jedenasty

28.5K 1.5K 199
                                        

Calum smutno przyglądał się blondynce siedzącej na kanapie. Od prawie tygodnia z nim nie rozmawiała, nie licząc kilku zdawkowych odpowiedzi na jego pytania. Było mu źle z całą tą sytuacją, był wściekły na alkohol, na Luka i przede wszystkim na siebie. Czuł się winny, nie tylko dlatego, że złamał obietnicę i przyprowadził obcą osobę do ich mieszkania, robiąc przy tym masę zniszczeń i bałagan, ale przede wszystkim dlatego, że zniszczył to, nad czym pracowali tak długo. Atmosfera między nimi była dużo gorsza, od tej na samym początku. Do tego wszystkiego dochodził również fakt, że zapomniał o odebraniu jej z dworca i naprawdę dziękował Bogu, że dziewczynie nic się nie stało, kiedy na niego czekała. Niepewnie przysiadł obok zajętej czytaniem blondynki. 

Anna zmarszczyła brwi, teatralnie pokazując, że w dalszym ciągu zamierza go ignorować. Była zła i nie zamierzała udawać, że wszystko jest w porządku. Była też zmieszana, ponieważ czuła się zdradzona, a nie powinna. Calum był jedynie jej denerwującym, bałaganiącym wszędzie, przystojnym współlokatorem z którym czasami lubiła porozmawiać. Nie miała więc prawa poczuć się zazdrosna. Mogła być wściekła, ponieważ złamał zasady, mogła być zawiedziona, ponieważ zapomniał o odebraniu jej, ale nie mogła być zazdrosna. Po prostu nie. 

- Przepraszam. - Hood powiedział po raz kolejny w przeciągu dzisiejszego dnia. - Porozmawiaj ze mną, proszę.

- Nie ma o czym. - Sięgnęła po pilot i załączyła telewizor.

- Wiem, że zawaliłem, ale naprawdę...
Dalsze słowa chłopaka zostały zagłuszone przez pogłośniony na maxa serwis informacyjny. Melodyjka zapowiadająca pogodę rozbrzmiała w pokoju. Hood zamknął oczy i policzył do dziesięciu. Wypuścił z siebie oddech i ponownie otworzył oczy. Sięgnął ręką po pilota, próbując wyrwać go z jej rąk. Kiedy szarpali się ze sobą, przedmiot upadł na ziemię, a w tym samym czasie, światło i telewizor zgasły.

- Co zrobiłeś?! - pisnęła i nie kontrolując swoich odruchów, przysunęła się do niego najbliżej jak tylko dała radę, w efekcie czego prawie siedziała na jego kolanach. W obliczu ciemności, cała jej złość wyparowała. Nie przepadała za brakiem światła. 

- Nic, siedziałem przecież obok ciebie.

- To dlaczego nie ma światła?

Calum wzruszył ramionami, chociaż doskonale wiedział, że nie była w stanie tego zobaczyć. Delikatnie odsunął ją od siebie, wstając. Anna natychmiast zrobiła to samo i mocno chwyciła się jego ręki. Hood uśmiechnął się do siebie. Ruszył w kierunku okna, aby sprawdzić czy w innych kamienicach również brakuje prądu. Udało mu się wyminąć stolik, czego nie można było powiedzieć o jego towarzyszce. Dziewczyna jęknęła, kiedy jej noga uderzyła w kant.

- Nic nie widzę. - Poskarżyła się.

- Bo jest ciemno.

- Nie bądź złośliwy.

Calum zachichotał i ponownie ruszył w kierunku okna. W żadnym oknie nie świeciło się światło i jedynie nikły blask latarni ulicznych rozjaśniał mrok. Chłopak Oparł rękę na oknie i powoli usiadł na panelach, ciągnąc za sobą dziewczynę. 

- Tu jest najjaśniej. - Wyjaśnił. - Wygląda na to, że nie ma prądu w niemal całej dzielnicy.  Mamy jakieś świeczki?

- W szafce nad zlewem.

- Okej, więc ty tu zostań, a ja je przyniosę. 
Ostrożnie podniósł się z ziemi i macając wszystkie napotkane po drodze, dotarł w końcu do kuchni. Otworzył odpowiednią szafkę i wygrzebał z niej paczkę podgrzewaczy i zapalniczkę. Wyciągnął też jedną długą świeczkę i od razu ja zapalił. Kiedy mijał lodówkę, zatrzymał się i wyciągnął butelkę piwa, sok pomarańczowy i paczkę serków topionych. Dzięki świeczce mógł zlokalizować paczkę krakersów i dwa noże do smarowania. Spokojnie ruszył w stronę dziewczyny i usiadł obok niej.

roommate || c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz