🌸Rozdział 17🌸

597 91 55
                                    

Z każdym mijającym dniem czuł się gorzej. Minęło dziewięć dni odkąd opuścił Japonię i cholernie źle się z tym czuł. Sadził, że mu przejdzie, a wyrzuty sumienia przestaną go wewnętrznie niszczyć, jednak się pomylił. Czuł pustkę, której nie potrafił wypełnić. Nawet Makkachin nie był w stanie poprawić mu humoru. Czuł się strasznie podle, że potraktował tak Yuriego. Japończyk w żaden sposób na to nie zasłużył. Na początku uważał, że odejście bez pożegnania będzie najlepszym pomysłem, lecz już w drodze na lotnisko ledwo się powstrzymywał, aby nie zawrócić. Brunet zasługiwał na kogoś znacznie lepszego niż on. Jeszcze kilka dni temu w pełni w to wierzył, lecz kiedy pojawiły się te zdjęcia, zaczął odczuwać tęsknotę. Chciał znowu pojeździć z chłopakiem na lodzie, potrzymać jego delikatną i drobną dłoń. Najbardziej jednak brakowało mu tych pięknych, czekoladowych oczu, w których tyle razy widział tańczące iskierki szczęścia.

Jego przemyślenia przerwało głośne pukanie do drzwi. Spojrzał jeszcze na śpiącego pudla i wolnym krokiem poszedł otworzyć. Na początku myślał, że to Georgi przyszedł się wyżalić, ale widząc dwójkę policjantów, zamarł.

- Dzień Dobry, Starszy Sierżant Andrei Bielajew, a to moja partnerka Holly Wilson, chcielibyśmy zadań panu kilka pytań, czy możemy wejść? - mężczyzna wręcz przeszywał go spojrzeniem. Nie wiedząc co powiedzieć, wpuścił ich do środka. Najpierw zdziwił się, że mężczyzna rozmawiał po angielsku, jednak szybko zorientował się, że kobieta nie jest Rosjanką i pewnie nie zna języka.

- Co państwa do mnie sprowadza? - spytał, czując dziwny niepokój.

Rudowłosa spojrzała na niego, siadając na kanapie. Nie śpiesząc się wyjęła notes oraz zdjęcie.

- Czy zna pan tego mężczyznę? - spytała, podając mu fotografię.

Viktor czuł jak serce podchodzi mu do gardła, widząc ten cudowny uśmiech na zdjęciu.

- T-tak. To Yuri. Poznałem go podczas mojego urlopu w Japonii. Dlaczego o niego pytacie? - spytał, obawiając się.

- Pan Katsuki został zamordowany trzy dni temu. Prowadzimy w tej sprawie śledztwo wraz z japońską policją - przez chwilę miał wrażenie, że się przesłyszał. Yuri, chłopka, który był niczym anioł został zamordowany?

- To żart? - pierwsze łzy zaczęły spływać po jego twarzy. To nie mogła być prawda. Widząc jednak poważną minę obojga policjantów, wiedział że nie żartują. Zakrył usta dłonią, rozpłakując się na dobre. Zaczęło do niego docierać jak bardzo źle postąpił nie żegnając się z nim, teraz już go nie zobaczy, nie dotknie, nie pocałuje.

- Panie Nikiforov podejrzewamy, że to pańska narzeczona za tym stoi - rudowłosa spojrzała na niego, z całej siły powstrzymując się przed śmiechem.

- Narzeczona? Przecież ja nie mam narzeczonej! - był coraz bardziej zdezorientowany.

- Proszę nie utrudniać nam śledztwa. Z zeznań świadków wynika, że trzy dni po pańskim wylocie z Japonii Pan Katsuki próbował się z panem skontaktować, niestety odebrała pana narzeczona. Zazdrość jest bardzo częstym motywem zabójstw, a jak wiadomo miał pan z nim romans. Dlatego proszę na powiedzieć, gdzie ona jest?

Otarł łzy wierzchem dłoni, nie wiedząc jak się zachować. Nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Przecież nie miał żadnej narzeczonej. Szybko wstał, zabierając telefon z szafki. Przeglądając spis połączeń nie spodziewał się tego co zobaczył. Był tam. Ktoś naprawdę odebrał jego telefon kiedy dzwonił.

- To niemożliwe. Byłem wtedy w pracy, ja nie wiem kto mógł to zrobić - widząc skołowanie na jego twarzy, zrozumiała że nie jest jednak takim draniem za jakiego go miała.

- Czy to możliwe, że to był ktoś z pana pracy? - spytał mężczyzna.

Viktor starał się jak najszybciej przypomnieć sobie, kto z jego współpracowników byłby w stanie to zrobić. Skoro odebrała jakaś kobieta to tylko jedna osoba przychodziła mu do głowy.

- Jedyne kto mi przychodzi do głowy to Irina. Przystawiała się do mnie, ale nie wierzę, że ona mogła by go skrzywdzić.

- Dziękujemy na informacje, jeśli będziemy czegoś jeszcze od pana potrzebować, skontaktujemy się z panem.

Odprowadził ich do drzwi, po chwili się po nich zsuwając. Makkachin od razu do niego podbiegł. Wtulił się w pudla zaczynając płakać. Stracił go. Stracił człowieka, którego pokochał z własnej winy.

🌸🌸🌸

- Nie wierzę, że się udało! - pisnęła szczęśliwa, rzucając się na hotelowe łóżko.

- Przyznam szczerze, że też się nie spodziewałem, że jesteś tak dobrą aktorką - mruknął chłopak, zdejmując policyjną kurtkę.

Rudowłosa tylko chytrze się uśmiechnęła. Podniosła się i wyciągnęła z szuflady kopertę.

- Wielkie dzięki Sasza - podała mu kopertę. Szybko ją wziął, przebrał się i wyszedł, zabierając ze sobą policyjne stroje.

Nie minęło pół godziny, kiedy drzwi ponownie się otworzyły.

- Masz wszystko? - spytała, patrząc na dziewczynę. Ciemnowłosa stanęła na wprost niej z założonymi rękami. Nigdy nie spodziewała się, że będzie pomagać temu rudzielcowi, ale nie miała wyjścia. Jak to mówią "wróg, mojego wroga jest moim przyjacielem". Musiała jej pomóc w końcu Yuri był także jej przyjacielem i nie mogła pozwolić, aby Holly przypisała sobie wszystko.

- Powiedzmy... Nie chcieli mi zbyt wiele powiedzieć w recepcji, ale udało mi się wykiwać ochroniarza i mam nagrania jak ta cała Irina odbiera telefon Viktora.

- Ukradłaś nagrania?

- Nie. Ten ochroniarz pozwolił mi je sobie zgrać, jak wyjaśniłam mu sytuację, przy okazji tak trochę grożąc - mruknęła, siadając na łóżku obok.

- To dobrze, teraz wystarczy podesłać to temu Ruskowi i możemy wracać. Po tej akcji, którą odstawiliśmy jestem pewna, że jeszcze dziś zarezerwuje bilet na lot do Japonii.

- Obyś miała rację, bo pożałujesz - prychnęła, wyjmując papierosy z torebki.

- Tutaj nie wolno palić.

- Przecież nie palę - uśmiechnęła się kpiącą, zaciągając się papierosem.

- Powiesz w końcu jak sobie Phichit radzi? Z Yurim okej?

Ciemnowłosa spojrzała na nią z wyrzutem. W końcu jak chciała czegoś dowiedzieć, mogła sama zadzwonić.

- Związek Phichita kwitnie jeśli o to pytasz, z tego co wiem jeszcze z nią nie spał. A co do Yuriego to już wrócił do pracy i czuje się całkiem dobrze, oprócz tych medialnych hien, które czyhają na niego na każdym kroku.

- Phichit ma dziewczynę? Od kiedy? - rudowłosa była trochę skołowana. Phichit znalazł sobie kogoś i jej o tym nie powiedział?

- Nie wiem od kiedy, jak chcesz wiedzieć to do niego zadzwoń, a nie trujesz mi dupę - prychnęła, gasząc papierosa i kierując się do łazienki. Cieszyła się, że powrót był kwestią kilkunastu godzin. Miała zamiar jak najszybciej dać nauczkę temu cholernemu Ruskowi, tej całej Irinie, sprawdzić czy z Yurim wszystko dobrze i wrócić do domu. W końcu ona też miała swoje życie.

Tęczowa KawiarenkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz