20.

4.7K 163 1
                                    

Rina

Mija kolejny dzień po tym, jak John zaczął samodzielnie oddychać. Właśnie kończę pracę i zamierzam iść go odwiedzić. Robię tak codziennie. Czasem idą ze mną też Hanna i Stev. Ale dziś jestem sama. Jak zawsze w takich chwilach Hanna prosi mnie o ucałowanie Jona od niej. Mama pewnie już odebrała Johna ze żłobka. Uprzedziła mnie, że jak będzie ładna pogoda, to pójdzie z małym do parku. Dobrze to mu zrobi, a ja będę mogła na spokojnie spędzić jakiś czas z Johnem w szpitalu.

Pielęgniarki już mnie rozpoznają, więc witam się z nimi i idę prosto do pokoju, który zajmuje. Nic się nie zmienia, leży jak za każdym razem. Siniaki zbladły i rozcięcia na ciele również w większości pokrywają resztki strupów. Teraz już nie płaczę na jego widok tak, jak to było na początku. Powoli podchodzę i siadam koło niego na krześle, od razu biorąc go za rękę i przykładając ją sobie do policzka. Chciałabym, aby już był przytomny, mógł rozmawiać i wrócił do domu.

– Hej John. Tęsknie za tobą. Wiem, że przychodzę tu i mówię ci to zawsze, ale nic na to nie poradzę. Każdemu z nas cię brakuje. Jared ciągle patrzy w stronę drzwi i ma nadzieje, że ty zaraz przez nie wejdziesz. Twoi rodzice się zamartwiają, że jeszcze się nie wybudziłeś. A Nina udaje twardą, ale widzę, że często płacze, jak od ciebie wychodzi. Proszę, jeśli mnie słyszysz, to walcz, bo masz dla kogo. Wszyscy cię kochamy. Ja cię kocham. – szepczę, powstrzymując łzy już po pierwszym zdaniu.

– Ale ty jesteś ckliwa i żałosna. – kpina w tym kobiecym głosie to pierwsze co wyczuwam.

Odwracam się gwałtownie do osoby stojącej w drzwiach. Stoi w nich jakaś wysoka blondynka elegancko ubrana. Dobrze znam tę twarz. Przyglądam jej się uważnie. Elin, była dziewczyna Johna. Chyba spotkałam ją już w kiedyś.

– Skoro ci przeszkadza to, co mówię, zresztą nie do ciebie, to może wyjdziesz stąd i nie wrócisz. – mam nadzieję, że dotrą do niej moje słowa.

Nie cofa się jednak, tylko z zarozumiałą miną podchodzi bliżej. Widać, że to, co się stało Johnowi, nie robi na niej wrażenia. Tylko po co tu przyszła? Chce napawać się nieszczęściem faceta, który ją zostawił dla innej? Chociaż po tym krótkim naszym wcześniejszym spotkaniu nie zdziwiłabym się, jakby tak było.

– Usłyszałam, co się stało i postanowiłam sprawdzić, czy to prawda. To smutne, że to mu się przytrafiło. – mówi bezdusznie.

– Skoro już go zobaczyłaś, to proszę cię o wyjście. Nikt raczej nie chce, abyś tu była. – bardziej dosadna nie mogę być.

– A myślisz, że ty jesteś dla niego ważna. – patrzy na mnie z wyższością – Zapytaj się go, ile miał przed tobą kobiet. Jestem pewna, że szybko się tobą znudzi. A ja będę tylko czekać na ten moment. Jestem niezniszczalna. Przetrwałam dziesiątki kobiet przed tobą i będę tu, gdy ty również znikniesz. W końcu on wybierze mnie. – ostatnie słowa są nasączone jadem i pewnością swojej nieomylności.

– To się nie stanie Elin. – ktoś chrypi.

Odwracam się z powrotem do Johna, który nie jest już nieprzytomny. Od razu podnoszę się i naciskam na przycisk przywołujący pielęgniarkę. John próbuje wstać, więc go powstrzymuje. Jęczy w proteście, lecz nie walczy ze mną. Chyba zdaje sobie sprawę, że to nie ma sensu. Nawet nie zdaję sobie sprawy, kiedy zaczynam płakać ze szczęścia.

– Musisz leżeć. Miałeś wypadek. – poprawiam mu poduszkę, aby mógł się lepiej oprzeć.

– Co? – jest trochę skołowany.

– Ktoś wjechał w ciebie na skrzyżowaniu. Byleś w śpiączce. – tłumaczę mu szybko.

– Jak długo... ? – nie jest w stanie dokończyć zdania.

Klucz do szczęścia ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz