Weszliśmy z Liamem do jego mieszkania z zakupami, na nasz wieczór jak to powiedział.
– Nie dziw się na sztywną atmosferę. Byłem tu z miesiąc temu – westchnął cicho i zapalił światło w korytarzu.
Mój boże, lampki na podłodze ciągnęły się aż do schodów i również na nich były. To tak piękne... Całe mieszkanie już teraz wydaje mi się piękne.
– Nie przestrasz się Niedźwiedzia. Moja siostra go wczoraj przywiozła, więc musiałem wrócić.
Cholera, niedźwiedź to trafne imię dla tego psiura.
– On jest śliczny – powiedziałem, gdy pogłaskałem go, a on zaczął merdać ogonem.
Boże chce takiego!
– To Nowofundland. Pies policyjny. Jego szczęki są w stanie wgryźć się w stal i ją wyrwać. Ten tu delikwent akurat jedyne co lubi gryźć to moje kapcie – klepnął psa w grzbiet i zaczął poszukiwania kieliszków.
– Kto jest taki śliczny, tak ty, tak ty – zachichotałem, kucając przy nim i drapiąc go po szyi.
Wielkie psisko zaczęło mnie lizać po rękach i wpraszać się na moje ciało po więcej pieszczot.
– Przynajmniej cię nie zgwałci. Jest wykastrowany – zaśmiał się Liam.
Zaśmiałem się cicho.
– Przynajmniej pies mnie chce – zaśmiałem się podnosząc i ruszyłem do wielkiej kanapy.
– Oj, wątpię, że tylko pies – mrugnął do mnie i rozlał nam wino.
– Więc cóż. Wielki prawniku. Opowiada coś o sobie – zachichotałem, biorąc kieliszek od niego i upijając łyczka. – Co tu dużo mówić? Mam dwie starsze siostry, jak widać jestem najmłodszy. Już jestem chrzestnym i zaraz znowu będę wujkiem – rozłożył bezradnie ramiona i również upił swój trunek.
– No, też mam bratanka. Theo – uśmiechnąłem się, pokazując mu swoją tapetę.
– Uroczy mały chłopczyk – skwitował.
– W mojej rodzinie zawsze chyba będą pierwsze córki. Złamie tę zasadę i jak znajdę surogatkę lub będę adoptował, to chcę syna. Najpierw – zamyślił się na moment.
– Też dobry pomysł – zaśmiałem się cicho, upijając łyka.
– Wiesz, ciężko myśleć o własnej rodzinie, gdy nie ma się prawdziwego chłopaka – zaśmiał się.
– Cóż nie polecam. Będąc w związku można dostać jedynie co to depresji. – Prychnąłem patrząc w okno.
– Byłem dwa razy w związkach i w sumie ci to przyznam. Wolę przygody lub taktykę seks przyjaciele – zaśmiał się.
Taaak, to zdecydowanie wygodne
– Przygody lepsze. Przyjaciele od seksu nie, bo jeden z was może się zakochać – powiedziałem cicho, odkładając już piąty kieliszek.
– Nigdy się to nie zdarzyło, więc nie boję się – parsknął. – Jak widać nikt nie jest w stanie pokochać Payne'a tylko przez jego osobę. Kochają moje pieniądze – westchnął.
– A ja cię lubię ze względu na twoją osobę – założyłem ręce na piersi, patrząc na niego.
– Nie jestem nudny? – skądś to znam.
– Nie, raczej... Hmm... Interesujący, zabawny i umiesz pocieszyć. – Uśmiechnąłem się do niego.
– Pocieszyć? – zaśmiał się.
– Tak, dzięki... Gdyby nie ty pewnie siedziałbym w domu i bym miał depresję – wzruszyłem ramionami.
– Och, ależ ja nic nie zrobiłem – zaśmiał się.
– Zaprosiłeś mnie i opowiadasz kawały.. To wystarczy – uśmiechnęłam się i go przytuliłem.
– Awww, jesteś uroczy – zachichotał i mnie objął.
– Dziękuję Leeyum – szepnąłem, zaciągając się jego zapachem.
– Podoba mi się – wymruczał i oparł brodę na czubku mojej głowy.
– Nie wiem czym sobie zasłużyłem na takie traktowanie – powiedziałem, odsuwając się i patrząc w jego oczy. Byliśmy blisko.
Za blisko.
– Jesteś rozkoszny i mogę powiedzieć, że mi się podobasz – okay, zdecydowanie ta butelka wina go trochę ośmieliła.
– To dobrze...- powiedziałem, przybliżając się. – Bo ty mi też – przegryzłem wargę.
Patrzył jak zahipnotyzowany w moje oczy, by przenieść po chwili wzrok na moje usta. Zagryzł niepewnie wargę i widziałem jak zaczyna się rumienić.
O nie! Nie odsuwaj się, teraz gdy mogę czuć dokładnie twój zapach!
– Spróbuję czegoś... Tylko nie zrozum źle – powiedziałem, przybliżając się tak, że nasze nosy się dotykały.
Mrugnął na mnie nieśmiało i pokiwał delikatnie głową, zezwalając mi tym samym na kontynuowanie.
Westchnąłem cicho zamykając oczy i pocałowałem go. Wręcz poczułem ten gorąc, który w niego uderzył. Bardzo uroczo ułożył dłonie na moich policzkach i oddał pocałunek.
O mój boże, jak on to dobrze robi! Oblizał moje usta prosząc o dostęp, który od razu dostał. By było nam lepiej usiadłem na jego kolanach. Jego dłonie z moich policzków przeniosły się na biodra, które delikatnie ścisnął i przyciągnął mnie bliżej, bym oparł się o jego umięśniony tors.
Zamruczałem cicho, całując go z pasja. Boże on jest genialny!
– Starczy, bo to zajdzie zbyt daleko – zabrał mi dostęp do tego boskiego smaku czekolady i czerwonego wina z wyższej półki.
– Przepraszam – szepnąłem schodząc z jego kolan. Wygłupiam się. Kurwa! – Em.. Będę się zbierał – powiedziałem, biorąc swój telefon i szybkim krokiem ruszyłem do drzwi.
– Tak szybko? – odprowadził mnie do progu, po czym oparł się barkiem o drzwi, blokując mi wyjście.
– Tak, Gigi pewnie się martwi ze mnie tak długo nie ma i znowu nie da mi pościeli na moje łóżko... – odparłem, nakładając buty.
– No dobrze mały. Do zobaczenia w poniedziałek? – przyciągnął mnie do siebie.
Cholera, już wiem czemu mnie odepchnął.
Jego cholernie twardy i wielki kutas oparł się na moim biodrze.
– Em tak, tak. Jeszcze raz przepraszam.. To nie powinno mieć miejsca – powiedziałem, otwierając drzwi i nałożyłem kurtkę.
– Do zobaczenia Niall – złożył delikatny pocałunek na moim policzku i zamknął za mną drzwi.
Zarumieniony szybko, pobiegłem do domu.
Boziu, zazdroszczę jemu partnerowi...
Taki przyjaciel to pewnie cudo.
•••
Dzień dobry :3
Leżąc w łóżku z nogą do góry postanowiłam pododawać kilka rozdziałów 🙈🙈🙉🙊
CZYTASZ
ᴍʏ ғᴀᴋᴇ ʙᴏʏғʀɪᴇɴᴅ ✓
FanfictionOpis: Niall po zerwaniu z Zaynem postanawia znaleźć sobie chłopaka i trafia na przystojnego o sześć lat starszego Liama. Współpraca z @mynameispizza17 x getlowxx ©marixprincess