(Opowiada Kakashi)
Obczaiłem dobrą okolicę do biegania. Przed poranną sesją poszedłem pobiegać. Wczoraj byłem tak krótko, że dzisiaj włożyłem ten sam strój. No cóż. Nie jestem u siebie i nie bardzo ma mi kto te ubrania uprać. Zwłaszcza, że jak na razie sami ograniczeni ludzie pracują w hotelu w którym się zatrzymałem. Jeśli dzisiaj moje ubranie nie zostanie uprane, to będe musiał się rozmówić z tą jęczącą Anko. Niech coś w tej sprawie zrobi. Bo ja tak nie mogę pracować!
Skończyłem biegać i wróciłem do pokoju. Ludzie czasem dziwnie na mnie patrzyli, ale w sumie przywykłem. Najwyżej zaraz jakiś tabloid opublikuje moje zdjęcie, że biegam w parku miejskim. Ciekawe czy moi fani też zaczną uprawiać bieganie, bo ja to robię. To było nawet intrygujące. A bynajmniej na tyle, by zająć moje myśli podczas śniadania i aż do sesji. Tylko pod prysznicem pozwoliłem sobie na wyłączenie myśli. Lubię tak stać i po prostu napawać się wodą spływającą po moim boskim ciele.
Podczas sesji wciąż do mnie wracały tamte wydarzenia. Nie mam pojęcia dlaczego, ale napawało mnie to jakimś głębokim smutkiem. Jak wtedy. Zupełnie jakbym stracił kogoś bliskiego. Jego słowa wciąż mnie bolały. Było mi jakby przykro na samo wspomnienie jego przestraszonej twarzy. Tych oczu, w których czaiła się panika i jakieś skrywane cierpienie za zasłoną gniewu. Miałem ochotę klęczeć przed nim i błagać o wybaczenie dotąd dopóki mi nie wybaczy, że przeze mnie stała mu się krzywda. Chociaż ten ból był raczej dużo starszy. Może też kogoś stracił ja ja wtedy? Czy właśnie to mnie do niego przyciąga? Czy może ten uśmiech i radosne iskierki w oczach, kiedy ujrzałem go pierwszy raz. Tylko przy nim moje serce zaczyna wariować. Bije jak oszalałe a moje myśli się plączą. To nie może być zwykłe pożądanie. Chciałbym powalczyć o jego uwagę, ale trochę się boję, że go zranię. Wydaje się być taki kruchy i delikatny jak płatek czystego złota. I tak samo drogocenny. Ja chyba nie będę dla niego dobrą partią. Pogrzebałem emocje wtedy, dawno temu. Została we mnie tylko lodowata pustka. Jeśli tak to dlaczego tak pragnę jego uśmiechu, ciepła. Gdyby tylko zechcial zapełnić tą pustkę. Ogrzać ją. Niech sobie nawet tam wiesza firanki i ustawia durne kwiatki. Byleby tylko był. To debilne, ale chyba zgodziłbym się na wszystko, gdyby tylko powiedział, że umówi się ze mną, że nie poskąpi mi swojego uroczego uśmiechu...
- Ekhm... Ziemia do Hatake... Ziemia do Hatake...- usłyszałem nagle. Co to za bzdury? Zamrugałem parę razy i skupiłem się na twarzy intruza.
- O co chodzi?- zapytałem jak mało inteligentny.
- Gdzieś nam odleciałeś? Potrzebujesz przerwy? Masz gorączkę?- zapytał.
- A dużo nam zostało?- zapytałem chyba mało przytomnie. Faktycznie coś nie najlepiej się czułem. Może to przez te myśli. Może tylko to z tęsknoty?
- Trzy, może cztery serie. Dasz rady?
- Daj mi 5 minut. Muszę napić się wody i zadzwonić.- powiedziałem powoli jakbym miał zaraz zemdleć.
- Dobrze. Masz te swoje 5 minut. Zaraz za drzwiami jest butla z wodą. Możesz korzystać do woli. - powiedział.
- Dzięki.- bąknąłem pod nosem i wyszedłem z pomieszczenia znużonym krokiem.
Wyszedłem. Wziąłem kubek i nalałem sobie zimnej wody. Wypiłem duszkiem. Nalałem sobie kolejny i oparłem się plecami o szybę. Wyjąłem komórkę i wybrałem numer.
- Albercie. Bądź tak uprzejmy i znajdź mi najładniejszą kartkę pocztową taką otwieraną, coś do pisania, dużo kartek i co tam jeszcze potrzeba do napisania listu.
- Oczywiście, paniczu. Wszystkim się zajmę, prosze się nie martwić. Jeszcze jakieś konkretne wymagania, np. co do koloru papeterii?
- Nie. kartki potrzebuję do pisania na brudno, w sumie. Z resztą zdaję się całkowicie na ciebie, Albercie.- powiedziałem siląc się na uprzejmy ton głosu.

CZYTASZ
Niedostępny
RomanceWspółczesność. Hatake Kakashi pracuje jako sławny i ubóstwiany w całym kraju model. Jest w pełni świadom swych atutów i bez skrupułów to wykorzystuje. Jest zimny, wyrachowany, nigdy nie zostaje na śniadanie. Do czasu, kiedy pierwszy raz ujrzy pew...