dwudziesty siódmy

21.3K 1.8K 154
                                    

Annabella czuła się naprawdę źle, po tym co zrobiła. Nawet nie chciała myśleć, jak smutny musiał być teraz Calum. Kiedy wyszła z łazienki, jego już nie było. Mieszkanie pogrążone było w ciszy i to wcale nie poprawiło jej nastroju. Zareagowała źle, a nawet okropnie źle, ale naprawdę nie była pewna, czy jest w stanie już teraz powiedzieć tak wiążące słowa. Nigdy wcześniej nie była zakochana i nie chciałaby składać pustych deklaracji. W książkach bohaterki zakochują się szybko i zawsze wiedzą co powiedzieć, ale Bella nie sądziła, aby motylki w brzuchu były wyznacznikiem prawdziwego uczucia. Zwłaszcza, że chłopak działał tak na nią, jeszcze wtedy, kiedy nie mogła znieść jego obecności.

Będąc w księgarni, zamknęła się w biurze, mówiąc Stelli, że musi zrobić papierkową robotę, co oczywiście było kłamstwem. Jej koleżanka z pracy - Anna wystrzegała się nazywania jej swoją pracownicą - była jak zawsze zbyt zajęta rozmyślaniem, żeby wyczuć kłamstwo. Z jakiegoś powodu, dziewczyna ciągle wyglądała na zmartwioną. Bella kilka razy w ciągu dnia próbowała dodzwonić się do Caluma, z marnym skutkiem. Jutro przyjeżdżają jej rodzice, a ona zamiast przygotować się na to psychicznie, zamartwia się sytuacją z dzisiejszego poranka. Calum i ona spotkają się wieczorem w domu i wszystko sobie wyjaśnią.

Po raz pierwszy brak klientów sprawił, że dziewczyna westchnęła z ulgą. Zrobiło jej się żal Stelli, bo w przeciwieństwie do niej, nie mogła zaszyć się gdzieś w kącie i musiała dzielnie uśmiechać się do nielicznych kupców. A gołym okiem było widać, że coś ją ostatnio dręczy. Bella myślała, że biorąc dziewczynę na imprezę, wyświadczy jej jakąś przysługę. Jakże się pomyliła.

Zamykając księgarnie, wybrała numer Jessie. Tak jak na złość nie odebrała. W normalne dni, wydzwania do niej i potrafi rozmawiać godzinami, a kiedy naprawdę jest potrzebna, nie odbiera telefonu. Przyjaciółka była jedyną osobą, która byłaby w stanie wyjaśnić jej to całe halo i szum wkoło miłości. Zwłaszcza, że jej przyjaciółka właśnie przechodziła ten okres w swoim życiu. Jej związek z Ashtonem kwitnął tak bardzo, że ostatnio pobąkiwała nawet coś o wspólnym mieszkaniu. Cóż, jeśli to był tak ważny krok w związku, ona z Calumem była już na etapie małżeństwa. A nie potrafiła mu nawet wyznać, co do niego czuje. Teraz jak tak o tym myślała, doszło do niej, że była jeszcze większą kretynką, niż sądziła rano.

Mieszkanie pogrążone było w ciemności i ciszy - dokładnie takiej jak rano gdy wychodziła. Według tego co mówił wczoraj Calum, powinien skończyć pracę wcześniej. Postanowiła, że tym razem to ona zrobi dla niego kolację. Nie miała zbyt wielkich umiejętności - okej, nie miała żadnych - kucharskich, ale doszła do wniosku, że jest mu to winna. Kiedy po wielu trudach, udało się zrobić dokładnie taką potrawkę z kurczaka, jak w przepisie, nakryła do stołu i ze zmartwieniem spojrzała na zegarek. Była dwudziesta, a Hooda w dalszym ciągu nie było. Chwyciła za telefon i wykręciła jego numer. Ponownie odpowiedziała jej sekretarka.

Przebudziła się, słysząc trzask kluczy o podłogę i dość głośny łomot. Spojrzała na szafkę nocną, zegarek pokazywał czterdzieści minut po trzeciej. Bella zmarszczyła brwi i wyskoczyła szybko ze swojego łóżka. Z jakiegoś powodu czuła, że zły pomysłem byłoby spanie u chłopaka w pokoju.

Na przedpokoju oświeciło się światło i zabrzmiało dość głośne przekleństwo. Hood ściągał właśnie drugiego buta, mocno podpierając się ściany.

- Calum?

- Nie, Miś Hugo. - Warknął, uśmiechając się chamsko. Annabella nie miała teraz wątpliwości, był pijany.

- Jesteś pijany. - Mruknęła, podchodząc bliżej.

- Bystra jesteś, wyczytałaś to w książkach?

Zdecydowanie nie podobał jej się ton, w jakim do niej mówił. To szybko przestało mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie, kiedy dostrzegła rozharatane i krwawiące policzko.

- Co ci się stało?

- Wpadłem w cholerne krzaczory.

- Trzeba to przemyć! - zadecydowała, nie zwracając uwagi na jego marne starania wyrwania swojej ręki z uścisku jej palców. Zaprowadziła go - lekko chwiejnego - do łazienki i delikatnie pchnęła na klapę ubikacji. Nalała wodę utlenioną na płatek i przycisnęła do krwawiącego miejsca.

- Dlaczego to zrobiłeś?

- To nie jest twoja sprawa.

- Calum, wiem, że to co zrobiłam rano, mogło cię zranić, ale jesteś dorosły i powinieneś wiedzieć, że zapijanie swoich problemów to nie jest rozwiązanie.

- Więc to moja wina! Złamałaś moje pieprzone serce, ale pewnie i tak wszyscy powiedzą, że nasze rozstanie to moja wina! - warknął, wyrzucając ręce w powietrze.

- Rozstanie? Chcesz skończyć nasz związek? - zapytała, natychmiast blednąc.

- A po cholerę go ciągnąć, skoro mnie nie kochasz?!

- Nie powiedziałam, że cię nie kocham! - natychmiast zaprotestował.

- Och wybacz! - Krzyknął, kłaniając się nisko. Zatoczył się przy tym lekko. - Nie trudno zinterpretować twoje dość wymowne milczenie dzisiejszego ranka.

- Nie wiedziałam co mam ci powiedzieć!

- I tu dochodzimy do sedna sprawy. Nie wiedziałaś, nie kochasz mnie.

- Nigdy nie byłam w związku i to wszystko jest dla mnie nowe!

- To jest nas dwoje! Ale ja przynajmniej mam w sobie na tyle odwagi, żeby przyznać się do swoich uczuć!

- Ta sytuacja, naprawdę nie jest dla mnie codzienna, Calum...

- To musi być cholernie, kurewsko dziwne, prawda? - szybko jej przerwał, śmiejąc się pod nosem.

Annabella nie do końca wiedziała, co ma mu odpowiedzieć, ale zdecydowanie nie podobało jej się jego oblicze, kiedy jest pijany. Bardzo dużo krzyczał i przeklinał.

- Po raz pierwszy nie wiesz co powiedzieć, jak się zachować, a do tego jeszcze nie masz nad tym kontroli. Miłość nie jest czymś, gdzie możesz ustalić jakieś chore zasady i to właśnie cię przeraża. Jesteś porządkomaniakiem, a teraz zapanował bałagan. Przez te wszystkie miesiące tolerowałem twoje dziwactwa, ale chyba nie jestem w stanie być w takim popieprzonym związku, z taką szajbniętą osobą jak ty!

Krzyknął, sprawiając, że w oczach Belli pojawiły się łzy.

- Uważasz, że jestem dziwakiem. - Szepnęła, powstrzymując się od płaczu. To było właśnie to, co raniło ja najbardziej. Przez lata wszyscy mieli ją za dziwaka, a teraz nawet on. Calum wciągnął gwałtownie powietrze, jakby dopiero teraz dotarło do niego to wszystko.

- Nie, nie to miałem na myśli, cholera!

- Porozmawiamy o tym rano, dobrze? - zaproponowała zrezygnowana, podchodząc bliżej chłopaka. Pogłaskała go delikatnie po policzku, zbyt zniechęcona, żeby go pocałować i szybko wycofała się do swojej sypialni, mocno zamykając drzwi.

Jutrzejszy dzień będzie koszmarem.

______________________________________________________________


Hej hej! Nie wiem czy wiecie, ale @InterviewPL przeprowadziła ze mną wywiad! Dostępny jest u niej na profilu (razem z resztą wywiadów, z innymi wspaniałymi autorami) Zapraszam do przeczytania (link zewnętrzny) :)

Zapraszam na moje nowe ff ze sławnym Harrym - whales' rescuer

Proszę, żeby każda osoba, która przeczytała ten rozdział dała gwiazdkę lub komentarz :)

Przypominam, że jest możliwość informowania o nowych rozdziałach, wystarczy mi napisać, gdzie chcecie dostawać powiadomienia!

ask // snapchat // instagram : carmellkowelove

Twitter @noellkid

roommate || c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz