Z uwagą zapinał kolejne guziki koszuli, przypatrując się Vicchanowi i Makkachinowi, którzy ganiały się po sypialni. Oba pudle były ubrane w urocze cienkie sweterki, które wyhaczył ostatnio na zakupach w Tokio. Były tak słodkie, że nie mógł bez nich wyjść. Zresztą, kiedy Viktor je zobaczył także stwierdził, że muszą je kupić. Makkachin dostał niebieski, a Vicchan różowy. Pudle wyglądały wręcz niesamowicie, co w sumie pasowało do obecnej okazji.
- Już jestem! - usłyszał krzyk swojego chłopka. Westchnął cicho biorąc marynarkę, szelki oraz dwie smycze. Szybko podszedł do obu pupili i sprawnie założył im szelki oraz zaczepił smycze.
- Jesteś już gotowy? - spytał zakładając marynarkę, tak aby oba psy, nie postanowiły zrobić sobie kolejnej gonitwy po mieszkaniu. Poprawił pośpiesznie mankiety przy ciemnoniebieskiej marynarce i ostatni raz spojrzał w lustro. Zdecydowanie dzisiaj był w znacznie mniej krzykliwej odsłonie. Nie pamiętał nawet kiedy ostatnio miał na sobie czysto białą koszulę. Niestety sytuacja wymagała wszelkich środków.
- Wyglądał wspaniale - nawet nie zorientował się kiedy Rosjanin wszedł do sypialni, dopiero kiedy poczuł dwa silne ramiona oplatające go wokół tali. Odetchnął, próbując się uspokoić. Złapał jasnowłosego za dłoń, przyglądając się odbiciu w lustrze. Viktor w swoim szarym garniturze wyglądał naprawdę dobrze, no może jak dla niego trochę zbyt smętnie, ale tak miało być tylko dzisiaj.
- Denerwuję się - oznajmił po chwili ciszy. Stres zaczynał go męczyć coraz bardziej.
- Czym? Przecież idziemy tylko do twoich rodziców powiedzieć im o nas i uświadomić, że już nie mieszkasz z Phichitem - zachichotał cicho, starając się ukryć swój prawdziwy stan. Nie chciał bardziej martwić Yuriego, dlatego ukrywał, że sam jest kłębkiem nerwów. Co prawda znał już państwa Katsukich, byli to wspaniali i wyrozumiali ludzie. Nie był pewien jednak jak zareagują na wieść, że ich jedyny syn związał się z mężczyzną.
- To brzmi znacznie gorzej, kiedy to tak mówisz - mruknął, odsuwając się lekko. Musieli już wyjść, aby być punktualnie.
Droga minęła im w zadziwiającej ciszy. On w spokoju trzymał opie smycze, a Viktor kwiaty dla jego mamy i siostry. Kiedy w końcu przekroczyli bramę, znajomego podwórka. Yuri czuł jak jego serce gwałtownie przyśpiesza. Zaczynał się zastanawiać, czym tak naprawdę się denerwuje? W końcu jego rodzice lubili Viktora, no i te uśmiechy jakie posyłała mama w ich stronę. To nie mogło nic nie znaczyć. Odetchnął głęboko i ścisnął mocniej dłoń Rosjanina, który ewidentnie chciał ją zabrać. Otworzył drzwi i uśmiechnął się szeroko. Jeśli pokaże, że jest szczęśliwy z Viktorem to ich reakcja będzie znacznie lepsza. W końcu zawsze powtarzali, że jego szczęście jest najważniejsze.
- Yuri! - usłyszeli krzyk oraz dźwięk zamykania szafki. Pani Hiroko w zaledwie chwilę znalazła się w korytarzu. Z szokiem obserwowała złączone dłonie.
- Cześć Mamo - przywitał się z rodzicielką. Puścił dłoń jasnowłosego, podszedł i przytulił zaskoczoną kobietę. Nie zwrócił nawet uwagi na dwa pudle, które zniknęły w głębi domu, ciągnąć za sobą smycz.
- Dobry Wieczór Pani Katsuki - otrząsnął się z szoku, wręczając kobiecie kwiaty.
W swoim długoletnim życiu wiele osób potrafiło ją zadziwiać, jedni robili to przypadkowo, inni mieli wszystko starannie zaplanowane. Natomiast jej syn był kompletnym wyjątkiem od tej reguły. Zadziwianie, w szczególności jej, było wręcz wpisane w jego DNA. Choć spodziewała się tego, oczywiście wcześniej domyślając się orientacji syna, tak teraz, kiedy wszystkie przypuszczenia stały się prawdą miała ochotę wręcz rozpłakać się ze szczęścia.
- Och... Kochanie ty moje - objęła dłońmi twarz syna, gładząc delikatnie jego zarumieniony policzek. Jej syn w końcu znalazł szczęście.
🌸🌸🌸
Ciężko było ukryć łzy wzruszenia, szerokie uśmiechy i gratulacje. Najmłodszy z Katsukich znalazł w końcu szczęście. Siedzieli w przy stole, trzymając się za ręce, kończąc jeść Katsudon. Yuri z radością odpowiadał na każde pytanie, zresztą tak samo jak Viktor. Cieszyli się, że obyło się bez docinek Mari. Cieszyli się z akceptacji. Co prawda byli trochę źli, że dopiero teraz się dowiedzieli, tak wiele przy okazji omijając.
- Jest jeszcze coś co chciałbym wam powiedzieć - odezwał się, przerywając radosną atmosferę. Czuł, że musi wreszcie ogłosić to co postanowił. Kochał Japonię całym sercem, ale nie mógł już patrzeć na to jak Rosjanin tęskni za swoją ojczyzną. Widział smutek na jego twarzy, kiedy ogłosił, że mieszkanie, w którym tak długo mieszkał zostało sprzedane. Kochał go i nie chciał, żeby bez względu na wszystko uszczęśliwiał tylko jego. Nie na tym to polegało.
- Coś się stało? - Od początku widziała dziwną do rozszyfrowania minę brata. Przez pewien okres swojego życia chłopak był naprawdę zamknięty w sobie. Co prawda udało mu się otworzyć, ale "sztuczka" do ukrywania swoich uczuć pozostała. Była pewna, że to co powie nie będzie ani trochę fajne.
- Jeszcze zanim, ja i Viktor zostaliśmy parą, podjąłem te decyzję... Wtedy jeszcze nie byłem do końca pewien, ale potem... W pewnym sensie cie oszukałem... Twoje mieszkanie w Petersburgu kupiła moja znajoma, na moją prośbę... W sumie to nawet za moje pieniądze - oznajmił patrząc na Viktora.
- Co? - był zdezorientowany. Jak to Yuri kupił jego mieszkanie? Po co?
- Nie chcę być jedynym, który bierze i nie daje nic w zamian. Chciałbym przenieść biznes do Petersburga - rzekł pewnie, patrząc na rodzinę i swojego chłopaka.
- Wszystko już załatwiłeś, prawda? - spojrzał na syna, widząc w jego oczach niemą odpowiedź. Jego jedyny syn chciał po raz kolejny wyjechać, tylko tym razem na stałe.
- Mam już lokal - westchnął, bojąc się spojrzeć rodzicom w oczy.
- Yuri, ale o czym ty mówisz? Dlaczego chcesz... - nie rozumiał. Nie miał pojęcia dlaczego Japończyk od tak podjął te decyzję. On nie miał wiele do stracenia, w przeciwieństwie do swojego chłopaka.
- Viktor kocham cię i nie chcę patrzeć jak jesteś nieszczęśliwy. Widzę, że naprawdę kochasz Japonię i Hasetsu, ale to nie jest to samo. Nie udawaj, że nie jest ci ciężko. Wiem, że na początku będzie nam ciężko, ale jestem pewien swojej decyzji. Proszę, pokaż mi miasto, które kochasz!
CZYTASZ
Tęczowa Kawiarenka
FanfictionViktor Nikiforov - dwudziestosześcioletni były łyżwiarz figurowy oraz pięciokrotny mistrz świata, a zarazem jedna z najbardziej nieszczęśliwych osób na świecie. Mimo sławy, pieniędzy, dobrej, mało zadowalającej pracy, Rosjanin miał tylko psa. W zwią...