15.

5.1K 145 11
                                    

John

Widzę, że plecy Riny trochę sztywnieją. Nie jest pewna, jak zareaguje na mnie jej tata. Nie musi mi tego mówić, abym wiedział, że rodzina jest dla niej bardzo ważna. Cóż mam nadzieje, że dojdę do porozumienia z jej ojcem, jak i z bratem. Anna dała mi nadzieję, że da się dogadać z Aaronem. Choć wiem, że pierwsze co to zostanę przemaglowany przez obu i to porządnie. Jeśli to jest droga do tego, abym mógł spotykać się z Riną, niech tak będzie. Dawno przestałem bać się takich sytuacji. Delikatnie głaszczę plecy Riny. Mam nadzieję, że to jej trochę pomoże. Jared trochę wierci się w moich ramionach, dlatego muszę pewniej go chwycić. Powoli ruszamy do stołu. Jednak ja nie siadam od razu. Oddaję Rinie synka i podchodzę do pan tego domu. Jej ojciec, mimo że jest szczupły to widać, że pracuje fizycznie. Ma potężne ramiona. Nie kojarzę, aby Rina mi mówiła, czym zajmuję się jej ojciec, ale sądząc po jego wyglądzie, czasem musi coś dźwigać. Prostuję się i liczę na to, że nie będzie za chwile jakiejś tragedii. Po kilku sekundach czuję, że obok mnie ktoś staje i bierze mnie za ramie. Odwracam się w prawo. To Rina stoi przy mnie z uśmiechem na ustach.

– Tato chciałbym ci przedstawić John. Spotykamy się od jakiegoś czasu. – jej głos jest pewny i bez cienia strachu.

Mężczyzna lekko rzuca na mnie okiem, po czym skupia się znów na krzyżówce, którą musiał sobie przynieść wcześniej.

– A więc to ty jesteś tym mężczyzną, o którym tyle mówiła moja matka. – mówi jej brat.

Nie zauważyłem, nawet kiedy Aaron się przemieścił i teraz stoję między mną a swoim tatą. Jest nawet bardziej niż gotowy bronić swojej siostry i rodziny.

– Podobno zająłeś się moją siostrą, gdy za bardzo zabalowała. – w jego tonie wyraźnie słychać podejrzenie.

– Tak. Ale nie musisz się martwić, nic się między nami nie zadziało. Traktuję ją z szacunkiem, na jaki zasługuje. – mówię, nie dając się w żaden sposób sprowokować.

– Dobrze wiedzieć, że nie wykorzystałeś jej, gdy była nieprzytomna, bo wtedy jako starszy brat połamałbym ci nogi, a wydajesz się w porządku facet. – stwierdza spokojnie.

– Aaron nie strasz go. Nie jesteśmy już nastolatkami. Twoja potrzeba chronienia mnie powinna zostać dawno przeniesiona na twoją żonę i dzieci. – Rina patrzy gniewnie na brata.

– Jasne siostra. Zawsze będę cię bronił i nic się w tym temacie nigdy nie zmieni. A o moją rodzinę to nie musisz się martwić. Anna od dawna mi powtarza, że czasem zachowuję się jak wrzód na tyłku. – mężczyzna uśmiecha się szeroko do swojej żony.

Nie widzę miny jego żony, jednak po twarzy Riny mogę się domyślić, że zrobiła jakąś minę, do męża, która rozśmieszyła moją dziewczyną.

– Siadajcie już, bo zaraz dzieciaki wam wszystko zjedzą. – pani Storm przywołuje nas na nasze miejsca.

Rina ciągnie mnie do naszych miejsc. Jej synek już siedzi w swoim i macha zadowolony rączkami. Uśmiecham się do niego, a kiedy siadam, chwytam jego wyciągniętą w moją stronę rączkę. Kiedy podnoszę wzrok, dostrzegam, że ojciec Riny uważnie mi się przygląda i chyba lekko uśmiecha w kąciku ust. A więc chce mnie najpierw poobserwować, nim cokolwiek zrobi. Dobrze, nie mam nic przeciwko temu. Zdam ten egzamin nawet z zamkniętymi oczami. Posiłek jest trochę dziwny, lecz rodzinna atmosfera najbardziej wyczuwalna. Mam okazje zobaczyć, w jakich relacjach żyje ta rodzina.

Po posiłku uparłem się, aby pomóc przy sprzątaniu ze stołu. Suzan z uśmiechem odbierała ode mnie czyste naczynia. Dzięki temu, że wszyscy coś robią, sprzątanie idzie nam szybko. W efekcie po niecałym kwadransie wszyscy siedzimy w ogrodzie i cieszymy się słońcem. Rina posadziła synka na kocu wśród zabawek. Chłopiec obecnie bawi się jedną z grzechotek. Bliźniaki szaleją na trampolinie, krzycząc w niebogłosy.

Klucz do szczęścia ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz