28.

973 30 0
                                    

John

– Zostaw ich, to sprawy między tobą a mną nie mieszaj ich do tego. – warczy Rina wściekła.

– Niby, z jakiej racji. To wszystko to twoja wina. To ty ich w to wmieszałaś, gdy tylko weszli w twoje życie. Więc będziesz mieć ich wszystkich na sumieniu. – mówi zdecydowanie.

Dostrzegam za jego plecami jakiś ruch. Nareszcie ochrona dotarła. Dobrze, że ten bandyta jest skupiony na nas, bo teraz ochrona będzie mogła go unieszkodliwić.

Przyciągam szybko Rine do siebie i przewracam nas na podłogę, gdy słychać strzał z broni. Katem oka widzę, że jej rodzice i moja rodzina robią to samo. Przyciskam ją do siebie najmocniej, jak mogę. W pomieszczeniu słychać krzyki, dźwięki zamieszania i uderzanych o siebie ciał. Po kilku minutach słyszymy jedynie jęki protestu.

Nie mogę trzymać Riny cały czas pode mną. Pozwalam jej wstać, żebyśmy mogli zobaczyć, co się dzieje. Wszyscy podnosimy się do pozycji siedzących. Anna przez cały czas jest przy Aaronie. Obecnie przyciska do jego ramienia jakiś materiał, a mąż mówi do niej, aby ją uspokoić. Widać, że jest bardzo spanikowana.

Skanuję szybko salon, aby upewnić się, że reszcie nic się nie stało. Na szczęście więcej osób nie odniosło żadnych ran. Odwracam się w końcu w kierunki wejścia Ochrona, która weszła niezauważona przez drzwi, postrzeliła Patricka w nogę. Leży teraz skuty pod ścianą, a z jego nogi cieknie krew.

– Czy wszystko z państwem w porządku? – pyta jeden z pracowników ochrony.

Dwóch innych poszło sprawdzić resztę mieszkania, to standardowa procedura.

– Potrzebujemy karetki i trzeba wezwać policje. – informuję ich.

– Policja jest już w drodze. Od razu po pana sygnale ich wezwaliśmy. Karetka również powinna niedługo tu być. – przekazuje inny ochroniarz.

– To dobrze, bo mój mąż potrzebuje pomocy! – przypomina zdenerwowana Anna.

– Spokojnie to niegroźna rana. – mówi cicho Aaron, zmieniając pozycję leżącą na siad.

– Boże kochanie musimy jechać do szpitala. – płacze dalej zdenerwowana.

– Nic mi nie będzie skarbie. – bierze żonę za dłoń.

Odwracam się do ludzi z ochrony.

– Dobrze, że przyszliście, tylko zastanawiam się, czemu tak długo wam to zabrało? – mówię do nich.

Wstaję i pomagam Rinie. Ona nic nie mówi, tylko podchodzi do brata.

– Naprawdę to niegroźne? – pyta się, martwi się o niego.

– Tak. Gdyby to była niebezpieczna rana, to już dawno nie mógłbym z wami rozmawiać. Na szczęście ten idiota nie potrafi dobrze celować. Jared jest bezpieczny? – patrzy na swoją żonę.

– Wszystko z nim w porządku synu. – Suzan staje przy nas, trzymając Jareda.

– Dobrze. A teraz odsuńcie się, bo zabieracie mi powietrze, które mi się jeszcze przyda. – Aaron stara się nas od siebie odsunąć.

Suzan przekazuje Jareda w ramiona Riny, po czym razem z mężem obejmuje córkę. Pozwalam sobie zostawić ją przy rodzinie i podchodzę do mojej. Ojciec wydaje się spokojny, jednak wiem, że tak nie jest. Obejmuje mocno mamę i Ninę. Jak tylko jestem w zasięgu ramion siostry, odrywa się od taty i mnie. Mocno przytulam ją do siebie. Już nie drży, ale dalej ma szybki puls. Nie chciałem, aby przez to wszystko przechodzili.

– Nic wam nie jest? – pytam się ich.

– Wszystko dobrze, nic nam nie jest. Ale Nina jest roztrzęsiona. – mówi tata, przytulając mamę.

Klucz do szczęścia ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz