XXXIX

1.5K 147 20
                                    

Jęknąłem cicho, gdy udało mi się dotrzeć do mieszkania. Nigdy więcej nie idę na zakupy! Wydałem wszystko, jestem biedakiem. Na przywitanie przybiegł do mnie niedźwiedź, przez co pod jego ciężarem wylądowałem na ziemi, na tyłku. Westchnąłem, uśmiechając się do niego i głaszcząc po grzbiecie. Pies polizał mnie po twarzy i biegał dookoła z zachwytem.

- Stęskniłeś się? Tak... Mój piękniś. - Zaśmiałem się, podnosząc i głaszcząc go.

- Jest Liam? - spytałem, patrząc na niego. Pies zaszczekał i popędził w kierunku schodów, po chwili do mnie zawracając. Zdjąłem buty i szybko pobiegłem za nim. Skubianiutki. Zawsze mnie rozumie. Zwierzę wbiegło po schodach na górę i usiadło przed drzwiami do naszej sypialni i wpatrywał się w klamkę, więc mu je otworzyłem. Niedźwiedź od razu wskoczył do łóżka, uważając na śpiącego w nim Liama i położył się na mojej poduszce. Czyli zostaje mi tylko położenie się na moim chłopaku. No, fajnie. Pokręciłem głową z uśmiechem, zdejmując bluzę i ruszyłem do chłopaka.

Mam nadzieję, że się nie pogniewa - pomyślałem, kładąc się powoli na nim. Szatyn zamruczał przez sen i ciasno oplótł mnie ramionami, dzięki czemu poczułem się bardzo bezpiecznie. Przejechałem palcami po jego wyraźnej szczęce i uśmiechnąłem się do siebie. Zdecydowanie to pora na podokuczanie swojemu chłopakowi. Przymknąłem oczy, wiercąc się trochę na nim. Dobrze wiem, że pod moim biodrem jest jego przyjaciel. A kim ja bym był, gdybym się z nim nie podrażnił?

W końcu kochaliśmy się wczoraj. Bardzo szybko zrobił się sztywny i gotowy do akcji. Pozbyłem się swojej bielizny i zacząłem się rozciągać. Pobudka w czasie seksu chyba go zdziwi. Przegryzłem wargę, zdejmując z niego kołdrę. O, jak dobrze. Nagi śpi - zaśmiałem się cicho, pokazując niedźwiadkowi, by poszedł na taras.

Od razu posłuchał, a gdy tylko wyszedł z naszej sypialni, podniosłem się delikatnie i ustawiłem się idealnie na główce jego męskości, po czym się opuściłem z cichym jękiem. Liam drgnął pode mną, ale jeszcze się nie obudził. Co za uparciuch! Kiedy był we mnie, odchyliłem głowę do tyłu, podnosząc się szybko i po chwili opadając na niego. No, już wstajemy.

- Kurwa mać - sapnął i otworzył powoli oczy. Spojrzał na mnie zaskoczony, a jego wzrok zawędrował na miejsce złączenia naszych ciał.

- Niall - warknął i zacisnął palce na moich biodrach.

- Dzień dobry, tatusiu. - Jęknąłem, podnosząc się i opadając na niego. Wygiąłem się w łuk, kładąc ręce na jego udach, by mieć lepszą kontrolę.

- Co to ma być za pobudka? - zapytał i zacisnął palce na moich biodrach, przewalając mnie tym samym na materac i zawisnął nade mną.

- Pomyślałem, że taka pobudka nikomu nie zaszkodzi. - Zachichotałem i jęknąłem, kiedy wszedł we mnie mocno, a ja wygiąłem się ponownie w łuk.

- Podoba mi się taka pobudka. - Zamruczał i mocno pociągnął mnie w dół, pchając we mnie mocno.

- Kurwa! - krzyknąłem, gdy przy tym pchnięciu odnalazł mój czuły punkt, mimo że robimy to prawie cały czas. Za każdym razem jest mi zajebiście. Jak za naszym pierwszym razem. Nie nudzimy się, próbując nowych sposobów. Wchodził we mnie z ostrymi warknięciami, którym towarzyszył plask skóry o skórę. Odchyliłem głowę do tyłu, krzycząc za każdym jego najmniejszym ruchem. To było genialne, a gdy tylko przyspieszył, myślałem, że zwariuję.

- Myślisz, że powinienem pozwolić ci dojść? - warknął mi do ucha.

- T-tak! - krzyknąłem, nakładając nogi na jego biodra i dociskając go za każdym razem, gdy we mnie wchodził.

- Jesteś złym chłopcem, który wykorzystuje brak świadomości tatusia. Powinienem cię ukarać - warknął.

- Ale Tatusiu... - pisnąłem, kiedy przewrócił mnie na brzuch tak, że byłem wypięty w jego stronę. A on zaczął szybko wchodzić we mnie, dając mi klapsy. Moje pośladki piekły niemiłosiernie i to wcale nie należało do przyjemnych rzeczy. Czułem, jak rośnie we mnie. Czyli powolnymi krokami zbliżamy się do końca - pomyślałem, łapiąc za swoją męskość.

- Ani się waż. - Strącił moją dłoń. Jęknąłem cicho, kładąc głowę na boku i przymykając oczy. Wiedziałem, że zaraz oboje skończymy z jękiem, a do tego, jak będę obolały po tym, jak teraz mnie pieprzył.

- Liam... - jęknąłem, starając się jakoś doprowadzić się do orgazmu, ale nie miałem jak. Zablokował mnie.

- Co? Czemu?! - oburzyłem się, patrząc w jego kierunku. No, jaki on bezczelny, do cholery!

- Bo jesteś złym chłopcem. Budzisz mnie, gdy nie wolno. - Zaśmiał się i sam się we mnie spuścił.

- Chciałem dobrze... Proszę... Tatusiu! - pisnąłem, wciskając głowę w poduszkę. No, Liam! No weź!

- Może później. Teraz idź zrobić mi obiad. - Klepnął mnie w tyłek i opuścił moje wnętrze.

- Nie - mruknąłem, wstając i ruszając do szafy. Muszę się ubrać, do cholery!

- Mam ci przedłużyć karę? - uniósł brwi.

- Idę. - Westchnąłem cicho, ruszając do kuchni z problemem w spodniach.

- Dobry chłopiec. Jak się postarasz, to szybciej osiągniesz spełnienie. - Ułożył się wygodnie, zupełnie się nie przejmując tym, że był nagi. Przewróciłem oczami, idąc do kuchni.

Co ja mu takiego zrobiłem, że karę dostałem? - pomyślałem, szukając składników. Zrobiłem mu zwyczajne spaghetti, co powinno go zadowolić wystarczająco. Niestety moje podniecenie nie znikło ani trochę, gdy gotowałem, a wręcz przeciwnie. Usiadłem tylko, zaczynając jeść obiad, a jak na zawołanie przyszedł Liam. Pieprzony Liam James Payne.

- Gotowe? - Ucieszył się i zepchnął mnie z krzesła, by zaraz po tym posadzić mnie na swoim penisie odzianym jedynie w dresy.

- Li... Daj mi usiąść obok. - Przełknąłem ślinę, patrząc na niego. Nie wygodnie mi trochę było na jego kolanach.

- Siedź spokojnie i jedz. - Sam przyciągnął do siebie talerz i zaczął jeść.

- Ale... - zacząłem, lecz wiedziałem, że to nic nie da. Eh... Jak ten się uprze, to nic go nie pokona.

- Cicho bądź mały i jedz. Musisz mieć siłę. Jeszcze z tobą nie skończyłem. - Mrugnął do mnie. Kiwnąłem tylko głową, zaczynając jeść.

Matko, co on planuje?

ᴍʏ ғᴀᴋᴇ ʙᴏʏғʀɪᴇɴᴅ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz