🌸Rozdział 22🌸

465 66 9
                                    

Od samego rana miała wybitnie dobry nastrój. Yuri na porannych wykładach, Phichit w kawiarni zajmujący się zaopatrzeniem i śpiący, niczego nie spodziewający się Rosjanin. Z uśmiechem godnym psychopaty przygotowywała tosty, aż woda na jej mała niespodziankę się zagotuje. Po kilku minutach zaparzyła dla siebie ulubiona malinową herbatę, a dla pewnego siwusa wspaniałą kawę z odchodów. Usatysfakcjonowana postawiła wszystko na blacie. Zdjęła ulubiony fartuszek Yuriego i udała się się do jego pokoju.

Rosjanin spał spokojnie po prawej stronie łóżka, odwrócony w stronę drzwi plecami, pochrapując cicho. Przez chwilę zastanawiała się dlaczego ktoś taki jak Yuri pozwolił mu ze sobą spać w jednym łóżku, a już zwłaszcza po tym wszystkim. Po chwili jednak przypomniała sobie maślany wzrok przyjaciela i powód od razu zaczął się sam nasuwać.

- Ej! Rusek wstajemy! - krzyknęła. Jasnowłosy wyrwany ze snu, zbyt gwałtownie spojrzał skąd dochodzi krzyk, przez co spadł z łóżka.

- Co się stało? - spytał, nie do końca kontaktując z rzeczywistością.

- Yuri zostawił dla ciebie śniadanie.

Uśmiechnęła się zwycięsko, wracając do kuchni. Małe kłamstewko jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

Kilka minut minęło zanim mężczyzna w końcu doczłapał do kuchni. Ubrany w "pożyczone" od Yuriego ciuchy z dziwną miną, jakby trochę zestresowany. Usiadł na wprost niej, nie bardzo wiedząc jak się zachować. Pod czujnym wzrokiem dziewczyny, zabrał się za jedzenie. Holly z radością patrzyła jak bierze pierwszy łyk kawy.

- Chyba wiesz, że musimy porozmawiać, na temat twojej relacji z moim synem - zaczęła, widząc jak zaczyna się spinać.

- Wiem co chcesz  powiedzieć, ale mi naprawdę zależy na Yurim. Naprawdę zależy mi na związku z nim - oznajmił pewnie.

- Zdajesz sobie sprawę z tego co właśnie deklarujesz? Yuri stąd nie wyjedzie, ma rodzinę, studia, kawiarnię i przyjaciół, w przeciwieństwie do ciebie jego trzyma tu zbyt wiele rzeczy.

- Wiem i dlatego chciałbym tu zostać.

Uniosła brew zaciekawiona. Oj, czyżby jej słoneczko zarzuciło sieci? Nie wątpiła, że w nocy doszło między nimi do czegoś.

- Tutaj? - spytała, czując jak jej emocje zaczynają wręcz buzować. Patrzyła na Rosjanina oczekując odpowiedzi. Jeśli Yuri naprawdę zrobić coś, aby zatrzymać tego durnia przy sobie to będzie najszczęśliwszą osobą na świecie. W końcu Yuri wbrew wszelkim pozorom nie należy do ludzi wychodzących z inicjatywą.

- Yuri pozwolił mi tu zostać do póki czegoś nie znajdę - odpowiedział, czując się tak jakby coś przeskrobał.

Patrzyła na niego oniemiała. Po chwili poczuła jak po policzkach zaczynają spływać jej łzy. Była tak cholernie dumna z Japończyka. Na palcach obydwu rąk nie była by wstanie policzyć wszystkich szans, które Yuri zmarnował. Od zawsze miał zboczenie pracoholika mimo tego, że zawsze starali się go gdzieś wyciągać, co oczywiście w tygodniu było ciężką sprawą. Doskonale pamiętała czas przed tym jak Yuri miał bronić magisterki. Dzień w dzień z nosem w książkach, nawet na weekendzie. Wszystko wiedział, ale i tak nie dał sobie przemówić do rozsądku. Kiedy wrócił i założyli z Phichitem kawiarnię obawiała się, że Yuri zostanie po prostu starym kawalerem

- Zabiję cie jak to jeszcze raz popsujesz - warknęła, wstając i zmierzając w stronę salonu. Misja wykonana. Pora wracać do domu.

🌸🌸🌸

Ze smutkiem wpatrywał się w twarz przyjaciółki. Holly była dla niego jak druga siostra. Nie chciał żeby wyjeżdżała, ale wiedział, że nie ma innego wyjścia. Każde z nich podążało inną ścieżką i tylko na jakiś czas obie mogły się złączyć.

- Będę tęsknić - oznajmiła, uśmiechając się do Japończyka.

- Ja też - przytulił ją do siebie, mocno oplatając dłonie wokół jej tali.

- Następnym razem jak tutaj przylecę, chce zatańczyć na waszym ślubie - oznajmiła pewnie, odsuwając się od przyjaciela.

- O ile nam wyjdzie.

Spojrzała na niego, unosząc wysoko prawą brew. Znała Yuriego wystarczająco długo, żeby wiedzieć co tak na prawdę siedzi mu w głowie.

- Tylko, żeby za szybko nie było z tego dzieci - wystawiła mu język i z uśmiechem poszła w kierunku bramek.

Pomachał jej jeszcze i odwrócił się w kierunku stojącego nieopodal Phichita.

- Ty wiesz, że ci tego nie daruje? - spytał Taj.

- Wiem, ale w żadnym wypadku mi to nie przeszkadza.

Tęczowa KawiarenkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz