Dźwięk tłuczonego szkła rozniósł się po mieszkaniu. Phichit jęknął przeciągle czując ból w okolicy pośladków. Chłopak podniósł się i od razu zobaczył dość dużo wody, jak gdyby nigdy nic znajdującej się na panelach. Szybko pozbierał kawałki szklanki i skierował się w kierunku, jak sądził przyczyny całego zajścia. Otworzył drzwi do sypialni przyjaciela i pierwsze co ujrzał to mokre ubrania na podłodze. Sprawca całego zajścia spał sobie spokojnie, na wpół przykryty jasną kołdrą, pochrapując cichutko.
- Yuri! Co to ma do cholery znaczyć?! - krzyknął, budząc przy tym bruneta, który wyglądał po prostu strasznie.
- Phichit, proszę nie krzycz - westchnął, wtulając się w poduszkę.
- Czy ty czasem nie masz moralnego kaca? No dalej wygadaj się staremu przyjacielowi, co ci leży na tym serduszku. Papa Phichit cie wysłucha - Taj od razu podszedł do łóżka przyjaciela, siadając na jego krawędzi.
- Nic - mruknął, sięgając po okulary.
- Papa ci nie pomoże, jeśli nie będzie wiedział o co chodzi. Śmiało. Papa słucha.
- Ty naprawę masz nie po kolei w głowie - uśmiechnął się lekko, podnosząc się z posłania. Sytuacja była wręcz beznadziejna. Wiedział, że Taj mu nie odpuści i w sumie to, chciał się poradzić, ale nawet nie wiedział jak zacząć. W końcu ta cała sytuacja z wcześniejszego dnia mogła być zwykłym nieporozumieniem.
- Po prostu powiedz co się stało i jak tam randka?
- Viktor powiedział, że mnie lubi - szepnął, stając na środku pokoju.
- No i co w tym dziwnego? On lubi ciebie, ty lubisz jego, to jest normalna kolej rzeczy Yuriś - powiedzenie w tej chwili, że wiedział o co chodzi Japończykowi, było by ogromnym błędem. To, że ci dwaj się lubili to on wiedział i to od dawna, a raczej od niespełna tygodnia.
- Ale to brzmiało tak inaczej - brunet, został momentalnie pociągnięty za rękę, tak że upadł plecami na łóżko.
- Yuri, czy ty mi próbujesz właśnie powiedzieć, że ten Rusek wyznał ci uczucia? - ton Phichita był wręcz przerażający i przepełniony zawodem.
- Ja sam nie wiem co to miało znaczyć! Ja tylko zapytałem co lubi oprócz łyżwiarstwa i pudli!
Tajlandczyk momentalnie zamilkł. Jego myśli szły w zdecydowanie złym kierunku.
- Wiesz, że to brzmi tak jakbyś był jego hobby? Oczywiście ja nic nie sugeruję, ale... A tak w ogóle to gdzie wtedy byliście? - na te słowa leżący obok niego chłopak, zarumienił się wściekle.
- Byliśmy w gorących źródłach - mruknął ledwo słyszalnie.
- CO?! Yuri czy ty nie uważasz, że to trochę za szybko? Po tygodniu znajomości już świecisz przed nim gołym tyłkiem?! Yuri gdzie się podziała ta twoja przyzwoitość?
Chłopak wstał z wyrzutem patrząc na przyjaciela. On naprawdę chciał spiknąć ze sobą te dwójkę, ale nie aż tak szybko, Viktor za tydzień wraca do Rosji, a oni muszą się lepiej poznać, żeby ta relacja przetrwała. No bo przecież jak wszystko już sobie pokażą to potem już nie będzie tego WOW.
- Ale to tak samo wyszło. Jak wychodziliśmy z lodowiska to zaczęło padać. A jak już dotarliśmy do pensjonatu to byliśmy cali mokrzy i było nam zimno. Wtedy to się wydawało naprawdę dobrym pomysłem.
- Yuu-chan, zakoduj sobie w tej ślicznej główce, że jestem do jasnej cholery twoim najlepszym przyjacielem i należy mi się cała prawda! A teraz gadaj jak masz zamiar go zatrzymać w Japonii?!
- Idź ty może już lepiej to kawiarni i powiedz dziewczynom, że mnie dzisiaj nie będzie - zmiana tematu była w tej chwili najlepszą i najrozsądniejszą rzeczą.
Kiedy w końcu zniknął za drzwiami łazienki, zamknął je dla pewności i wszedł pod prysznic. Miał mętlik w głowie i potrzebował czasu, aby się z nim uporać. Nie chciał być egoistą, ale naprawdę chciał żeby Viktor został jeszcze trochę w Japonii, a najlepiej z nim. Już sam nie rozumiał swoich uczuć. Czy naprawdę można się w kimś zadurzyć w zaledwie kilka dni?
🌸🌸🌸
Dźwięk dzwonka rozbrzmiał w pomieszczeniu. Japończyk, który właśnie piekł ciasteczka, odłożył różowe kuchenne rękawice i nie przejmując się różowym fartuszkiem, który miał założony, poszedł otworzyć. Trudno określić, który z nich poczuł się dziwniej. Yuri? Czy raczej stojący w progu Rosjanin?
- Phichit mówił, że się źle czujesz. Poprosił także żebym wpadł cie odwiedzić - powiedział, jak zaczarowany wpatrując się w niezwykle uroczą wersję Japończyka.
- Jasne. Zapraszam - tak jak wymagał kultura, zaprosił go do salonu, w duchu modląc się, aby ta niezapowiedziana wizyta skończyła się jak najszybciej. I to wcale nie dlatego, że nie chciał, bo chciał, ale nie był gotowy, to było ciut za szybko. Jeszcze nawet nie zdążył dobrze przemyśleć sytuacji z poprzedniego dnia.
- Przeszkodziłem ci? - Viktor czuł się naprawdę niepewnie. Sam nie wiedział po co dokładnie tutaj przyszedł, ale kiedy usłyszał, że chłopka się źle czuje po prostu nie mógł siedzieć bezczynnie.
- Nie, właśnie wyjmowałem ciasteczka z piekarnika. Chciałbyś może kawy albo herbaty? - uśmiechnął się, wchodząc do kuchni.
- Poproszę herbatę.
- Czarną czy zieloną?
- Zieloną.
Po kilku minutach Yuri wrócił do salonu, stawiając przed gościem filiżankę herbaty. W tym krótkim czasie ku niezadowoleniu starszego mężczyzny zdjął swój fartuszek. Przez dłuższą chwilę panowała między nimi krępująca cisza, którą w końcu postanowił przerwać Viktor. Musiał coś powiedzieć, wyjaśnić to czego wcześniej nie wyjaśnił, ale przede wszystkim przeprosić.
- Przepraszam za wczoraj, naprawdę nie chciałem żebyś poczuł się niezręcznie. Prawda jest taka, że w moim marnym życiu łyżwiarstwo i pudle to jedyne co lubię. Nigdy nie miałem czasu na próbowanie innych rzeczy, no może czasami jak rozmawiałem z zawodnikami na bankietach to coś mnie zaciekawiło, ale nic po za tym. Ja naprawdę cie lubię i nie chciałem, żebyś źle się z tym poczuł - w końcu postanowił być ze sobą szczerym. Jeszcze nigdy brutalna prawda nie uderzyła w niego tak. Jeszcze do niedawna jego życie było tak beznadziejne, ale ten jeden niezwykły na pozór normalny chłopak powoli wpuszczał do jego egzystencji światło.
- To nie tak, że źle się z tym czuję... Ja tak naprawdę nigdy nie usłyszałem od nikogo, że mnie lubi. Zawsze to się po prostu działo i nikt nie przywiązywał do tego większej wagi. Dlatego to dla mnie takie niecodzienne - sam nie wiedział, czy naprawdę o to chodziło. Czuł jednak, że musi być z jasnowłosym szczerzy, przynajmniej połowicznie.
- Czyli między nami już dobrze? - spytał z nadzieją, którą nadaremnie starał się ukryć.
Brunet w odpowiedzi tylko pokiwał głową, obdarzając mężczyznę jednym ze swoich firmowych uśmieszków.
CZYTASZ
Tęczowa Kawiarenka
FanfictionViktor Nikiforov - dwudziestosześcioletni były łyżwiarz figurowy oraz pięciokrotny mistrz świata, a zarazem jedna z najbardziej nieszczęśliwych osób na świecie. Mimo sławy, pieniędzy, dobrej, mało zadowalającej pracy, Rosjanin miał tylko psa. W zwią...