(Opowiada Kakashi)
Miałem mieć wolne jeszcze jeden czy dwa dni w związku z tym, że wróciliśmy dopiero wczoraj późnym wieczorem. No dobra. Dla mnie 23.00 to późny wieczór. Od razu poszedłem pod prysznic i do łóżka. Chciałem w poniedziałek, czyli właśnie dzisiaj, już zjawić się w firmie. Powód był przecież oczywisty. Mój pięknooki informatyk. Postanowiłem, że tym razem podaruję sobie wymyślanie powodów, dla których miałby zejść na dół do mnie.
Wstałem nie tak znowu późno. Dopiero dochodziła 9 rano. Przespałem bite 8 godzin i czułem się gotowy do działania. Cel na dziś: udać się do DOI i wybadać sprawę. W sumie mogłem napisać, albo zadzwonić do tej kobiety, ale za bardzo się stęskniłem za tymi pięknymi oczami i ciepłym uśmiechem.
Może Mnie od razu nie wyrzuci i nie przeniesie na kopach z góry na dół? Ciekawe czy też tęsknił chociaż troszeczkę. Chociaż szczerze wątpię. Jest zdecydowanie zbyt zapracowany, żeby mieć czas na tęsknoty. Ciekawe czy podobała mu się moja kartka pocztowa z prezentem. Nie powiem. Nabiedziłem się nad jego treścią. Chciałem, żeby dobrze mnie zrozumiał.
Wskoczyłem pod orzeźwiający prysznic. Miałem przed nim jeszcze trochę pobiegać albo chociaż małą rozgrzewkę zrobić, ale się rozmyśliłem. Jeden raz mogę sobie odpuścić. Kiedy wyszedłem w samym ręczniku, bo co się będę ubierał, u siebie w końcu jestem, nie?, poszedłem do aneksu kuchennego. Włączyłem ekspres do kawy i zanurkowałem w lodówce. Jak zawsze była wyposażona odpowiednio. Jednak nie miałem ochoty na nic wyszukanego. Wyjąłem małą porcję czarnego kawioru, szynkę i ser żółty. Posmarowałem kawiorem kromkę ciemnego chleba, bo biały to zło, rzuciłem na to plaster szynki i sera. Zamknąłem druga kromką. Kawa zdążyła się zaparzyć, więc sięgnąłem po kubek. Oparłem się tyłkiem o szafki i popijałem czarny napój przegryzając go kanapką.
Kiedy skończyłem poszedłem do garderoby i wybrałem sobie ubranie na dziś. Coś zwyczajnego. Ciemną koszulkę, dżinsy i trampki. Po chwili namysłu wziąłem też niebieską, dżinsową kurtkę. Najpierw postanowiłem poinformować swojego szofera, że będziemy jechać do pracy.
- Albercie. Przygotuj samochód. Będę gotowy za 10 minut. Jedziemy do pracy.
- Oczywiście paniczu.
Rozłączyłem się. Rzuciłem niedbale komórkę na komodę. Ubrałem się. Zabrałem komórkę i skoczyłem jeszcze poperfumować się trochę i przeczesać moją boską fryzurę.
Obejrzałem się krytycznym wzrokiem w lustrze i uśmiechnąłem lekko.
- Boski jak zawsze.- rzuciłem do swojego odbicia i wyszedłem z domu.
Samochód już czekał gotowy. Wsiadłem czując ten przyjemny dreszczyk. Ciekawe czy się ucieszy? A nawet jeśli nie, to chociaż go zobaczę. Tak umotywowany, by zjawić się dziś w firmie.
Samochód nie zdążył się dobrze zatrzymać a ja już otwierałem drzwi, by wysiadać.
- Jeszcze chyba nigdy się tak paniczowi do pracy nie spieszyło.- zaśmiał się.
- Fakt.- odpowiedziałem uśmiechając się.- zadzwonię jak będę cię potrzebował.- dodałem wyskakując z samochodu.
Niebiosa. Co on ze mną zrobił?! Ja się uśmiecham do szofera i spieszę do pracy! Nieprawdopodobne.
Wszedłem do środka pospiesznie. Recepcjonistka spojrzała na mnie zaskoczona.
- Pan tutaj?
- Tak. Dainashi jest już?
- Nie. Jeszcze nie przyjechał. Miał pan mieć jeszcze wolne od pracy po takiej podróży.
- W takim razie nie widziałaś mnie, skarbie.- powiedziałem posyłając jej jeden ze swoim wystudiowanych uśmieszków.
CZYTASZ
Niedostępny
RomanceWspółczesność. Hatake Kakashi pracuje jako sławny i ubóstwiany w całym kraju model. Jest w pełni świadom swych atutów i bez skrupułów to wykorzystuje. Jest zimny, wyrachowany, nigdy nie zostaje na śniadanie. Do czasu, kiedy pierwszy raz ujrzy pew...