy raz był czymś tak oczarowany. Nigdy nie widział czegoś tak pięknego.

- Tam jest jakaś kawiarenka, chodźcie! - uśmiechnął się Georgi, idąc w kierunku drzwi.

Kiedy weszli do kawiarenki, od razu uderzył ich zapach kawy oraz kwiatów. Zajęli miejsce przy jednym z niewielu wolnych stolików, odkładając na bok bagaże. Miejsce w którym się znajdowali, było ucieleśnieniem bajkowego klimatu jaki poczuli, widząc drzewa wiśni.

Niebieskooki czuł, że nie pasuje do tego niezwykłego obrazka. On i jego przyjaciele wręcz emanowali smutną aura, a ich w większości szare ubrania jeszcze bardziej psuły klimat. Po chwili ciszę przerwał idący w ich kierunku kelner. Nie wyglądał na Japończyka.

- Witamy w Tęczowej Kawiarence, proszę o to nasze menu - powiedział perfekcyjnym angielskim, rozdając piękne biało różowe karty w kwiaty.

Kelner uśmiechnął się i odszedł na chwilę, aby obsłużyć kolejnych klientów. Rosjanie byli bardzo zdziwieni. Mila i Yurio dostali różne karty. Mili była typowo kobieca, rodzaje kaw były delikatniejsze z większa ilością cukru i smaków. Yurio typowa dla nastolatków z odpowiednią ilością kofeiny. Natomiast Georgi i Viktor mieli zwykłą męską kartę. Kawy z dodatkiem wszelakich alkoholi, mocne, a nawet gorzkie. Krótko mówiąc kawy dopasowane były do ludzi.

- Jestem pod wrażeniem - Mila z zaciekawieniem czytała kartę, z uśmiechem patrząc na ogromny wybór wiśniowych pyszności.

- Wybrali już państwo? - Kelner po raz kolejny podszedł z niewielkim notesikiem w dłoni.

- Poproszę Irish coffee z whiskey - odpowiedział niebieskooki.

- A dla państwa?

- Irish coffee z koniakiem.

- Latte Macchiato.

- A dla ciebie? - Kelner odwrócił się w stronę Yurio, który niezbyt mógł się zdecydować. Jego wzrok po raz kolejny uważnie prześledził kartę.

- Kawę czekoladowo orzechową z dużą ilością pianki i kawałkami orzechów - powiedział po chwili. Opcja podania własnej możliwości była dla niego najbardziej odpowiednia.

Cała trójka spojrzała na niego dziwnie. To że był miły, nie krzyczał, ani nie robił wyrzutów była czymś niespodziewanym i niespotykanym.

- No co? Nie moja wina, że jesteście takimi kretynami, że czytać nie potraficie.

🌸🌸🌸

Dźwięk dzwoneczka rozniósł się po kawiarence. Do środka z szerokim uśmiechem i pięknym bukietem kwiatów wszedł jak zawsze kolorowy brunet. Fioletowa bluza, jasne jeansy i różowa koszulka w kratę wyjątkowo dobrze na nim wyglądały.

- Ohayo Yuu-chan! - Phichit uśmiechnął się do przyjaciela, zdejmując swój pomarańczowy fartuszek.

- Ohayo. Następnym razem zadzwoń wcześniej myślałem, że się nie wyrobię - z uśmiechem podał mu bukiet.

- Ratujesz mi życie. Nadal nie mogę uwierzyć, że zapomniałem o randce. Przygotowałem już kawy dla klientów, stolik piąty. Tylko daj im coś na koszt firmy bo są tak ponurzy, że odstraszają nam klientów.

Zanim jednak Japończyk zdołał cokolwiek odpowiedzieć, Tajlandczyk wyszedł z kawiarni. Yuri uśmiechnął się i szybko zabrał do pracy. Nie było zbyt wielu klientów, ale to było normalne o tej porze. W południe większość ludzi była wciąż w pracy. Szybko wyciągnął cztery niewielkie talerzyki i pokroił jedno ze swoich najnowszych ciast, waniliowo wiśniowy torcik, niezwykle przypadł do gustu, nawet najbardziej wymagającym smakoszom. Sprawnie położył wszystko na sporej tacy i zmierzył w kierunku stolika, przy którym siedzieli Rosjanie. W jednym musiał się zgodzić z przyjacielem. Byli naprawdę ponurzy, tak jakby ktoś wyssał z nich całą radość.

- Mam nadzieję, że nie czekali państwo zbyt długo - uśmiechnął się radośnie, wprawiając tym w zachwyt jednego z Rosjan.

Powoli postawił talerzyki z tortem, a zaraz potem kawy. Wbrew pozorom nie trudno było się domyśleć kto zamówił jaką kawę. Tak bardzo uwielbiał to co robi, że wystarczył niewielki rzut oka, aby domyślić się jaka kawa pasuje do danego klienta.

- Nie zamawialiśmy ciasta - Viktor nie mógł oderwać wzroku od przystojnego młodzieńca. Chłopak był tak urokliwy i radosny, że zauroczył go w zaledwie chwilę.

- Na koszt firmy - ostatni raz spojrzał na Rosjan i wrócił do swoich zajęć, nie zauważając spojrzenia niebieskookiego mężczyzny.

Tęczowa KawiarenkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz