XXX

1.9K 135 76
                                    

Westchnąłem cicho, poprawiając swoje rurki. Uczesany i gotowy do wyjścia czekałem na Liama. Aż nałożyłem ta nową koronkę co wczoraj sobie kupiłem. Liczę na coś po tej randce i mam nadzieję, że się nie zawiodę.

– Niall, weź kurtkę – gdy tylko otworzyłem drzwi przed Liamem zostałem przywitany przez piękny bukiet żółtych różyczek i cholernie cudownym widokiem Payne'a w długim płaszczu, czarnych jeansach i białej koszuli.

– Nie jest zimno – powiedziałem biorąc do ręki bukiet i odkładając go do wazonu.

– Ale będziemy nad Tamizą. Ciągnie od wody – przewrócił oczami.

– Tam... Dobra – powiedziałem cicho, nakładając kurtkę i wyszedłem z naszego mieszkania.

– Nawet nie wiesz ile szukałem zwykłych jeansów – zaśmiał się i objął mnie w pasie.

– Przejdziemy się, chcę się napić – zamknął za nami drzwi.

– No dobrze... Kiedy masz walkę? – spytałem patrząc na niego.

– Za dwa tygodnie w piątek – potarł moje biodro dłonią.

– Jak się czujesz z tą myślą? – odparłem obejmując go bardziej. Uwielbiam jego zapach.

– Normalnie. Wiem, że jest jedno wyjście. Jestem pewny siebie – zaśmiał się.

– To dobrze... Chyba – westchnąłem cicho. Nie wiem, dlaczego ale nie chciałemby szedł na tę walkę...

– Ja tam się cieszę. Przyjdziesz? – uśmiechnął się.

– Obiecałem ci – wzruszyłem ramionami wzdychając cicho.

– I dobrze. Będę miał kogoś blisko – wprowadził mnie na drewniany pomost.

Czy on... Cholera. To pieprzony jacht.

– Cz-czy... Zwariowałeś? – wyjąkałem. A moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa.

Jacht.

Kurwa tego się nie spodziewałem.

– Co? Jest mój. Popłyniemy kanałem – wyszczerzył się z zadowoleniem, że mnie zaskoczył.

– Zwariowałeś – mruknąłem cicho przytulając się do niego. Nie wiem czym sobie zasłużyłem na takie traktowanie.

– E tam. To i tak drobnostka. Nie miałem zbytnio czasu, by wykombinować coś lepszego – pomógł mi wspiąć się na pokład.

– N-nigdy nie pływałem jachtem – powiedziałem rozglądając się po otoczeniu.

– Siada sobie gdzie chcesz. Błagam tylko, nie wychylaj się – poprosił i po chwili silnik stateczku zabuczał.

Podskoczyłem tylko i usiadłem na kocu. Gwiazdy, jacht... Jeszcze tylko wino i seks. O boże

– Gdzieś tu powinno być wiaderko z szampanem i kieliszki. Ciepła kolacja jest pod pokładem – uśmiechnął się.

Jest idealny.

– Skąd ty się wziąłeś co? – powiedziałem w jego stronę. Przecie to nie możliwe by taki ktoś jak on zainteresował się byle kim jak ja.

– Wydaje mi się, że z najbliższej mi kobiety – uśmiechnął się pod nosem.

Przewróciłem oczami obejmując swoje kolana. A jak mu się znudzę? I będę cierpiał tak jak przy Zaynie?

– Będzie mroźno znowu – Payne patrzył w niebo, gdy nasz jacht sam sunął przez kanał na Tamizie.

ᴍʏ ғᴀᴋᴇ ʙᴏʏғʀɪᴇɴᴅ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz