osiemnasty

21.6K 1.6K 149
                                    

notka na dole

Siedząc w swoim pokoju, na samym środku łóżka w stercie wyciągniętych ubrań Annabella nie mogła uwierzyć, że się na to zgodziła. Nie poznawała się ostatnio, najpierw udawanie dziewczyny Caluma, a teraz biwak. Nigdy nie miała ochoty obcować z naturą, a teraz właśnie, dobrowolnie wybiera się na weekend spędzony w lesie. Nie wiedziała co powinna spakować, dlatego czekała z tym na przyjście Caluma. Liczyła na jego pomoc, chociaż nie bardzo podobał jej się fakt, że chłopak będzie grzebał w jej szafie, tylko w ten sposób mogła sobie poradzić. Jessie musiała ciężko pracować, aby dostać wolne w weekend, więc nie miała nawet co liczyć na jej pomoc. Z braku innych opcji padło właśnie na chłopaka. Podskoczyła wystraszona, kiedy drzwi wejściowe trzasnęły. Szybko zgramoliła się z łóżka i wyszła z pokoju. Hood własnie ściągał swoje buty. Wyprostował się i z uśmiechem podszedł bliżej, całując ją w policzek.

- Cześć dziewczyno.

- Cześć chłopaku.

To był ich nowy sposób witania się od kiedy wrócili z weekendu u rodziny Caluma. Był to oczywiście ich prywatny żart, a przynajmniej tak wmawiała sobie Annabella, umyślnie ignorowała motylków w dole brzucha. Nie mogła zdecydować, czy wyjazd zaliczyć do udanych czy nie. Z jednej strony naprawdę dobrze się bawiła, a jej relacje z chłopakiem bardzo się poprawiły, z drugiej jednak strony, bała się, że wszystko zmierza w złym kierunku. Bała się, że kiedy ich relacja dojdzie do kulminacyjnego momentu, wszystko zacznie się psuć. Oczywiście tylko czasami pozwalała sobie na brnięcie w ten rejon przemyśleń, ponieważ przez większość czasu wmawiała sobie, że ich relacje są czysto przyjacielskie i udawała, że ich niektóre zachowania są całkowicie normalne.

- Spakowałaś się?

Hood obiecał, że załatwi wszystkie rzeczy potrzebne na biwak i tak też zrobił. Namiot i śpiwory tkwiły w rogu salonu od trzech dni.

- Potrzebuje twojej pomocy.

- W czym?

- W pakowaniu. 

- Co? 

- Nie wiem co powinnam zabrać ze sobą, nigdy nie byłam na biwaku.

Calum uśmiechnął się bezczelnie, nachylając się nad jej uchem.

- To znaczy, że ze mną będziesz miała swój pierwszy raz. 

Anna parsknęła śmiechem, uderzając go w ramię. 

- Pomożesz mi, czy nie? 

- Pewnie, że pomogę. 




Anna pakowała jedną z par spodenek, kiedy usłyszała jak chłopak gwizda z podziwem. Odwróciła się w jego stronę i zamarła. Stał przy otwartej szufladzie z bielizną - chociaż kategorycznie zabroniła mu jej otwierać - i w ręce trzymał coś, co było powodem tego zakazu. Para czarnych, koronkowych stringów - która tak naprawdę była jedynie mikroskopijnym trójkątem na trzech sznurkach - zwisała na jego palcu wskazującym. Prezent od Jessie znajdował się w jej szafie od dwóch lat i tam też powinien pozostać. To była jedna z tych rzeczy, których człowiek nie wyrzuca, bo się wstydzi i boi, że ktoś mógłby zobaczyć go z tym w drodze na śmietnik i zachodziłby w głowę, skąd się taką rzecz ma.

- Zdecydowanie powinnaś to zabrać ze sobą. Ale najpierw mi się w tym pokaż. Teraz.

Dziewczyna zaczerwieniła się cała i rzuciła się na niego, aby odebrać mu swoją część garderoby. A raczej namiastkę części. Calum był jednak zbyt wysoki i szybki, więc już po chwili jego ręka wyciągnięta była wysoko nad głową. 

 - Oddaj to!

- Tylko jeśli zamierzasz to założyć.

- Nie denerwuj mnie!

Nie poddawała się i w dalszym ciągu podskakiwała, próbując schwytać swoją rzecz. Chłopak zaczął się cofać, aż nie natrafił na krawędź łóżka. Usiadł ostrożnie, a kiedy Anna zbliżyła się do niego, mocno przyciągnął ją do siebie, sadzając na swoich kolanach. Odrzucił bieliznę w bok, przytrzymując Bellę, kiedy chciała wstać. 

- Musimy dokończyć pakowanie. - zauważyła, kiedy zbliżył usta do jej szyi. 

- Wiem.

- Mówię poważnie, musimy się spakować.

- Ja też mówię poważnie, że wiem.

- Calum!

- Annabella!

Zmarszczyła gniewnie nos i brwi, sprawiając, że chłopak zaśmiał się rozbawiony. Delikatnie musnął ustami jej szczękę, odsuwając głowę zaraz po tym. Kiedy zjechał oczami na jej przygryzioną wargę, omal nie jęknął. Nie mogąc się powstrzymać, zaczął przybliżać się do niej i z każdym milimetrem czuł, jak jej oddech przyśpiesza i staje się ciężki. W chwili, w której ich usta prawię się zetknęły, telefon chłopaka poinformował o nowej wiadomości tekstowej, psując atmosferę. 

- Poważnie. - Jęknął, wyciągając telefon z tylnej kieszeni spodni. Anna z rumieńcem na policzkach zeszła z jego kolan i usiadła obok. - To Ashton. Mamy się u niego spotkać o jedenastej i stamtąd mamy wszyscy ruszyć. 

- Dobrze, w takim razie naprawdę musimy skończyć pakowanie.

- Ciesze się, że zdecydowałaś się na ten wyjazd.

- A ja z kolei zaczynam mieć coraz większe wątpliwości co do tego, czy powinnam. - Mruknęła z niezadowoleniem. - Mam nadzieję, że nie spotkam na swojej drodze żadnego robaka. 

- Nie martw się, obronię cię. 

___________________________________________________________

Wiem, że rozdział jest ekstremalnie krótki, ale zależało mi na tym, żeby coś pojawiło się w ten weekend ponieważ nadchodzący tydzień szkolny zapowiada się piekielnie źle i jutrzejszy dzień też się tak zapowiada, więc nie będę w stanie napisać NIC. Myślę jednak, że następny rozdział (który pojawi się nie wiem kiedy) trochę wam to zrekompensuje. 

Gwiazdkujcie, komentujcie (nie obrażę się jeśli będziecie też polecać to ff)

Przypominam, że jest możliwość informowania o nowych rozdziałach, wystarczy mi napisać, gdzie chcecie dostawać powiadomienia!

ask // snapchat // instagram : carmellkowelove

Twitter @noellkid

roommate || c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz