XXI

1.8K 154 3
                                    

  Weszliśmy z Liamem do jego mieszkania z zakupami, na nasz wieczór jak to powiedział.

– Nie dziw się na sztywną atmosferę. Byłem tu z miesiąc temu – westchnął cicho i zapalił światło w korytarzu.

Mój boże, lampki na podłodze ciągnęły się aż do schodów i również na nich były. To tak piękne... Całe mieszkanie już teraz wydaje mi się piękne.

– Nie przestrasz się Niedźwiedzia. Moja siostra go wczoraj przywiozła, więc musiałem wrócić.

Cholera, niedźwiedź to trafne imię dla tego psiura.

– On jest śliczny – powiedziałem, gdy pogłaskałem go, a on zaczął merdać ogonem.

Boże chce takiego!

– To Nowofundland. Pies policyjny. Jego szczęki są w stanie wgryźć się w stal i ją wyrwać. Ten tu delikwent akurat jedyne co lubi gryźć to moje kapcie – klepnął psa w grzbiet i zaczął poszukiwania kieliszków.

– Kto jest taki śliczny, tak ty, tak ty – zachichotałem, kucając przy nim i drapiąc go po szyi.

Wielkie psisko zaczęło mnie lizać po rękach i wpraszać się na moje ciało po więcej pieszczot.

– Przynajmniej cię nie zgwałci. Jest wykastrowany – zaśmiał się Liam.

Zaśmiałem się cicho.

– Przynajmniej pies mnie chce – zaśmiałem się podnosząc i ruszyłem do wielkiej kanapy.

– Oj, wątpię, że tylko pies – mrugnął do mnie i rozlał nam wino.

– Więc cóż. Wielki prawniku. Opowiada coś o sobie – zachichotałem, biorąc kieliszek od niego i upijając łyczka. – Co tu dużo mówić? Mam dwie starsze siostry, jak widać jestem najmłodszy. Już jestem chrzestnym i zaraz znowu będę wujkiem – rozłożył bezradnie ramiona i również upił swój trunek.

– No, też mam bratanka. Theo – uśmiechnąłem się, pokazując mu swoją tapetę.

– Uroczy mały chłopczyk – skwitował.

– W mojej rodzinie zawsze chyba będą pierwsze córki. Złamie tę zasadę i jak znajdę surogatkę lub będę adoptował, to chcę syna. Najpierw – zamyślił się na moment.

– Też dobry pomysł – zaśmiałem się cicho, upijając łyka.

– Wiesz, ciężko myśleć o własnej rodzinie, gdy nie ma się prawdziwego chłopaka – zaśmiał się.

– Cóż nie polecam. Będąc w związku można dostać jedynie co to depresji. – Prychnąłem patrząc w okno.

– Byłem dwa razy w związkach i w sumie ci to przyznam. Wolę przygody lub taktykę seks przyjaciele – zaśmiał się.

Taaak, to zdecydowanie wygodne

– Przygody lepsze. Przyjaciele od seksu nie, bo jeden z was może się zakochać – powiedziałem cicho, odkładając już piąty kieliszek.

– Nigdy się to nie zdarzyło, więc nie boję się – parsknął. – Jak widać nikt nie jest w stanie pokochać Payne'a tylko przez jego osobę. Kochają moje pieniądze – westchnął.

– A ja cię lubię ze względu na twoją osobę – założyłem ręce na piersi, patrząc na niego.

– Nie jestem nudny? – skądś to znam.

– Nie, raczej... Hmm... Interesujący, zabawny i umiesz pocieszyć. – Uśmiechnąłem się do niego.

– Pocieszyć? – zaśmiał się.

– Tak, dzięki... Gdyby nie ty pewnie siedziałbym w domu i bym miał depresję – wzruszyłem ramionami.

– Och, ależ ja nic nie zrobiłem – zaśmiał się.

– Zaprosiłeś mnie i opowiadasz kawały.. To wystarczy – uśmiechnęłam się i go przytuliłem.

– Awww, jesteś uroczy – zachichotał i mnie objął.

– Dziękuję Leeyum – szepnąłem, zaciągając się jego zapachem.

– Podoba mi się – wymruczał i oparł brodę na czubku mojej głowy.

– Nie wiem czym sobie zasłużyłem na takie traktowanie – powiedziałem, odsuwając się i patrząc w jego oczy. Byliśmy blisko.

Za blisko.

– Jesteś rozkoszny i mogę powiedzieć, że mi się podobasz – okay, zdecydowanie ta butelka wina go trochę ośmieliła.

– To dobrze...- powiedziałem, przybliżając się. – Bo ty mi też – przegryzłem wargę.

Patrzył jak zahipnotyzowany w moje oczy, by przenieść po chwili wzrok na moje usta. Zagryzł niepewnie wargę i widziałem jak zaczyna się rumienić.

O nie! Nie odsuwaj się, teraz gdy mogę czuć dokładnie twój zapach!

– Spróbuję czegoś... Tylko nie zrozum źle – powiedziałem, przybliżając się tak, że nasze nosy się dotykały.

Mrugnął na mnie nieśmiało i pokiwał delikatnie głową, zezwalając mi tym samym na kontynuowanie.

Westchnąłem cicho zamykając oczy i pocałowałem go. Wręcz poczułem ten gorąc, który w niego uderzył. Bardzo uroczo ułożył dłonie na moich policzkach i oddał pocałunek.

O mój boże, jak on to dobrze robi! Oblizał moje usta prosząc o dostęp, który od razu dostał. By było nam lepiej usiadłem na jego kolanach. Jego dłonie z moich policzków przeniosły się na biodra, które delikatnie ścisnął i przyciągnął mnie bliżej, bym oparł się o jego umięśniony tors.

Zamruczałem cicho, całując go z pasja. Boże on jest genialny!

– Starczy, bo to zajdzie zbyt daleko – zabrał mi dostęp do tego boskiego smaku czekolady i czerwonego wina z wyższej półki.

– Przepraszam – szepnąłem schodząc z jego kolan. Wygłupiam się. Kurwa! – Em.. Będę się zbierał – powiedziałem, biorąc swój telefon i szybkim krokiem ruszyłem do drzwi.

– Tak szybko? – odprowadził mnie do progu, po czym oparł się barkiem o drzwi, blokując mi wyjście.

– Tak, Gigi pewnie się martwi ze mnie tak długo nie ma i znowu nie da mi pościeli na moje łóżko... – odparłem, nakładając buty.

– No dobrze mały. Do zobaczenia w poniedziałek? – przyciągnął mnie do siebie.

Cholera, już wiem czemu mnie odepchnął.

Jego cholernie twardy i wielki kutas oparł się na moim biodrze.

– Em tak, tak. Jeszcze raz przepraszam.. To nie powinno mieć miejsca – powiedziałem, otwierając drzwi i nałożyłem kurtkę.

– Do zobaczenia Niall – złożył delikatny pocałunek na moim policzku i zamknął za mną drzwi.

Zarumieniony szybko, pobiegłem do domu.

Boziu, zazdroszczę jemu partnerowi...

Taki przyjaciel to pewnie cudo.

•••

Dzień dobry :3
Leżąc w łóżku z nogą do góry postanowiłam pododawać kilka rozdziałów 🙈🙈🙉🙊

ᴍʏ ғᴀᴋᴇ ʙᴏʏғʀɪᴇɴᴅ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz