XII

1.9K 165 60
                                    

Ja:
HAHAHAHAHA MIAŁEM RACJĘ KURWAAAAA

Tatuś Liam:
?

Ja:
CO PRAWDA WIDZIAŁEM GO TYLKO Z DALEKA.... ALE TO JEST CIACHO 😳😳😳😳

Tatuś Liam:
Robię się zazdrosny...

Ja:
Cóż nie mam u niego szans także jestem twój.

Tatuś Liam:
Hej, to zabrzmiało jakbym był niższego sortu!

Ja:
Jakie ciacho by pisało ze mną wiadomości zamiast wyjść na miasto i poznać kogoś?

Tatuś Liam:
Mówisz o mnie?

Ja:
No tak

Tatuś Liam:
Jestem ciachem?

Ja:
Jakbyś był. To nie pisał byś że mną...

Tatuś Liam:
Pogubiłem się przez ciebie ;-;

Ja:
😚❤️😂😂😂😊

Tatuś Liam:
Co robisz słońce?

Ja:
Siedzę z Gigi i gadamy o Paynie

Tatuś Liam:
Payne?

Ja:
Yup znasz?

Tatuś Liam:
Chodził ze mną na studia 🙄

Ja:
Uhuhu! Tylko nie wiem jak ma na imię 😂 ale to ciacho 😍

Tatuś Liam:
Liam James Payne, tak myślę

Ja:
Ma tak samo na imię jak ty? 😒 To trochę podejrzane

Tatuś Liam:
Jestem starszy od niego Niall

Ja:
Oh, podobno im starszy tym bardziej doświadczony 😏😳

Tatuś Liam:
Chcesz się przekonać? 😏

– Gigi, on ze mną flirtuje! – pisnąłem do blondynki

– Ten twój amant? – zachichotała, patrząc w mój telefon.

– Tak – wyszczerzyłem się.

– Odpisz mu, że chcesz – zaśmiała się cicho, patrząc na mnie, na co kiwnąłem.

Ja:
Dawaj Tatusiu

Tatuś Liam:
Się robi kochanie

Tatuś Liam: Się robi kochanie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przełknąłem ślinę.

Kurwa jaki on duży – pomyślałem, rumieniąc się i blokując telefon.

– Coś się stało? –  parsknęła Gigi.

– Boże.. mój kochany... – wymamrotałem, chowając twarz w dłoniach.

– Co się stało? – zmarszczyła brwi

– On... – zacząłem, lecz usłyszałem głos Maddie, która powiedziała, że młodszy Payne prosi o kawę.

No ja pierdole! Z takimi rumieńcami?

– Powodzenia Horan – Gigi klepnęła mnie złośliwie w tyłek, a ja zabrałem się do robienia kawy.

Przełknąłem ślinę, biorąc filiżankę kawy na tace i ruszyłem do biura. Pierwszy raz tam wejdę...

Zapukałem ostrożnie do drzwi z inicjałami młodego Payne'a.

– Wejść – jego głos był tak samo gorący jak i wygląd, westchnąłem cicho.

Dobra Horan, weź się w garść – pomyślałem, wchodząc do pomieszczenia.

Uderzyła we mnie jego boska woda kolońska i moje ręce zaczęły drżeć z podniecenia byciem sam na sam.

– Dziękuję słonko – posłał mi piękny uśmiech i chwycił kubek niewytatuowaną dłonią. Wiem, że na drugiej ma tatuaże, jestem spostrzegawczy.

– P-proszę – szepnąłem cicho i ruszyłem do wyjścia.

Nogi jak z waty! Nogi jak z  waty! Pomocy!

– Hej, Niall, tak? – zawołał za mną.

Odwróciłem się w jego kierunku.

– S-słucham? – spytałem, patrząc na niego.

Boże TO JEST CIACHO!

– Nie pozwoliłeś nawet zapłacić – zaśmiał się i wyciągnął w moim kierunku dłoń z trzema banknotami

– Z-za co? – zdziwiłem się, patrząc na niego. Przecież kawa była darmowa. Przynajmniej dla mnie.

– Za usługi. Jak mi jeszcze coś do jedzenia przyniesiesz z jakiejś knajpki to dopłacę – spojrzał na mnie prosząco.

– Nie trzeba... To moja praca... Ale przyniosę... Co pan sobie życzy? – powiedziałem cicho, przegryzając wargę, by nie powiedzieć kilku słów za dużo.

– Coś słodkiego. Najlepiej loda.

Pozwól mi paść na kolana przed tobą, o grecki bożku, to dostaniesz najlepszego jakiego umiem zrobić!

Kiwnąłem głową.

– Jaki smak? – dodałem, próbując się powstrzymać.

– A jaki polecasz? – odparł.

Najlepiej słony. Słony karmel oczywiście.

– Em.. lubię truskawkowe i.. ba-bananowe proszę pana – zarumieniłem się, patrząc w okno.

– To przynieś mi je Niall. Na mój koszt – tym razem dał mi drobne, a ja wybiegłem z gabinetu w podskokach.

ᴍʏ ғᴀᴋᴇ ʙᴏʏғʀɪᴇɴᴅ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz