2.

7.9K 278 42
                                    

John

Jak zwykle podczas przerwy obiadowej, miałem spotkanie i nawet nie zdążyłem nic zjeść. Szara nudna codzienność. Ale czemu ja właściwie narzekam, przecież sam tak wybrałem. Wstaję wcześnie rano, idę pobiegać, potem prysznic i do pracy. W firmie cały czas spotkania, nowe projekty i późnym wieczorem z powrotem do domu. Czasem wyjdę gdzieś z kumplami do baru, a to kończy się panienką na jedną noc. Tak wygląda życie faceta przed 30-stką. Moje życie. Niektórzy z moich pracowników są młodsi ode mnie, a już mają rodziny i dzieci. Z jednej strony im zazdroszczę, bo mają do kogo wracać po pracy, a z drugiej, po co komu zdradliwa suka, która chce cię tylko wykorzystać. Raz się już sparzyłem na kobiecie i nie zamierzam zrobić tego znowu. Panienki na jedną noc mi w zupełności wystarczają.

Układam papiery na swoim biurku i wychodzę z gabinetu. Moja sekretarka unosi głowę znad dokumentów, nad którymi obecnie pracuje. Nawet ona zdążyła wrócić ze swojej przerwy.

– Victorio wychodzę. Gdyby ktoś coś ode mnie chciał, to dzwoń na komórkę, a i zostawiłem ci papiery na moim biurku, które trzeba zanieść do księgowości. – informuję ją.

– Oczywiście Panie Drake. – odpowiada.

Winda jest obecnie raptem piętro wyżej. Prędko dociera na moje piętro. Jest pusta i nikt do mnie nie dołącza, nawet podczas jazdy w dół. Wychodzę szybko z windy i idę do baru za rogiem. To moja ulubione kawiarnio-restauracja. Jedzenie domowe i bardzo pyszne. Pogoda zachęca do przejścia się pieszo. Mała knajpka zachęca swoim wyglądem, a jedzenie mają jedno z najlepszych w okolicy. Zdecydowanie przypomina mi lata dzieciństwa, gdy babcia czasem dla nas gotowała. Dziwie się, że jeszcze nie zostali kupieni przez jedna z licznych sieciówek. To, że udaje się przetrawić tej małej knajpce w Nowym Jorku, to wiele mówi. O tej porze niewiele jest w niej ludzi, więc wchodzę i od razu idę do kasy zamówić to, co zwykle. Za ladą stoi właścicielka.

– Witaj Hanna, pięknie dziś wyglądasz. – uśmiecham się do niej przyjaźnie.

– John jak miło cię widzieć. Lepiej nie mów mi takich rzeczy, bo jak Stev cię usłyszy, to jeszcze oberwiesz łyżka od niego. – śmieje się.

– Przesadzasz, a twój mąż sam powinien prawić ci komplementy, jak chce utrzymać taką piękności przy sobie. – specjalnie podnoszę głos, aby kucharz mnie usłyszał. – Poproszę to, co zwykle. – dodaję ciszej.

– Domowy obiad raz. Już się robi kochaniutki. Zaraz ci go ktoś przyniesie. – wskakuje na stoliki i znika za drzwiami do kuchni.

Odwracam się, aby zająć mój stolik, ale zatrzymuje się w miejscu. Ktoś już go zrobił to za mnie. To starsza kobieta rozmawiająca chyba ze swoją córką, która trzymała na swoich kolanach dziecko. Pewnie niedługo przyjdzie jej mąż. No trudno, mogę przecież usiąść gdzieś indziej. Siadam przy stoliku obok. Dobrze, że wziąłem ze sobą gazetę. Rano nawet nie miałem czasu, żeby ją przejrzeć. Ponieważ siedzę blisko pary kobiet, słyszę ich aktualną rozmowę.

– Kochanie, ale wiesz, że jeśli nie będziesz mogła sobie sama poradzić, możesz z powrotem do nas wrócić. Ja i tata... – mówi ta starsza.

– Wiem mamo. Ale nie musisz się martwić. Z małym dajemy sobie świetnie radę sami. Prawda kochanie? Teraz wszystko będzie się układało. – słyszę odgłos pocałunku.

Pewnie ucałowała synka w główkę.

– Widzisz mamo, nie potrzebuje faceta, żeby dawać sobie radę. Jestem szczęśliwa z małym. – słyszę w jej głosie pewność.

– Widzę kochanie. Ale nie możesz przez całe życie być sama. W końcu mały potrzebuje przecież ojca. – ostrożność wręcz bije z tonu jej matki.

Klucz do szczęścia ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz