dwudziesty ósmy

22.6K 1.8K 390
                                    

Pierwszą rzeczą, jaką zauważył chłopak, zaraz po przebudzeniu, był brak Annabelli śpiącej obok. Jego żołądek nieprzyjemnie się skurczył, kiedy zrozumiał dlaczego nie ma dziewczyny. Poranek był dla Caluma wyjątkowo ciężki. Nie tylko dlatego, że głowa bolała go tak, jakby biegało w niej stado słoni. Tego się spodziewał w stu procentach, biorąc pod uwagę ilość wypitego wczoraj alkoholu. Zaskoczeniem natomiast był fakt, że doskonale, z każdym najmniejszym detalem, pamiętał wydarzenia z dnia poprzedniego. Czuł też piekący ból w policzku i miał świadomość, że na niego zasłużył. Gdyby był Annabellą, przemyłby to sobie jadem, a nie wodą utlenioną. Zastanawiał się, jaka będzie reakcja dziewczyny. Ma nadzieję, że skopie mu dupę i szybko wybaczy to całe nieporozumienie. 

Kiedy wyszedł ze swojego pokoju usłyszał trzaskanie w kuchni. Anna już nie spała, więc spokojnie mógłby teraz do niej pójść i z nią porozmawiać. Przechodząc jednak obok ubikacji, uznał, że zdecydowanie pierwszą rzeczą na jego liście, musiał być prysznic. Nie chciał zabić dziewczyny swoim smrodem alkoholowym. Zimna woda, pomoże mu również się rozbudzić i zmniejszy prawdopodobieństwo, że powie jakąś skrajną głupotę. Kiedy wyszedł spod natrysku i założył świeże spodenki koszykarskie i bokserki, ruszył w kierunku kuchni. Bella stała odwrócona do niego plecami, więc miał doskonały widok na jej uda i długie nogi. Ubrana jedynie w dużą koszulę, robiła kanapki. Widział, jak nieporadnie próbuje pokroić pomidora, nie krojąc przy tym swojego palca. Stanął tuż za nią, kładąc dłonie po obu stronach deski i nachylił się w kierunku jej ucha. Uznał, że rozproszenie jej, będzie dobrym pomysłem na szybkie załatwienie sprawy.

- Daj, pomogę ci. - Powiedział, wyciągając nóż z jej ręki. Dziewczyna jednak energicznie pokręciła głową, odsuwając go od siebie.

- Poradzę sobie sama. - Wyjaśniła spokojnie, nie patrząc na niego. Już wtedy wiedział, że zdecydowanie będzie trudniej niż myślał.

- Porozmawiajmy. 

- Nie ma o czym.

- Proszę. - Nalegał.

- To, że przeprosisz mnie za to co wczoraj powiedziałeś, nie zmieni niczego.

- Nie zamierzam cię przepraszać za to, że nazwałem cię dziwakiem, bo cóż, jesteś dziwna. - Przyznał szczerze.

- Wow, to urocze z twojej strony. - Zironizowała. 

- I za to cię kocham. Kocham cię, bo kiedy coś jest nie po twojej myśli, to żyła na twojej szyi tak bardzo pulsuje i naprawdę mam ochotę ją pocałować. Czasami zdajesz się być zezłoszczona na sam kurz, że śmiał osiąść na liściach twojego kwiatka, a czasami zdajesz się być zachwycona tym, że możesz w końcu coś posprzątać. I w takich chwilach, zdarza mi się bałaganić tylko po to, żebyś mogła udawać że sprzątasz bo musisz, a nie bo chcesz. Kocham to, że pozwalasz mi gotować i udajesz, że robisz to dla mnie, żebym poczuł się chciany, ale tak naprawdę wiem, że pozwalasz mi urzędować w kuchni, bo jesteś do dupy w tym aspekcie życia. - Powiedział, podchodząc bliżej. - Pozwalasz mi, nawet jeśli to oznacza, że będziesz musiała sprzątać bo ja nabałaganię. Kocham sposób, w jaki układa się twoja twarz, kiedy czytasz wyjątkowo smutny fragment książki, ale nie chcesz się rozpłakać, bo wiesz, że siedzę obok i mógłbym się z ciebie śmiać. - W oczach dziewczyny zalśniły łzy i jej twarz przybrała właśnie taki wyraz twarzy, jak zawsze. Calum uśmiechnął się. - I kocham to, jak przed każdą imprezą na jaką cię zabieram, ty narzekasz i zarzekasz się, że nigdy nie wypijesz, a i tak kończysz w moich ramionach z pijacką czkawką.

Annabella parsknęła śmiechem, uderzając go w ramię.

- I wiem, że jesteśmy kompletnie inni, ale właśnie to sprawia, że jest nam razem tak dobrze. 

- Calum...

- Byłem głupi, bo wymagałem do ciebie, żebyś powiedziała coś, na co nie jesteś gotowa. Wiem, że czujesz to samo, ale jeśli ty nie jesteś tego pewna, to w porządku poczekam na taki dzień. On na pewno nadejdzie. 

Dziewczyna uśmiechnęła się zadowolona, zarzucając ręce na szyję chłopaka. Przywarła do niego ustami, delikatnie masując skórę jego szyi. Calum natychmiast uniósł ją w górę, sadzając na blat kuchenny. Wsunął ręce pod jej koszulkę, głaskając jej biodra. Dłonie dziewczyny bawiły się gumką od jego spodenek, pocierając materiał pomiędzy palcami. Zachęcony działaniami dziewczyny, ściągnął szybkim ruchem zbędny t-shirt, ujawniając swoim oczom jej czarny stanik. Z uśmiechem ucałował jej nagie ramię, podczas gdy jego spodnie zostały zsunięte aż do kolan. Popchnął ją do tyłu, tak że niemal leżała na blacie.

- Myślę, że już wiem, że naprawdę cię koch..

Zanim zdążyła dokończyć swoje wyznanie miłości, drzwi do mieszkania otworzyły się z hukiem.

- Dzień dobry kochanie, wasz dozorca był tak miły, że pozwolił nam....O MÓJ BOŻE! 

Wszystko wydarzyło się dosłownie w kilka sekund. Mam dziewczyny opuściła trzymaną w ręku torebkę, wpatrując się wielkimi oczyma w swoją córkę, rozłożoną na ladzie kuchni jedynie w bieliźnie. Tata dziewczyny niemal natychmiast zasłonił oczy swojemu synowi, który oderwał się z szokiem na twarzy od swojej gry. Calum szybko ściągnął dziewczynę z blatu i postawił za sobą, zasłaniając jej nagość i dając szansę na ubranie podkoszulki. Sam szybko podciągnął spodnie, uśmiechając się niewinnie. 

Nie wydawało mu się, żeby to spotkanie skończyło się dobrze.

Wszyscy - tym razem w pełni ubrani - siedzieli przy stole w niezręcznej ciszy. Brat Annabelli wydawał się już mniej zszokowany faktem, że jego siostra ma piersi i może podobać się chłopcom, bo spokojnie powrócił do grania w swoją grę. Zdecydowanie gorzej przyjęli to jej rodzice, którzy teraz dokładnie obserwowali każdy ruch Caluma. Hood wstał od stołu, kiedy piekarnik oznajmił, że ich danie jest już gotowe. 

- Uroczy ten twój absztyfikant. - Zauważyła kobieta, mrugając do córki.

- Mamo! - krzyknęła Bella, kiedy chłopak uśmiechnął się do niej zalotnie.

- Zabezpieczacie się? - Ojciec dziewczyny przeszedł do konkretów.

- Boże, tato! My nie...

- Tak, zabezpieczamy. - Zapewnił Calum, kładąc parującego kurczaka na środek stołu.

- To dobrze. Prawdziwy mężczyzna zawsze dba o zabezpieczenie przed przeciekaniem. - Zauważył mężczyzna, mrugając do Hooda. 

- Matko boska. - Annabella przypominała kolorem buraki, leżące na talerzu. Chyba wolałaby dostać szlaban.

_______________________________________________________________

To ostatni rozdział i został nam tylko epilog ;___;

Zapraszam na moje nowe ff ze sławnym Harrym - whales' rescuer

Proszę, żeby każda osoba, która przeczytała ten rozdział dała gwiazdkę lub komentarz :)

Przypominam, że jest możliwość informowania o nowych rozdziałach, wystarczy mi napisać, gdzie chcecie dostawać powiadomienia!

ask // snapchat // instagram : carmellkowelove

Twitter @noellkid

roommate || c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz