🌸Rozdział 11🌸

650 107 22
                                    

Viktor spokojnie mógł powiedzieć, że to była jedna z najgorszych nocy w jego życiu. Kiedy w końcu emocje opadły i zaczął analizować całą sytuację, zdał sobie sprawę jak głupio się zachował. Czuł się zagubiony i bezsilny. Pięć dni. Tyle mu pozostało. Przez to wszystko zaczęło mu przybywać wątpliwości, nie był już pewien czy to coś z Yurim wypali. Szczerze w to wątpił, w końcu już tak wiele razy los sobie z niego zakpił. Teraz nie mogło być inaczej.

- Co ty robisz staruchu?! - podskoczył, słysząc wściekły głos Yurio.

- Dzieciaku, co cie napadło? Już mi nawet spać nie wolno?

- Jak chcesz, powiem Yuriemu, żeby przyszedł kiedy indziej - mruknął, wychodząc.

Kilka słów wystarczyło, aby podziałać na Rosjanina jak kubeł zimnej wody. W mgnieniu oka znalazł się w łazience, doprowadzając się do w miarę normalnego stanu i potykając się o własne nogi w pośpiechu zakładał ciemne spodnie. Wybiegł z pokoju, wcześniej zabierając telefon i zamykając drzwi. Prawie spadł ze schodów, ale niezbyt się tym przejął. Liczyło się tylko to, aby Yuri nie wyszedł.

- Nie wierzę, ty masz naprawdę coś z głową - zawiedziony głos Mili sprawił, że zesztywniał. Odwrócił się w jej stronę, dostrzegając Yurio i Otabeka.

- Wyszedł już? - spytał wystraszony.

- Płacisz kretynko - Yurio uśmiechnął się zwycięsko, patrząc na zdezorientowanego Viktora. W duchu miał ochotę śmiać się z tej całej sytuacji. Viktor zachowywał się naprawdę dziecinnie.

- To wyszedł czy nie? - ponowił pytanie.

- Ty tępaku! Yuriego tu nie było, wkręciłem cie żeby wygrać zakład z tą kretynką. Po za tym wybieramy się do niego do kawiarenki. Mieliśmy cie zostawić, ale Otabek się nad tobą zlitował i stwierdził, że trzeba cie obudzić - wyjaśnił blondyn.

- Właściwie to gdzie jest Georgi?

🌸🌸🌸

W momencie, kiedy tylko przekroczył drzwi kawiarenki, odetchnął z ulgą. Wciąż był zły, że tak go wkręcili, ale wizja zobaczenia Japończyk niezmiernie go cieszyła. Jakie było jego zdziwienie, gdy zobaczył nowe stroje kelnerek. Kwieciste białe spódnice, białe bluzki z poprzyczepianymi na ramionach kolorowymi motylami, różowe fartuszki i buty. Wszystkie miały włosy spięte kwiecistą wstążką.

Usiedli przy stoliku tuż w kącie. Viktor przez cały czas szukał Yuriego wzrokiem. Zastanawiał się czy chłopak na pewno tutaj jest. Po chwili do ich stolika podeszła dobrze znana mu kelnerka. To nie tak, że miał za złe dziewczynie tego co się stało ostatnim razem, czuł się po prostu zażenowany, a gdyby Mila i Yurio się dowiedzieli to, nie miałby życia.

- Witamy w Tęczowej Kawiarence - Kimiko uśmiechnęła tylko w stronę Rosjanina, zostawiając na stoliku nowe menu. Mrugnęła do niego porozumiewawczo i odeszła od stolika.

- Czy mi się tylko wydawało, czy ona próbuje cie poderwać? - miał ochotę wyjaśnić wszystko Mili, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Reakcja Phichita była dość głośna, dlatego nie chciał się przekonywać jaka będzie Mili.

- Yuri powiększył kartę. Dania śniadaniowe, idealne do kaw podniosą popularność tego miejsca - zauważył Otabek.

- Czy mogę już przyjąć zamówienie? - nie wiedział czemu, ale miał takie jakieś dziwne wrażenie, że coś się wydarzy.

Rozmawiając nawet nie zauważył, kiedy dziewczyna przyniosła ich zamówienie. Kiedy jednak spojrzał na swój talerzyk z naleśnikami, zobaczył małą białą karteczkę. "Szef jest na zapleczu. Sam" Kilka słów wystarczyło, aby stracił głowę. Szybko zjadł naleśniki, które były wręcz wyśmienite, wypił kawę i nie przejmując się przyjaciółmi, wstał i poszedł w kierunku zaplecza. Wchodząc zobaczył naprawdę rozczulający widok. Yuri w różowym fartuszku, ubrudzony lukrem i żółtą masą, dekorował niewielki torcik.

- Specjalne zamówienie? - spytał, strasząc tym skupionego Japończyka.

- Viktor! Nie strasz mnie tak! - pisnął, nadymając zabawnie policzki.

- Przepraszam - zaśmiał się cicho, zabierając białą ściereczkę i podchodząc do bruneta. Miał ochotę zlizać mu ten lukier z twarzy, ale wiedział, że to będzie totalnie nie na miejscu, przynajmniej nie teraz. Powoli jednak wytarł twarz Yuriego, dostrzegając coraz większe rumieńce.

- C-chyba już wystarczy - oznajmił speszony, odsuwając się lekko.

- A tak... Przepraszam za wczoraj głupio się zachowałem - westchnął, siadając na krześle i to wcale nie dlatego, że miał idealny widok na pochylającego się bruneta. Wcale.

- Nie gniewam się, a wracając do twojego wcześniejszego pytania. To specjalne zamówienie dla Phichita. Idzie z May na randkę, a właściwie to chce wygrać zakład, ponieważ stwierdziła, że nie umie piec. A ja jako jego najlepszy przyjaciel mu pomagam.

- Zrobiłeś za niego ten tort, żeby potem powiedział, że jest jego i wygrał?

- No coś ty! Ja tylko pilnowałem, żeby niczego nie spalił, nie przesolił albo nie zabarwił na zielono ciasta - mruknął, układając na torcie kawałki czekolady.

- Phichit aż tak źle gotuje? - spytał zaskoczony.

- To nie tak, że gotuje źle. On po prostu nie umie piec. Potrafi zepsuć najprostsze ciasto czy ciasteczka. A wolałbym, żeby May się nie pochorowała. Już znalazłem garnitur na ich ślub, więc nie mogę go zmarnować.

Viktor tylko zachichotał. Yuri był niezwykły.

- Może dałbyś się dzisiaj gdzieś zaprosić? - spytał, nie bardzo zdając sobie sprawę z tego co mówi.

- Masz na myśli randkę? - Yuri czuł jak jego serce niebezpiecznie szybko bije. Czuj jak przyjemna fala ciepła przechodzi przez jego ciało.

Rosjanin przez chwilę nie wiedział jak zareagować. Naprawdę to powiedział. Zaczął powoli się obawiać. Oczywiście chciał wyjść gdzieś z brunetem, ale pytanie o to w tej chwili było bardzo nierozsądne. No bo gdzie on niby miałby go zabrać? Kompletnie nie wiedział gdzie w Hasetsu znajduje się jakaś dobra restauracja, gdzie mam kupić kwiaty, czy choćby jak gdziekolwiek się dostać. Nie poznał tego miasta, aż tak dobrze. Prawie w ogóle go nie poznał. No chyba, że drogę do kawiarenki, którą już zdążył zapamiętać.

- Tak, mam na myśli randkę.

Japończyk miał ochotę skakać ze szczęścia. Po wczorajszym zajściu obawiał się, że Rosjanin nie będzie chciał już z nim spędzać czasu. Zależało mu na tej relacji, dlatego naprawdę się ucieszył, widząc Viktora na zapleczu.

- Zgadzam się - odpowiedział z ogromnym rumieńcem na twarzy.

- W takim razie wpadnę po ciebie o siódmej - wyszczerzył się i zanim zdarzył się rozmyślić, pocałował chłopka w policzek. Skoro Mizuki wolno to jemu też. Uradowany wyszedł z zaplecza, zostawiając zszokowanego Yuriego.

Szkoda tylko, że nie zauważył szerokiego uśmiechu Japończyka, trzymającego dłoń na policzku.

Tęczowa KawiarenkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz