22.

4.8K 154 0
                                    

John

Martwi się o mnie. Wiem, że ostatnio tylko to czuła. Jednak teraz jest już dobrze i nie ma podstaw do obawy. Wszystkie moje dolegliwości po wypadku dobrze się goją. Biorę ją za rękę, aby czuła ode mnie siłę i uśmiecham się delikatnie.

– Policja szuka sprawcy, a mój ojciec dodatkowo zatrudnił detektywa. Nie martw się, niedługo wszystko wróci do normy. A na wypadek, gdyby jednak było w tym wypadku drugie dno, poproszę o wzmocnienie ochrony domu, firmy naszych rodzin i nas. Nic się nie stanie. – zapewniam ją.

– Mam nadzieje, że masz racje. – szepcze niepewna.

Jared zaczyna marudzić, niezadowolony, że jest unieruchomiony w krzesełku. Nie chcę, żeby Rina odrywała się od jedzenia, dlatego zgarniam chłopca w moje ramiona. Wiem, że w salonie gdzieś została torba z jego zabawkami. Ponieważ nie wolno mi nic nosić od razu kładę Jareda na podłodze. On jest z tego wyraźnie zadowolony. Żwawo raczkuje w stronę kanapy.

Siadam na sofie i czekam, aż do mnie się doczłapie. Wiem, że Rina nas obserwuje. Maluch z radością chwyta zabawkę, którą mu podsuwam. Kątem oka widzę, że Rina kończy jeść i zamierza posprzątać blat. Nawet nie próbuję jej wyręczać. Od razu dostałbym od niej naganę. Pilnuję jej synka, bo to jest coś, za co na pewno nie będzie na mnie zła. Jednak, gdy słyszę dzwonek do drzwi, ciężko jest mi pozostać na sofie.

– Pojdę otworzyć. – mówi, spoglądając na mnie.

Kiwam jedynie głową i spoglądam na małego. Mam wrażenie, że słyszę, jak Rina cichutko krzyczy zaskoczona czymś. Jared z zapałem atakuje pluszowego misia, którego mu dałem, więc wstaję i ruszam do drzwi. Zatrzymuję się w przejściu, stąd dobrze widzę Jareda i dwóch mężczyzn, którzy stoją w drzwiach. Niby są ubrani swobodnie, lecz w ich postawie widać powagę.

– Dzień dobry. Oficer Stown i mój partner Detektyw Grand. Chcielibyśmy porozmawiać z państwem. – drugą część zdania kieruje prosto do mnie.

– Oczywiście proszę wejść. – Rina się do mnie odwraca.

Przepuszcza panów do środka, cofam się do salonu i od razu porywam małego w ramiona. Rozsiadam się na sofie. Panom policjantom wskazuję dwa fotele. Rina do nas dołącza i siada przy mnie. Syn chce teraz posiedzieć u swojej mamy, więc pozwalam go jej zabrać do siebie.

– O co chodzi panowie? – nie zamierzam czekać, aż w końcu łaskawie się odezwą.

– Mamy postępy w sprawie i chcieliśmy je panu przedstawić. – detektyw Grand patrzy się na mnie wymownie.

– Cokolwiek chce pan mi powiedzieć, może to pan mówić przy Rinie. Jest moją dziewczyną i w tej sprawie chcę, aby była na bieżąco tak jak ja. – nie zamierzam ustępować.

Patrzę na Rinę. Uśmiecha się do mnie i bierze mnie za rękę. Pewnie ciężko jest jej teraz utrzymać małego w ryzach. Łatwo może jej się wykręcić. Nie chce, aby tak się stało, dlatego przysuwam się bliżej niej i obejmuję jej plecy. Odwracam się z powrotem do naszych nieoczekiwanych gości.

– Dobrze to pana decyzja. – mówi beznamiętnie oficer Stown. – Wiemy, że samochód, który w pana wjechał, był kradziony. Znaleźliśmy w nim jednak odciski palców i po sprawdzeniu okazało się, że należą do Patricka Urbiako. Zna go pan?

Patrick Urbiako. Nic mi to nazwisko nie mówi. Składam dłonie i staram się sobie przypomnieć czy może nie spotkałem się gdzieś z tą osobą. Jednak jak zazwyczaj przynajmniej kojarzę nazwiska i twarze, tak tym razem nic mi się nie przypomina.

Moją uwagę nagle zwraca Rina, która zaczyna się panicznie trząść, krew odpływa jej z twarzy i zaczyna mocno do siebie przytulać synka. Jej zachowanie przyciąga też uwagę policjantów. Obejmuję ją znów, bo to nie jest jej normalne zachowanie.

Klucz do szczęścia ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz