dwudziesty trzeci

17.7K 1.8K 195
                                    

Annabella podekscytowana jak nigdy dotąd, zmierzała w kierunku salonu tatuażu. Wszyscy w księgarni dostali wolne do końca dnia i dziewczyna chciała przekazać wesołą nowinę chłopakowi osobiście. Wchodząc do studia poczuła się co najmniej dziwnie. Była tu już wcześniej, ale nigdy nie było aż tak wielu pracowników i klientów. Podeszła do niemiło wyglądającej blondynki stojącej przy ladzie. Właściwie, Annabella mogła tylko przypuszczać, że dziewczyna jest blondynką. Większa część jej włosów zafarbowana była na ciemny róż. Kiedy Bella podeszła trochę bliżej, z przerażeniem odkryła, że oczy dziewczyny są krwisto czerwone. Myślała, że obsesja na punkcie wampirów ze Zmierzchu już dawno odeszła w niepamięć i że już nikt nie kupuje takich soczewek. Ręce blondynki, albo raczej różowowłosej, były pokryte rozmaitymi tatuażami. Czerwonymi oczami zmierzyła Bellę całą i na jej twarzy pojawił się zaskoczony wyraz. Przez chwilę jeszcze na nią patrzyła, po czym uśmiechnęła się uprzejmie. Może jednak nie jest taka okropnie niemiła.

- Chcesz się umówić na termin?

- Nie, przyszłam do Caluma.

Uśmiech natychmiast zniknął z jej twarzy, zastąpiony zirytowaniem.

- Nie interesuje mnie ile razy miałaś jego penisa między nogami, w dalszym ciągu musisz się zapisać, jeśli chcesz zrobić sobie tatuaż. I od razy mówię, jeśli chcesz mieć jego imię na kobiecości, zrezygnuj póki masz czas, bo to nie sprawi, że za ciebie wyjdzie.

Annabella rozchyliła usta w szoku. Nie wiedziała, czy bardziej zaskoczyło ją to, że dziewczyna wzięła ją za taki typ osoby, czy, że wcześniej musiały zdarzać się już takie przypadki. I musiało ich być na tyle dużo, że dziewczyna reaguje teraz tak agresywnie.

- Nie przyszłam tutaj, żeby robić sobie tatuaż. - Wyjaśniła, kiedy w końcu odzyskała zdolność mówienia.

- Jeśli chcesz go wrobić w ojcostwo, to lepiej od razu sobie daruj. On jest teraz w związku i nie potrzebuje wtrącających się lafirynd!

Bella ponownie nie wiedziała, co ma powiedzieć. Stała tam z rozchylonymi ustami. Na pomoc przeszedł jej Calum, pojawiający się zza koralikowej zasłonki.

- Na kogo tak wrzeszczysz Cora? - Zapytał, ściągając rękawiczki. Kiedy podniósł swój wzrok i zauważył Annę, uśmiechnął się zadowolony. - Annabella? Co ty tu robisz?
Kiedy Cora usłyszała imię dziewczyny, rozchyliła usta w zaskoczeniu.

- O mój Boże! - Krzyknęła, wychodząc zza lady. - To jest Annabella?

-Tak.

- Przecież mówiłeś mi, że pracuje w księgarni!

- Bo pracuję.

- Myślałam, że tylko w pornosach są takie ładne bibliotekarki. - Mruknęła, wywołując śmiech u Caluma i gorący rumieniec na policzkach Belli. - Chyba zacznę czytać książki.

Anna uśmiechnęła się niepewna tego, co właściwie się dzieje. Hood pokręcił głową i wrócił do pomieszczenia z którego dosłownie przed chwilą wyszedł Anna ruszyła za nim, ale została zatrzymana przez Corę.

- Przepraszam za to co do ciebie powiedziałam, po prostu Calum tak dużo mi o tobie opowiadał, więc wzięłam sobie za cel odganianie wszelkich potencjalnych konkurentek.

- Dużo ich?

- Tak, ale spokojnie, od kiedy jesteście razem, nie dostał żadnej dziewczyny do wytatuowania.

Charis miała jej wytłumaczyć, że ona i Calum wcale nie są w związku, ale z jakiegoś powodu nie mogła się do tego zmusić. Uśmiechnęła się jedynie i weszła do pomieszczenia. Na fotelu leżał Michael i na jej widok uśmiechnął się wesoło. Dziewczyna miała wrażenie, że to tak naprawdę jedyny klient Caluma. Bo ilekroć by tu nie zawitała, to właśnie on leży na stole. Tym razem jego spodnie były na właściwym miejscu, jedynie koszulka leżała zapomniana na podłodze. Hood pochylał się nad jego plecami, tworząc jakiś wzór pomiędzy łopatkami. Bella nie mogąc się powstrzymać, podniosła koszulkę z ziemi i złożyła ją w idealną kostkę.

- Dlaczego wiedziałem, że to zrobisz? - Calum uśmiechnął się, kręcąc głową w rozbawieniu.

- Jak możesz pracować w takim bałaganie?

- Jestem badassem z tatuażami, moje życie to jeden wielki bałagan. - Powiedział, napinając mięśnie.

- Nie upokarzaj się jeszcze bardziej. - Poprosił Michael, wywołując chichot u Annabelli.

- Czy to twój jedyny klient? - zapytała Bella.

- Co? Nie, mam masę różnych ludzi, dlaczego?

- Bo ilekroć tu przychodzę, tatuujesz tylko jego. A później wmawiasz mi, że tak dobrze wykonujesz swój zawód. A mam wrażenie, że po prostu twoi przyjaciele, nie chcą żeby było ci przykro i przychodzą do ciebie.

Teraz dla odmiany zachichotał Michael.

- Przejrzałaś nas. - Powiedział, mrugając do niej zalotnie.

- To nieprawda! Mam tu masę klientów i klientek, gorących. - Pochwalił się, wypinając pierś.

- Tak, wiem. Cora mi mówiła.

- Co ci dokładnie powiedziała? - zapytał, zaniepokojony.

- Że chwilowo nie wykonujecie tatuaży z twoim imieniem na łonie.

- Dlaczego miałabyś chcieć mieć tam moje imię, kochanie? - zapytał, marszcząc brwi.

- Dlaczego chciałaś mieć tam jego imię, skoro możesz mieć moje, kochanie? - pytanie Michaela, natychmiast dostało swoją odpowiedź, w postaci uderzenia w tył czaszki przez Caluma.

- Nie wiem, Cora mówiła, że to hit wśród waszych klientek.

- Oww! Jesteś zazdrosna? - zagruchał.

- Od kiedy jestem TWOJĄ DZIEWCZYNĄ - zaczęła, kładąc nacisk na kluczowe słowa - chyba mam prawo być.

- A właśnie, co do tego to ja wcale...

- Porozmawiamy o tym w domu.

- Dlaczego? Ja też chcę słyszeć! - zbuntował się Michael.

- Nie przyszłam tu po to. Mam świetną nowinę!

- Jednak nie jesteśmy w ciąży? - zapytał Calum, wiedząc, że to ją zawstydzi.

- To nawet nie było zabawne. - Zauważyła, marszcząc nos. - Dostałam awans!

Michael złożył jej gratulacje, natomiast Hood przyglądał jej się ze smutkiem.

- Nie cieszysz się? - zapytała zawiedziona.

Calum wzruszył jedynie ramionami, wracając do swojej pracy. Przez chwilę nikt się nie odzywał.

- Skończyłem już. Możesz się ubrać.

Clifford spojrzał na niego dziwnie, po czym ubrał się i wyszedł zostawiając ich samych. Calum zaczął czyścić swoje stanowisko pracy, nie zwracając uwagi na dziewczynę. W końcu nie wytrzymała i stanęła przed nim.

- Nie cieszysz się?

- Cieszę się twoim szczęściem. Kiedy mam się wyprowadzić?

- Co? O czym ty mówisz?

- Będziesz więcej zarabiać, nie potrzebujesz już moich pieniędzy, więc zgaduje, że chcesz odzyskać mieszkanie tylko dla siebie. - Powiedział, uśmiechając się gorzko.

- Naprawdę tak pomyślałeś?

- Ciągle powtarzasz, że masz nie dość, więc to dość logiczne, że pozbędziesz się mnie przy każdej okazji.

- Nieprawda. Naprawdę bardzo cię lubię Calum.- Mruknęła, mocno go przytulając. Odetchnął z ulgą. - Poza tym, kto by mi wtedy gotował?

Hood zaśmiał się cicho, całując jej czoło.

__________________________________________________________________

Dwa tygodnie i wolne. Jeszcze tylko dwa tygodnie!

Zapraszam na moje nowe ff ze sławnym Harrym - whales' rescuer

Proszę, żeby każda osoba, która przeczytała ten rozdział dała gwiazdkę lub komentarz :)

Przypominam, że jest możliwość informowania o nowych rozdziałach, wystarczy mi napisać, gdzie chcecie dostawać powiadomienia!

ask // snapchat // instagram : carmellkowelove

Twitter @noellkid

roommate || c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz