prolog

44.1K 1.7K 103
                                    

Annabella nerwowo szarpała się ze swoimi włosami, kiedy starała się upiąć je w kok. Codziennie, kilkakrotnie nachodziła ją myśl, aby ściąć je. Najlepiej na łyso. Szybko jednak odrzucała ten pomysł, bowiem jej babcia mogłaby zwariować, gdyby zobaczyła że wyzbywa się swoich blond włosów do pasa. A gniew Teresy Charis był ostatnim czego było jej trzeba. No może poza spóźnieniem się do pracy, czemu właśnie była bliska. Zostało jej dokładnie dziesięć minut na dobiegnięcie do księgarni, inaczej jej szefowa zwróci jej uwagę i co gorsza, pomyśli że jest niezorganizowana. A dla Annabelli byłoby to najgorszym z możliwych wyzwisk. Dlatego czym prędzej zamknęła za sobą drzwi mieszkania, wrzuciła klucze do swojej torby i pędem rzuciła się w dół schodów. Mieszkanie na czwartym piętrze kamienicy w takich chwilach było jak przekleństwo. Gdy zbiegała, po całej klatce schodowej roznosił się dźwięk uderzania jej czerwonych trampek o betonowe schody.

- Dzień dobry! - krzyknęła, mijając dozorcę. Pan Henry pracował tu prawdopodobnie od pokoleń i prawdopodobnie jeszcze nigdy nikomu nie odpowiedział na przywitanie. No przynajmniej z nią się nigdy nie przywitał. Ale Anna zostawała niezłomna i wytrwale, za każdym razem jak tylko go widziała, krzyczała powitanie. I odnosiła wrażenie, że niesamowicie go drażniła. Przynajmniej takie wnioski wysnuła, bo już od trzech miesięcy nie dostawała poczty do skrzynki przy drzwiach. Jako jedyna w budynku musiała odbierać ją w jego kantorku.
Ciężko jej było o oddech, jednak wytrwale biegła przed siebie. Zostały jej trzy minuty i jeszcze kilka metrów. Uśmiechnęła się, szczęśliwa że widzi już drzwi księgarni. I kiedy myślała, że jest uratowana, zderzyła się z kimś, kto pechowo niósł kawę. Która teraz rozprysła się na jej śnieżnobiałej bluzce. 

Nerwowo tupał nogą, czekając aż kasjerka poda mu jego kawę. Był spóźniony na próbę i wiedział, że po raz kolejny oberwie mu się za niepunktualność. Widząc, że kolejka ani drga, wyciągnął telefon i napisał Ashtonowi krótką wiadomość z powiadomieniem, że się spóźni. Mógł co prawda zrezygnować z kawy i być na czas, ale wtedy prawdopodobnie byłby do dupy na próbach i również wkurzyłby resztę. Tak czy siak, jest na przegranej pozycji. Po kolejnych dziesięciu minutach oczekiwania, kasjerka podała jego zamówienie. Szybkim krokiem wyszedł z lokalu, trzymając gorącą kawę w ręce, kiedy zawibrował

jego telefon. Odblokował go, wiedząc że czeka wiadomość pełna reprymend. Całą uwagę skupił na wyświetlaczu, kiedy zderzył się z kimś. Kawa wypadła z jego ręki, oblewając, jak się okazało dziewczynę. Jego usta samowolnie  się rozchyliły, kiedy zobaczył, jak biała bluzka, za sprawą cieczy prześwituje ukazując biały, koronkowy stanik i cholera, jeśli to nie był najseksowniejszy widok w całym jego życiu. Uniosł wzrok, uznając że to w złym tonie gapić się w te strefy, tylko po to żeby napotkać rozwścieczony wzrok blondynki. Zielone oczy ciskały gromy w jego kierunku. 

- Przepraszam. - wykorzystał cały swój urok i uśmiechnął się  swoim standardowym uśmiechem, zarezerwowanym jedynie dla pięknych dziewczyn. Patrzył, jak z wielkiej torebki wygrzebuje paczkę mokrych chusteczek i zaczyna wycierać plamę, nie patrząc w jego stronę. Nakrył jej dłoń, swoją zmuszając ją do podniesienia wzroku. - Pomogę ci.

- Nie trzeba. - mruknęła, odwracając ode i szybkim krokiem ruszyła przed siebie. Szybko rzucił się w jej stronę i chwycił za ramię. - Czego chcesz?

- Mogę ci to jakoś wynagrodzić. - zaproponował, uśmiechając się zalotnie. Po raz kolejny go zignorowała. Jeśli jego uśmiechy na nią nie działają, jest tylko jeden sposób. - W sobotę ja i mój zespół gramy w tym barze na końcu ulicy. - wskazał przeciwny kierunek. - O 20. Wpadnij.

Przez chwilę mierzyła go uważnym wzrokiem, po czym zaśmiała się cicho. 

- Chyba sobie żartujesz. - skwitowała z ironicznym uśmiechem. - A teraz wybacz, spieszę się do pracy.

Nie czekając na reakcję, wyrwała swoje ramię z uścisku i niemal pędem ruszyła w stronę księgarni. Uśmiechnął się sam do siebie, odnotowując w głowie, żeby odwiedzić sklep z książkami w najbliższym czasie. 


Prolog za nami! Calum i reszta sosów nie są w opowiadaniu sławni :)

ask//snapchat : carmellkowelove 

Twitter @noellkid

roommate || c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz