5.

6.8K 250 23
                                    

Rina

Po pracy na chwile udaje mi się wpaść do rodziców, żeby zobaczyć, jak się mają i co z małym. Po szybkim obiedzie przygotowanym przez mamę ściskam ich wszystkich i wychodzę, słysząc życzenia dobrej zabawy.

Gdy wchodzę do domu, jest 17:45. Kurde, mam mało czasu. Wpadam szybko do małej łazienki po drodze, do której się rozbierałam. Odkręcam prysznic, aby zaczęła lać się ciepła woda, a w międzyczasie pozbywam się bielizny i kolczyków. Nie malowałam się dziś, więc nie mam, co zmywać z twarzy. Po ekspresowym prysznicu wyskakuje z łazienki, owinięta w ręcznik i suszarka w ręce. Wycieram ciało i zakładam czarna koronkową bieliznę. Szybko prostuję swoje rude włosy. Wracam do łazienki, odkładam suszarkę, a chwytam kosmetyki. Maluję się przed lusterkiem, które postawiłam na parapecie w kuchni. Nakładam podkład, robię kreski nad oczami i maluję sobie zielono-szare cienie na powiekach. Na koniec puder i jasna szminka na ustach. Nawet nieźle wyszło. Biorąc pod uwagę fakt, że nie malowałam się dość długo, bo ostatnie raz przed zajściem w ciążę.

Wchodzę do sypialni i biorę wszystkie sukienki, jakie mam. Wieszam je na drzwiach, a sama staje w pewnej odległości, aby lepiej im się przyjrzeć. Dostrzegam swoje odbicie w lustrze. Po ciąży zostało mi trochę brzuszka. Mam też rozstępy, ale cóż mi one nie przeszkadzają. Są tylko przypomnieniem, że nosiłam w sobie mój największy skarp.

W końcu decyduje się na zwykłą czarną sukienkę bez ramiączek. Na szczęście mój stanik ich nie ma. Do podręcznej torebki chowam telefon klucze i trochę pieniędzy. Wychodzę przed budynek, gdzie już na mnie czeka taksówka. Eva wychodzi z samochodu i podbiega do mnie uradowana i widocznie podekscytowana.

– Aaa bosko wyglądasz kochana. – woła – Chodź, mamy tyle do obgadania, że szok, a klub nie będzie czekał wiecznie.

Bierze mnie za rękę i ciągnie do taksówki, a gdy już w niej jesteśmy, podaje kierowcy adres klubu. Nie znam jeszcze miasta, więc niewiele mi mówi nazwa ulicy i lokalu, do którego mamy dotrzeć tego wieczoru.

– Co porabiałaś przez te parę lat, jak nie miałyśmy ze sobą kontaktu? – pyta ciekawa.

Opowiadam jej o tym, co się działo w moim życiu. O Patryku tacie Jareda i o tym, jakim jest dupkiem. Gdy wysiedliśmy z samochodu, nie kryła swojego oburzenia.

– Współczuje ci. Co za gnój. Nie wierzę po prostu, a myślałam, że jest dobry. – pewnie pamięta, jaki był jeszcze w szkole.

– Wiem, ale cóż poradzić źle wybrałam faceta, mam za to teraz mojego malca i jestem szczęśliwa. – nigdy chyba nie byłam tak spokojna, mówiąc o tym, co było kiedyś.

Taksówkarz sprawnie dowozi nas na miejsce. Eva wysiada pierwsza, a ja tuż za nią. Idziemy w stronę drzwi klubu i wchodzimy bez kolejki. Zaskakuje mnie to trochę. Najwyraźniej Ev jest stałą bywalczynią, bo ochroniarz wita ją uśmiechem i wpuszcza do środka. Przez cały czas trzymam się blisko niej. Nigdy nie byłam w takim klubu. Wnętrze jest nowoczesne. I jest tu mnóstwo ludzi. Czuję się trochę niepewnie. Ev toruje nam drogę w nieznane mi miejsce. Dopiero po dłuższej chwili dostrzegam, że zmierzamy do jednego z boksów umieszczonych wokoło parkietu. Są tu też pojedyncze stoliki ustawione tak, aby nikomu nie przeszkadzały. Pewnie są one tu z myślą o osobach niemający miejsca, aby postać chwile gdzieś spokojnie ze swoimi drinkami.

Gdy docieramy już do jednej z wielu wnęk, w których są umieszczone boksy, zauważam, że na stoliki widnieje karteczka z naszymi nazwiskami. Eva musiała wcześniej zamówić to miejsce. Siadamy w boksie i zamykamy za sobą drzwi niewielkie drzwi, które mają chyba zapewnić nieco prywatności i odizolować wnętrze od hałasu z zewnątrz. Według mnie to bardzo dobre rozwiązanie. Jeśli nie ma się wstępu do strefy VIP, gdzie z pewnością ma się jeszcze więcej prywatności, to jest bardzo dobre rozwiązanie dla zwyczajnych ludzi. Możliwa chwile spokoju od całego natłoku bodźców z sali.

Klucz do szczęścia ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz