Las pogrążył się w ciemności, ale w miejscu w którym rozbili swój obóz było jasno. Nie tylko dzięki wielkiemu płomieniu z ogniska, ale i dzięki kilku lampką na baterię, zawieszonym na drzewach. Nie wiedziała czyj to był pomysł, ale była tej osobie bardzo wdzięczna.
Bella poprawiła na swoich ramionach koc, którym wcześniej przykrył ją Calum. Opierali się o pień leżący za ich plecami i wygrzewali się w cieple jakie dawało im ognisko. Luke grał na gitarze, piosenkę, która była mieszaniną wszystkich innych, ale dziewczyna uznała, że to a sprawą kilku piw, które wcześniej wypił. Nie wiedziała, czy to historia, którą usłyszała od Caluma, czy może przez fakt, że chłopak nie zachowywał się dzisiaj tak źle. Spojrzała w na jego wysuniętą do przodu nogę, która teraz służyła za poduszkę dla śpiącego Michaela. Jessie i Ashton chichotali po drugiej stronie ogniska, co chwilę trzymając się za ręce, lub szepcząc coś do siebie nawzajem.
- Zaraz zwymiotuję. - Mruknęła na ucho Calumowi, tak aby zakochana para nie mogła jej usłyszeć. Chłopak cicho się zaśmiał, nachylając się nad jej uchem.
- Nie musisz być taka zazdrosna.
- Nie jestem zazdrosna! Po prostu to niesmaczne.
- Całowanie nie jest niesmaczne.
- Obściskiwanie przy innych jest. - Mruknęła.
- My też możemy się poobściskiwać. - Zauważył, przykładając usta do jej policzka i zaczął składać mokre pocałunki w kierunku jej ucha. Charis zaczynała poważnie zastanawiać się nad tym, jak wygląda ich relacja. Przestała już sama przed sobą udawać, że dotyk chłopaka nie robi na niej żadnego wrażenia i że tak naprawdę jej się nie podoba. Oficjalnie Calum był ciachem. Chociaż nigdy nie lubiła tego określenia, uważała je za głupie, to teraz chyba wiedziała skąd się ono wzięło. Czasami był tak słodki, że dosłownie musiała gryźć swój język, aby nie pisnąć i nie polizać go. A później robić różne inne rzeczy, które sprawiały, że jej policzki całe robiły się czerwone.
Hood jednak wcale nie powstrzymywał się od tego typu wybryków i niejednokrotnie składał na jej policzku lub szyi całusa. I chociaż było to skrajnie niehigieniczne, to wcale nie napawało ją obrzydzeniem, a wręcz przeciwnie. Sprawiało, że wzdłuż jej kręgosłupa przechodził przyjemny dreszcz.Donośne chrapnięcie Micheale, nie tylko sprawiło, że chłopak zerwał się na równe nogi przestraszony, ale również pomogło jej w opamiętaniu się. Odsunęła Caluma szybko, wywołując jego śmiech.
- Fujka.
Michael rozejrzał się dookoła, ale kiedy zauważył, że nie ma żadnego zagrożenia, ponownie zwinął się w kulkę i ułożył głowę na nodze Hemmingsa. Temu widocznie się to nie spodobało, bo trzepnął nią mocno, zrzucając tym samym przyjaciela.
- Won pijaku.
Bella zachichotała, ale jej uśmiech szybko zniknął, kiedy poczuła nieprzyjemne kłucie w oku. Coś musiało jej wpaść, ponieważ kłucie wcale nie minęło. Niemal natychmiast łzy zaczęły cieknąć spod jej powiek, a ona nie mogła zrobić dosłownie nic, jak tylko machać dłońmi i mieć nadzieję, że niechciany przedmiot opuści jej oko.
- Co się stało? - zapytał Calum, próbując dotknąć jej twarzy swoją ręką. Niemal natychmiast się odsunęła, szybko wstała i teraz oprócz machania dłońmi, uginała rytmicznie kolana.
- Nic!
- Przecież widzę!
Hood również podniósł się z ziemi, próbując odwrócić dziewczynę do siebie. Kiedy w końcu udało mu się złapać jej ramię w swoje dłonie, stanął z nią twarzą w twarz. Nie mógł się jednak skupić, kiedy tak podskakiwała i machała dłońmi.
- Możesz na chwilę przestać i dać sobie pomóc? - zapytał zniecierpliwiony.
Nie spotkał się jednak z żadną odpowiedzią i najprawdopodobniej dziewczyna nawet nie usłyszała jego słów, zbyt zajęta odprawianie swojego dziwnego tańca. Chłopak ciężko westchnął i szybkim ruchem chwycił jej twarz w swoje ręce. Palce wskazujące umieścił w zagłębieniu za jej uszami, a kciukami dotykał dolnych powiek jej oczu.
- Co ty robisz? - na wpół pisnęła, na wpół szepnęła.
- Pomagam ci.
Lewym kciukiem rozchylił jej oko, choć było to dość trudne, bo skóra ślizgała się przez łzy.
- Weź te ręce! Zwariowałeś! Nie dotykaj mnie tymi brudnymi łapskami! - Próbowała się szarpać, ale uchwyt był na tyle silny, że zdołał utrzymać ją w jednym miejscu. Kiedy tak walczyła o wolność, kciuk Caluma sprawnie wysunął soczewkę z jej oka, razem z dokuczającą jej drobinką. Strzepnął ją na ziemię i jego dłoń powróciła szybko do wcześniejszego miejsca. - Wyrzuciłeś moją soczewkę.
- Ale pomogło.
Annabella zamrugała powiekami, orientując się, że faktycznie nic już jej nie przeszkadza.
- Dziękuję.
- Nie ma za co, to tylko jedna z rzeczy, które potrafią moje duże dłonie. Kolejną sztuczkę odkryjesz w namiocie.
- Co?
Przez chwile patrzyła na niego z pytaniem w oczach, ale jego cwaniacki uśmiech, szybko naprowadził ją na to, o jaką sztuczkę chodzi chłopakowi. Zarumieniła się prawdopodobnie po same cebulki swoich włosów. Stali tak blisko siebie, że czuła jego ciepły oddech na skórze swoich ust. Po raz kolejny tego dnia wstrząsną nią delikatny dreszcz. Teraz kciuki chłopaka delikatnie gładziły jej zarumienione policzka. Takie sytuacje zdarzały się między nimi niemal codziennie ostatnimi czasy, ale teraz Annabella wcale nie miała zamiaru tego przerywać. Była niemal pewna, że to mogłoby ją zabić. Wzięła głęboki wdech i zbliżyła usta do jego twarzy, widząc w jego oczach ekscytacje. Nie widziała sensu w dalszym opieraniu się. Co się dzieje w lesie, zostaje w lesie. Kiedy ich usta prawię się zetknęły, przerwało im chrapnięcie Michaela. Calum szybko się od niej odsunął, tak jak zawsze. Ale nie tym razem. Teraz będzie inaczej i skończą to co zaczęli. Ona już tego dopilnuje. Zanim zdążyła się rozmyślić, pociągnęła go za nadgarstek w stronę ich namiotu. Nie trudziła się nawet, żeby pożegnać ich znajomych. Nie miała na to teraz czasu. Dziwne skurcze i ciepło w dole jej brzucha i drżenie serca były wszystkim o czym mogła teraz myśleć. No i może o jeszcze usta i duże dłonie Hooda. Nigdy nie czuła czegoś takiego, ale nie zamierzała tego analizować. Wiedziała, że zachowuje się teraz jak większość bohaterek książek w sytuacjach, które ona zawsze wyśmiewała. Teraz jednak rozumie upartość postaci.
Pierwotny szok spowodowany zachowaniem dziewczyny szybko zmienił się w zadowolenie. Jeśli to ona zatarga go do namiotu i sprowokuje coś, co on chciał zrobić od kiedy tylko wylał na nią swoją kawę pierwszego dnia, to nie będzie mogła mieć mu tego za złe i nie będzie mogła go obwiniać. To ona to zacznie, a on nie ma zamiaru jej tego wypominać. Nie jest pijana, więc nie zachowa się jak ostatni dupek.
Kiedy szybkim ruchem otworzyła ich namiot i wepchnęła go do środka, a następnie sama się do niego wczołgała, po drobnej walce z materiałem przy wejściu, upadła na niego zamykając zamek błyskawiczny za sobą. Wtedy Caluma naszła chwila zwątpienia, bo wiedział doskonale, że działa ona pod wpływem chwili. Ale kiedy jej drobne ciało ułożyło się na nim, a jej zimne palce dotknęły jego policzka, wszystko to zniknęło i ponownie jedyne o czym mógł myśleć, to jej usta na swoich. Był na tyle samolubny, ze nie powstrzymał jej kiedy jedną rękę wsunęła w jego włosy, a drugą ułożyła na jego policzku. Jej ciało ocierało się o jego, doprowadzając go do szału, zwłaszcza w pewnym miejscu. Kiedy minęły kolejne sekundy, a ona nie zrobiła nic, poza wierceniem się, szybko przewrócił ją na plecy i niemal natychmiast nakrył jej usta swoimi.
_________________________________________________
Odkryłam z niemałym przerażeniem, że nie zostało za wiele rozdziałów do końca (myślę że jeszcze jakieś 6). Ale w końcu coś, na co czekaliście od dawna (i ja też długo czekałam [i jak widać oni też długo czekali xD])
Proszę, żeby każda osoba, która przeczytała ten rozdział dała gwiazdkę lub komentarz :)
Przypominam, że jest możliwość informowania o nowych rozdziałach, wystarczy mi napisać, gdzie chcecie dostawać powiadomienia!
ask // snapchat // instagram : carmellkowelove
Twitter @noellkid
![](https://img.wattpad.com/cover/18097958-288-k563911.jpg)
CZYTASZ
roommate || c.h
FanfictionAnnabella jest spokojną pracownicą jednej z księgarni w Sydney. Po kolejnej kłótni z rozwydrzoną matką, zmuszona jest znaleźć współlokatora. Z pomocą przychodzi jej przyjaciółka, która niemal od razu znajduje jej "idealnego kandydata". Tylko co, je...