24.

4.4K 151 0
                                    

John

Nie mówiłem Rinie, że rodzice zadzwonili dziś do mnie i zaprosili na kolacje. Trochę sam się zdziwiłem, gdy tata zadzwonił z zaproszeniem. Nie sądziłem, że są jeszcze w mieście. Spodziewałem się, iż gdzieś wyjadą. Mama wspominała parę razy o Sycylii, więc myślałem, że wyjadą. Chyba ostatnie wydarzenia trochę nimi wstrząsnęły i dotarło do nich, jak kruche jest życie. Dlatego wyczułem w głosie ojca, jak mu zależy, abyśmy dziś do nich przyjechali.

Dobrze, że Rina nie rusza się nigdzie bez rzeczy małego. Dzięki temu nie musimy wracać się do mieszkania, tylko prosto jedziemy do domu rodziców. Wiem, że Rina jest zaniepokojona dzisiejszymi wydarzeniami, lecz ja niezmiernie się cieszę, że udało nam się z Rina zmienić ten akt urodzenia Jareda. O reakcje rodziców z tym związaną również się nie martwię. Będą ze mnie dumni, że zdecydowałem się na coś takiego.

Po półgodzinnej jeździe docieramy do mojego domu rodzinnego. Dom jest bardzo duży i zbudowany z myślą, aby mogły odbywać się w nim przyjęcia na kilkaset osób. Do niedawna, gdy tata sprawował jeszcze funkcję prezesa, a mama brylowała w wielu organizacjach, takie zabawy miały miejsce w domu. Teraz ja i Nina mamy własne mieszkania, więc rodzice zostali w nim sami. Nie sprzedali go pewnie tylko dlatego, że liczą na wielkie spędy rodzinne, gdy z siostrą założymy własne rodziny.

Parkuję samochód przed garażem. Uśmiecham się do Riny, nim wysiadam. Wiem, że się stresuje. Nie chcę, aby źle się czuła podczas tej wizyty. Biorę torbę Jareda, a ona wyjmuje synka z fotelika. We trójkę ruszamy do drzwi i wchodzimy.

Rina jest chyba trochę przetłoczona przepychem, z jakim jest urządzony dom. Ja tu dorastałem, dlatego nie zauważam już niektórych rzeczy. Na szczęście tylko przedsionek tak wygląda, a w reszcie jest bardzo domowa. Biorę ją za dłoń dla otuchy i prowadzę dalej.

Wchodzimy z Rina i małym do salonu, w którym siedzą tata z Niną.

– Hej jednak przyjechaliście! – mówi siostra i wstaje do nas.

Przytula mnie szybko i mocno i podchodzi do Riny. Ponieważ trzyma Jareda, to nie może zostać powitana, jak ja, ale i tak Nina obejmuje ją. Chwile później moja kobieta stoi sama, a jej synek jest roześmiany w ramionach mojej siostry.

– Hej śliczny chłopczyku. Co tam u ciebie? – grucha do niego.

Mały śmieje się do niej radośnie. Nina zabiera go na jeden z foteli, jakie stoją w pokoju. Rozbawiony biorę Rinę za dłoń i ciągnę do kanapy, na której siedzi mój tata. Zbiera jakieś dokumenty ze stolika. Widocznie Nina prosiła go o jakąś rade.

– Cześć tato. A gdzie mama? – kładę torbę Jareda obok kanapy.

–Była w kuchni, zaczęła coś tworzyć na kolacje. – uśmiecha się do nas.

– Może powinnyśmy iść i jej pomóc? – Rina spogląda na moją siostrę.

– Lepiej nie. Jako dzieci nie raz zrobiliśmy jej tam niezły bajzel. Od tego czasu nie wpuszcza nas do niej nawet teraz. – tłumaczy rozbawiona dziewczyna.

– Taa, dalej nie ma do nas zaufania. – wzdycha John.

– Bo ostatnim razem prawie spaliliście pół pomieszczenia. – mówi mama, wchodząc do pokoju. – Kochanie, dlaczego mnie nie zawołałeś i nie powiedziałeś, że już przyszli. – ma pretensje do taty.

– Wiedziałem, że jesteś zajęta, a nie chciałem cię wytrącać z twórczego amoku. – usprawiedliwia się.

Mama kręci głową i podchodzi się z nami przywitać. Szybko mnie przytula.

Klucz do szczęścia ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz