4.

7K 233 15
                                    

John

Po wczorajszym spacerze z Riną nie mogę przestać o niej myśleć. Jeszcze bardziej utkwiła mi w głowie. Nie spędziłem z nią dużo czasu, a mam wrażenie, że to nie było nasze ostatnie takie wyjście. Będę ja widywał codziennie podczas lunchu. Chyba że zmienię miejsce jego spożywania. Nie jestem do tego zbyt chętny, więc nie ma szansy, aby coś takiego się stało. Teoretycznie zawsze mogę poprosić moją asystentkę, aby kupowała mi coś do jedzenia u Steva i Hanny, gdy będzie wracała ze swojej przerwy.

Nie mam czasu, aby o tym myśleć. Niedługo mam mieć spotkanie i muszę skupić swoje myśli na ważniejszych sprawach niż mój lunch. Na szczęście ten zwariowany tydzień już się kończy i po ostatnich dwóch spotkaniach będę mógł się odprężyć. Ojciec już dawno nauczył mnie, że na pracę jest czas od poniedziałku do piątku, a w weekendy się odpoczywa i spędza czas z rodziną. Trzymam się tych zasad. Zresztą, gdybym tego nie robił, jestem pewny, że moja matka by mnie co chwila przywoływała do porządku i wywabiała z biura. Czasem nawet zdarza jej się to zrobić w tygodniu. Potrafi wpaść do mnie bez uprzedzenia i zacząć wypytywać o wszystko. Na szczęście recepcjonistka w holu zawsze mnie ostrzega, gdy widzi, że wchodzi do budynku.

Ponieważ jest piątek, trzeba się zabawić po pracy. Biorę telefon i pisze do znajomych, że dziś o 20 widzimy się w klubie. Praktycznie od razu dostaję odpowiedzi zwrotne wyrażające zadowolenie z mojej propozycji.

Nagle odzywa się telefon na głośnomówiącym.

– Panie Drake wszyscy już na pana czekają w sali konferencyjnej. – informuje mnie asystentka.

– Już idę.

Chwytam papiery i wychodzę.

Rina

Dzisiejszy dzień jest zaskakująco dobry. Obudziłam się wypoczęta i w dobrym nastroju. Mały dziś nie grymasił podczas jedzenia, a jak przyszła mama, żeby się nim zająć, to się wręcz do niej wyrywał. Zabrała go do siebie, bo musiała coś zrobić w domu. Gdy skończę pracę, pojadę po synka.

Cieszę się, że dziś jest w domu moich rodziców. Mój rodzinny dom jest o wiele lepszym miejscem niż moje maleńkie mieszkanie. Tam Jared może posiedzieć trochę w ogrodzie i pooddychać świeżym powietrzem. Może zapytam się rodziców czy będę mogła spędzić u nich weekend z małym. Pewnie nie będą mieli nic przeciwko, nawet gdybym zjawiła się niezapowiedziana, jednak ja wolę ich uprzedzić.

W pracy nie mam chwili wytchnienia, ale to nawet lepiej. Dużo klientów to spore napiwki. Hanna pozwala mi zachować całą sumę, jaką dodatkowo zbieram. Niestety nie widziałam dziś Johna. Nie przyszedł do nas na lunch. W ogóle nie rozmawiałam z nim od czasu naszego wspólnego spaceru. Ale wspominał coś, że będzie miał teraz sajgon w pracy i może nie mieć w ogóle czasu by, co cokolwiek zjeść. Wiem, że nie powinno mnie to obchodzić, jednak łapię się na tym, że często o nim myślę i zastanawiam się, co obecnie robi.

Po południu, gdy największy tłok już minął i stoję za barem, Hanna przynosi do kasy jedzenie na wynos.

– Nie wiedziałam, że można je u nas zamówić. – marszczę brwi, kiedy stawia pudełka na blacie.

– Tylko czasami i dla specjalnego klienta. – mówi pogodnie – John nie mógł się wyrwać z pracy i zadzwonił, żeby któreś z nas mu przyniosło coś do jedzenia. Więc masz zadanie do wykonania. – uśmiecha się do mnie.

– Ale ja nawet nie wiem, gdzie miałabym z tym iść. – spoglądam na szefową niepewnie.

– Oj trafisz kochana, to ten największy szklany budynek z napisem "Drake". Ma gabinet na ostatnim piętrze. Ochrona cię wpuści, powiedz tylko, że jesteś od nas i masz obiad dla prezesa. – jej ton świadczy o tym, że nie ma najmniejszych wątpliwości co do swoich słów.

Klucz do szczęścia ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz