Obudziły mnie delikatne pocałunki na mojej ręce. Dobra to jest dziwne. Otworzyłem szerzej oczy, patrząc na to, co się dzieje.O Mój Boże!
Pieprzyłem się z Liamem!
– Dzień dobry, Niall – uśmiechnął się pięknie. Był już ubrany. Zegar wskazywał osiemnastą, więc przespałem trochę.
– Dzień dobry – wymruczałem, siadając z cichym syknięciem. Moja dupa cierpi.
– Jedziemy po te twoje rzeczy czy nie masz ochoty? – przysiadł na swoich piętach i zaczął przede mną wiązać krawat.
– Po co ci krawat? – westchnąłem, rozglądając się za swoimi ciuchami. Muszą gdzieś tu być.
– Jeszcze jestem znany jako prawnik, Niall – zaśmiał się.
– Ale już kończysz pracę – przewróciłem oczami. – I jak jedziesz do Gigi, to po co się stroić? – mruknąłem, zakładając gacie i spodnie.
– Przyzwyczajenie, Niall – przewrócił oczami.
– To już przebieraj się! Nie warto brudzić takiego drogiego garnituru – powiedziałem, ubierając bluzę.
– Mam ich dużo – parsknął.
– Musisz zawsze postawić na swoim? – prychnąłem, idąc do wyjścia. Pomińmy fakt, że kuleję.
– Nie zawsze. Jemy coś czy pojedziemy po sushi? – uśmiechnął się.
– Nie lubię sushi – powiedziałem, zakładając buty. – Chcę zabrać moje rzeczy i iść do McDonald's.
– No dobrze, to pójdziemy do maka. Wezmę sałatkę – wzruszył ramionami.
– Jak sobie chcesz – wzruszyłem ramionami, otwierając drzwi.
– Co znowu jesteś dla mnie taki zimny? Coś zrobiłem nie tak? – złapał za mój nadgarstek.
– Tyłek mnie boli – burknąłem cicho, przygryzając wargę.
– Ponieść i wycałować? – zażartował.
– Możesz dać buzi buzi – powiedziałem, pokazując policzek.
– W policzek? Nie licz na to – parsknął.
– Co? Czemu? – spytałem, patrząc się na niego. – Nie to nie – dodałem, idąc do Gigi.
– Chodź tu, cymbale – zaśmiał się i przyciągnął mnie do pocałunku.
Zamruczałem cicho, oddając jego pocałunek.
– Dobra. Wystarczy, bo zaraz będziemy tutaj się pieprzyć – zachichotałem, odsuwając się od niego.
– Wskakuj do auta – mrugnął do mnie i otworzył land-rovera.
– Mieszka pięć minut stąd – parsknąłem śmiechem, idąc w stronę mieszkania.
– Ale masz swoje rzeczy, a mamy zamiar iść do maka – oparł się zapewne o maskę.
– No... Niby masz rację – przygryzłem wargę i szybko podszedłem do drzwi.
– Wsiadaj – otworzył mi je uprzejmie i z zachwytem wskoczyłem na jasną skórę.
Nawet pasów nie zapiąłem. Bo po co? Zaraz i tak wysiadamy.
– Wejdziesz ze mną? Czy zostajesz tutaj? – spytałem, patrząc na wsiadającego Liama.
– Wejdę z tobą – wzruszył ramionami.
Parsknąłem śmiechem, słysząc ,,wejdę w ciebie". Za dużo seksu...
– Co się śmiejesz, co? – ułożył swoją dużą dłoń na moim kolanie.
– Nic... Przesłyszałem się – wzruszyłem ramionami, kładąc moją dłoń na jego dłoni.
– No dobrze. Kieruj mnie tam – wyruszył z podjazdu naszego domu.
Jak to pięknie brzmi...
– W prawo i w lewo – zaśmiałem się. Przecież to tylko dwie minuty. Westchnąłem cicho, odliczając tylko, gdy Payne zaparkuje pod mieszkaniem.
– No dobrze. Więc chodźmy – otworzył drzwi przede mną i ruszyliśmy na górę do mieszkania Gigi.
Otworzyłem drzwi, wchodząc do mieszkania.
– Niall? To ty?! – usłyszałem głos Gigi z salonu.
– Tak – odparłem tylko, zdejmując buty i idąc do pomieszczenia, gdzie były moje rzeczy.
– Gdzieś ty do cholery by... Dzień dobry, panie Payne – zarumieniła się od razu na widok Liama.
– Dzień dobry, Gigi – powiedział i uśmiechnął się do niej, a ja kaczkowatym krokiem podszedłem do swojej walizki.
– Udana noc, co? – spytała zgryźliwie, a ja rzuciłem w nią pierwszą rzeczą, która leżała pod moją ręką. Trafiło akurat na długopis.
– Ała! – dodała, masując swoją głowę. Przewróciłem oczami, wyjmując pudła.
– Będzie mi ciebie brakować, szczylu. Pisz czasem do nas, dobrze? – przyciągnęła mnie do czułego uścisku.
– Do was? Zawsze – zaśmiałem się cicho, oddając uścisk. – Jak się rozpakuję, to napiszę. Do ciebie, Lou i Patricka – dodałem, patrząc na nią.
– A właśnie gdzie ten mały kutas się szlaja? Wiem, że Patrick jest u ciotki i nie ma zasięgu, ale Lewisa długo nie widziałam – na te słowa parsknęliśmy z Liamem.
– Larry się pewnie pieprzy, Gigi – przewróciłem oczami, biorąc jedno z najcięższych kartonów i z cichym sapnięciem ruszyłem do wyjścia.
– Niall, nie wygłupiaj się. Daj mi to – Liam złapał za moje ramię. – Weź swoją walizkę i to małe pudełko. Ja wezmę resztę – zabrał mi karton.
Kiwnąłem głową i ruszyłem z powrotem do salonu, biorąc swoją walizkę i mniejszy karton.
– Klucze oddam ci jutro w pracy – powiedziałem z przygryzioną wargą i ruszyłem do samochodu.
– Do zobaczenia! – pożegnała nas.
– To co? Mak? – Liam zapakował wszystko do bagażnika.
– Oczywiście – uśmiechnąłem się do niego szeroko i wsiadłem na swoje siedzenie.
– Ja stawiam. McDrive? – szturchnął moje kolano.
– McDrive – oblizałem wargi.
– No to jedziemy – zaśmiał się na moją minę.
••
Jakieś pomysły na dramę? Lub niedrame xD

CZYTASZ
ᴍʏ ғᴀᴋᴇ ʙᴏʏғʀɪᴇɴᴅ ✓
FanfictionOpis: Niall po zerwaniu z Zaynem postanawia znaleźć sobie chłopaka i trafia na przystojnego o sześć lat starszego Liama. Współpraca z @mynameispizza17 x getlowxx ©marixprincess