dziesiąty

25.4K 1.4K 236
                                    

NOTKA POD ROZDZIAŁEM

Calum po raz kolejny upewnił się, że portfel z dokumentami i pieniędzmi ma włożony do kieszeni spodni. Postanowił, że najbezpieczniej będzie schować klucze pod doniczkę z kwiatkiem, stojącą w rogu korytarza. Nie miał co prawda zamiaru pić dzisiaj dużo, w końcu jutro rano miał odebrać Belle z dworca, ale wolał jednak nie ryzykować zgubienia swojej pary kluczy. Ostatni raz poprawił włosy i był gotowy do wyjścia. 

Nadgarstkiem otarł ściekający pot z czoła. Calum uwielbiał uczucie, jakie towarzyszyło mu podczas koncertowania. Nie przeszkadzało mu nawet to, że po zejściu ze sceny zazwyczaj śmierdział. Dziewczyną również to nie przeszkadzało. Do tej pory Hood był zadowolony z reakcji, jaką budził w płci przeciwnej, ale tym razem denerwowało go to. Wcisnął się na siedzenie pomiędzy Hemmingsem, a Irwinem, tym samym odcinając się od nachalnych dziewczyn. Luke uśmiechnął się kącikiem ust w kierunku brunetki i rzucił w jej stronę zwinięty banknot.

- Przyniesiesz nam kochanie cztery setki na lodzie? 

Blondynka siedząca obok dziewczyny nieznacznie się skrzywiła. Zapewne była zazdrosna o pieszczotliwe przezwisko, jakim została nazwana jej przyjaciółka. Nie wiedziała, że Luke nazwał ją w taki sposób, ponieważ nie pamiętał jej imienia, chociaż przedstawiała się im zaledwie dziesięć minut temu.

- Ja dzisiaj tylko piwo. - Zakomunikował, zanim dziewczyna zdążyła wstać.

- A co? Kwiatuszek ci zabronił? - Michael zagruchał nad jego uchem, a Ashton uśmiechnął się pod nosem sprawiając, że Calum miał ochotę zderzyć ich głowy ze sobą. 

- Calum ma dziewczynę? - zaciekawił się Luke. Jeśli istniała osoba trudniejsza do okiełznania niż Calum, to był nią właśnie Hemmings. 

- Nie mam. - Warknął niemal od razu. Wiedział, że jeśli jego przyjaciel dowiedziałby się, że to z powodu dziewczyny, Hood odmawia alkoholu i towarzystwa innych dziewczyn, prawdopodobnie dokuczałby mu do końca życia. - Po prostu muszę coś jutro załatwić.

- Co? - zaciekawił się Ashton. Dziewczyna ze zniecierpliwieniem tupała nogą. 

- Nos w sos. 

- W sos. - Michael zaśmiał się histerycznie, uderzając dłonią w blat stołu. Jedynie dziewczyny zachichotały, ale one chichotały z dosłownie wszystkiego. - Rozumiecie? SOS! 5 SOS!

- Rozumiemy, ale to nie jest zabawne. - Stwierdził Luke, a następnie kiwnął głową w stronę dziewczyny, która kurczowo trzymała pieniądze w swojej dłoni. - Przynieś cztery setki na lodzie.

Natychmiast pokiwała głową i niemal w podskokach ruszyła w stronę baru. 

- Co jest z tobą nie tak? - warknął Ashton. - Przecież powiedział ci chyba, że chce tylko piwo.

- Ale nie powiedział dlaczego. 

- Nie musi ci się tłumaczyć.

- Calum nie potrzebuje adwokata, jest dużym chłopcem. Prawda? - Luke zwrócił się w jego stronę. - Chyba, że dałeś się usidlić jakiejś dziewczynie. Kim jest Kwiatuszek?

- Moją współlokatorką. - Burknął w odpowiedzi. Widział, że jeśli przyzna się, że nie piję tylko dlatego, że obiecał ją odebrać, to nie porzuci tego tematu.

- To ta wariatka o której wspominałeś? - zapytał, otrzymując natychmiastową odpowiedź od całej trójki. 

- Nie jest wariatką. - Calum się sprzeciwił.

- Nie mów tak o niej. - Zażądał Ashton. 

- Niezła z niej dupa. - Zauważył Michael.

- Czy tylko jeszcze ja jej nie poznałem? - mruknął niezadowolony Luke, przykładając rękę do serca. - Czuje się tym urażony.

Zanim Calum mógł w jakikolwiek sposób zareagować, dziewczyna wróciła z czterema szklankami. Hood pod presją spojrzenia, wypił swoją porcję, a później następną. I kolejną. I jeszcze kilka następnych, aż przestał liczyć. Nie pamiętał jak dotarł do mieszkania, ani jak miała na imię dziewczyna, która trafiła tam razem z nim.

Zdenerwowana Bella poprawiła pasek plecaka zsuwającego jej się ramienia. Calum spóźniał się już dwadzieścia pięć minut, a jego telefon dalej był wyłączony. Nie miała też żadnej wiadomości o tym, żeby miał się spóźnić, więc istniały dwie opcje. Albo zgubił gdzieś telefon i były korki, albo - o wiele bardziej prawdopodobna - zapomniał o niej. Przez chwilę jeszcze miała czarne myśli, że może zdarzył się jakiś wypadek, ale szybko je porzuciła. Nie wiedziała, co w takiej sytuacji powinna zrobić. Było za wcześniej, żeby bez uprzedzenia zwlec Jessie z łóżka, a do mieszkania było przynajmniej czterdzieści minut spaceru. Czas spędzony z rodzicami - głównie na kłótniach - i droga pociągiem wymęczyła ją do tego stopnia, że spacer odrzuciła na starcie. Nie widząc innej opcji, podeszła do postoju taksówek, wsiadając w jedną z nich. Zmęczonym głosem podała kierowcy adres i starała się zrelaksować, jednocześnie nie zasypiając. Taksówkarz pogłośnił radio, w którym akurat leciały wiadomości ze świata biznesu, co tylko utrudniło jej zadanie. Jeszcze kilka razy sprawdziła swój telefon, ale kiedy nie zobaczyła żadnego nieodebranego połączenia lub wiadomości, zrezygnowana odłożyła go do plecaka. 

Zastanawiała się, co zrobi, kiedy już dotrze do domu. W tej chwili miała ochotę zamordować chłopaka gołymi rękami. Jednak, kiedy siedziała tak, oparta o szybę, w jej głowie ponownie pojawiły się czarne scenariusze. Co jeśli faktycznie coś mu się stało? Jeśli został napadnięty? Albo jeśli zdarzył się jakiś straszny wypadek, kiedy jechał po nią? Nagle opanował ją przerażenie, a brzuch zaczął boleć. Chciała być już na miejscu, nie tylko dlatego, że miała serdecznie dość podróży i marzyła o prysznicu, ale dlatego, żeby upewnić się, że wszystko jest w porządku. 

Kiedy tylko taksówka podjechała pod jej klatkę, Anna zapłaciła kierowcy i chwytając swój plecak, wybiegła z pojazdu. Po drodze spotkała pana Henrego, ale nawet nie fatygowała się, żeby go przywitać. Wbiegła szybko po schodach.

Drzwi do ich mieszkania nie były zamknięte na klucz. Kiedy weszła do salonu, strach przemienił się w gniew. Na podłodze leżały ubrania, damskie i męskie, a na stole do połowy opróżniona butelka szkockiej. Jej ulubiona serwetka na stół, miała wypaloną przez papieros dziurę, na niemal samym środku. W pomieszczeniu unosił się zapach papierosów, alkoholu i czegoś, czego nie mogła zdefiniować. Z rosnącą gulą w gardle, przeszła dalej. Przed samymi drzwiami do jej pokoju, leżało pudełko prezerwatyw, a na klamce wisiał biustonosz w panterkę. Anna przełknęła ciężko ślinę i uchyliła drzwi. Na łóżku leżała jakaś rudowłosa dziewczyna, kołdra leżała na ziemi, więc Bella nie miała wątpliwości, że rudowłosa jest naga. Kiedy przesunęła swoje spojrzenie dalej, napotkała przerażony wzrok Caluma.

- Wyjaśnię ci to.

___________________________________________________________________
 

Następny rozdział pojawi sie już na czas (albo wcześniej), w tym tygodniu miałam zamieszanie związane z przeniesieniem do innej klasy (tak, zmieniłam profil klasy w drugiej LO XD) 

roommate || c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz