🌸Rozdział 8🌸

730 116 31
                                    

Los uwielbiał płatać figle, a już w szczególności Viktorowi. Akurat wtedy, kiedy wychodzili z lodowiska, rozpadało się. Niewielkie krople wody spadały z nieba sprawiając, że wszystkie rośliny w zasięgu ich oczu, wyglądały na bardziej żywe. Stojąc pod niewielkim dachem lodowiska obaj zastanawiali się jak wybrnąć, aby ich wspólny wieczór tak szybko się nie skończył.

- Najbliżej jest do moich rodziców, jak pobiegniemy to nie powinniśmy za bardzo zmoknąć, ale i tak będziemy potrzebowali się rozgrzać  - odezwał się w końcu brunet.

- Chyba nie mamy innego wyjścia - to nie tak, że Viktor był głupi. Po prostu zdarzały się się momenty, kiedy jego rozum wraz z inteligencją, robiły sobie zasłużone czy też nie, wakacje. Właście w tym momencie jego śliczna główka przestała pracować jak należy. Bo przecież nic dziwnego nie było w wypowiedzi bruneta... A raczej to, pewien bujający w obłokach Rosjanin, nie był w stanie wyłapać intencji towarzysza.

Po kilku minutach biegu w końcu dostrzegli znajomy kształt budynku. Obaj byli zdecydowanie zbyt mokrzy, jak na złość albo i nie, deszcz rozpadał się na dobre. Yuri złapał Viktora za rękę i pociągnął go w stronę drzwi. Otworzył je szybko i razem weszli do środka.

- W końcu dotarliśmy - brunet odgarnął dłonią mokre włosy i spojrzał na równie zziębniętego towarzysza.

- Synku? Zrobić wam coś ciepłego do jedzenia? - kobieta uśmiechnęła się lekko, próbując ukryć swoje szczęście. Rosjanin był idealną partią dla jej syneczka.

- Najpierw skorzystamy ze źródeł. Prawda Viktor? - spytał, patrząc w stronę jasnowłosego.

Wystarczyła chwila, aby na twarzy niebieskookiego pojawiły się ogromne rumieńce. Propozycja była niezwykle kusząca, ale obawiał się, że nie zniesie widoku nagiego ciała chłopaka. Jednak jakiś głos w głowie kazał, wręcz żądał aby się zgodził. Kiwnął tylko głową na znak zgody. Potem wszystko działo się w zaskakującym tempie. Zanim się obejrzał, siedział już w przyjemnej ciepłej wodzie, czekając aż Japończyk do niego dołączy. Najpierw dostrzegł umięśnione łydki, potem uda, biały ręcznik obwiązany wokół bioder, aby na końcu jego wzrok mógł spocząć na wyrzeźbionym torsie. O ile w ubraniach chłopak wyglądał pięknie, tak w roznegliżowaniu prezentował się obłędnie. Jego mięśnie nie były jakieś cholernie duże, ani za małe. Były wręcz idealne. Mokre włosy i brak niebieskich oprawek sprawił, że Viktor czuł jakby patrzył na zupełnie inną osobę. Ciche westchnienie i plusk wody, sprowadziły go na ziemię.

- Jak ja dawno tutaj nie byłem. Ty chyba jesteś tu pierwszy raz, prawda?

- Jakoś wcześniej nie było okazji, żeby tu przyjść - a raczej nie miał z kim.

- Ja ostatnimi czasy miałem dużo obowiązków. Prowadzenie kawiarni, studia, no i pilnowanie Phichita, żeby nie rozniósł mieszkania, zajmuje naprawdę sporo czasu. Dlatego tym bardziej się cieszę, że tu dzisiaj z tobą jestem - uśmiechnął się promiennie, patrząc roziskrzonymi oczami na Rosjanina.

- Właściwie jak wy się poznaliście? Phichit wydaje się dość nieogarniętą istotą - to nie tak, że był wścibski. On po prostu chciał dowiedzieć się wszystkiego o swoim obiekcie westchnień,

- Jak się poznaliśmy? Cóż... Może to dziwnie zabrzmi, ale poznaliśmy się na drzewie. Miałem dziewięć lat, kiedy Phichit wraz z matką przeprowadzili się do Japonii. Wracałem ze szkoły, kiedy usłyszałem dziwne dźwięki dochodzące prosto z drzewa. A kiedy już się na nie wdrapałem, okazało się, że Phichit po prostu pokazywał swojemu nieszczęsnemu chomikowi widok na Hasetsu. Biedny chomik kilka dni później, zdechł - brunet zaśmiał się na to wspomnienie. Phichit był, jest i będzie cholernym chomikoholikiem.

- On naprawdę tak lubi chomiki?

- Lubi? On je kocha, równie mocno jak internet i zdjęcia. Nawet nie wiem czy nie bardziej. A ty co lubisz oprócz pudli i łyżwiarstwa? - Yuri podpłynął bliżej Viktora, opierając się o krawędź źródła.

Platynowowłosy zamilkł na chwilę, zastanawiając się nad odpowiedzią. Co jeszcze lubił? Nie wiedział. Prawdę mówiąc, nigdy się nad tym nie zastanawiał, ani nie próbował poznawać nowych rzeczy.

- Chyba nic - oznajmił w końcu.

Chłopak zaskoczony odpowiedzią, położył swoją ciepłą dłoń na nagim ramieniu towarzysza. Przyjemny prąd przebiegł po ciele jasnowłosego. Jego dłonie były takie przyjemne.

- Naprawdę nie ma nic co lubisz?

- Lubię ciebie - odpowiedział bez zastanowienia.

Japończyk zarumienił się wściekle, odwracając się plecami do Viktora. Za dużo. Mimo że poczuł przyjemne ciepło w środku i stado trzepoczących motyli, nie był wstanie powstrzymać się przed ogarniającym go zażenowaniem. Kto normalny mówił takie zawstydzające rzeczy, na dodatek będąc nagim? Oczywiście mężczyzna miał się czym pochwalić, ale to nie zmieniało faktu, że to było po prostu niezręczne!

- T-to mo-że już wyjdziemy? Mama chyba przygotowała nam już posiłek - podniósł się szybko i owinął się szczelnie ręcznikiem. Co go podkusiło z tymi źródłami?!

Rosjanin natomiast siedział z otwartymi ustami nie mogąc uwierzyć w to co powiedział. Przecież to brzmiało jak wyznanie uczucia! A może tylko jemu się tak wydawało? Z głową pełną myśli skierował się do niewielkiej przebieralni. Osuszył swoje ciało i ubrał przyniesione wcześniej ubrania. Co go podkusiło, aby to powiedzieć? Nie żeby to było kłamstwo, ale wręcz nie wypadało.

🌸🌸🌸

Obaj siedzieli przy dużym stole wraz z państwem Katsukich oraz Otabekiem i Yurio. Georgi i Mila podziali się nie wiadomo gdzie i wciąż nie wrócili. Wysłali tylko sms'a, że nic im nie jest. Atmosfera była wyraźnie napięta.

- Staruchu, coś ty taki spokojny? - blondyn w końcu nie wytrzymał. Coś ewidentnie nie grało, a on chciał wiedzieć co. Spokój jego rodaka był niepokojący, nawet bardzo.

- Właśnie, chłopcy jak było w gorących źródłach? - Pani Katsuki miała niebywale dobre poczucie czasu.

Jak na zawołanie obaj się zarumienili, a Yuri zaczął się lekko krztusić.

- Jesteście obrzydliwi! Miałem zamiar się trochę zrelaksować! Wy cholerne popaprane zboczeńce! - Yurio był wściekły. Wstał nie zważając na nic i wyszedł z pomieszczenia. Nie chciał przebywać z tymi dewiantami ani chwili dłużej.

- Czy on pomyślał, że my... - brunet się zaciął. Tkwił przez chwilę zszokowany i cały czerwony na twarzy. Podniósł się, podziękował za posiłek i wyszedł. Potrzebował świeżego powietrza. Był w stanie nawet wyjść na ten deszcz, byle tylko ochłonąć. Chyba w życiu nie najadł się tyle wstydu.

- No powiem ci Viktor, ciekawie to rozegrałeś - Kazach spojrzał na przyjaciela swojego chłopaka. Domyślał się, że Yurio przez swój iście młodzieńczy rozum, źle zinterpretował zachowanie tej dwójki. W końcu Yuri nie był typem osoby, która chciałaby się kochać w miejscu publicznym.

Tęczowa KawiarenkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz