100010

103 15 18
                                    

(Opowiada Iruka)

Obudziłem się. To duszne uczucie osłabienia wreszcie mnie opuściło. System powoli ale bez problemów mi się załadował. Usiadłem na łóżku. Obraz niemal niezauważalnie falował. Wzrokiem szukałem Hatake, ale nigdzie go nie było. Nie spał na mnie. Nie siedział na krześle. Nie drzemał. Nie słyszałem jego głosu zza drzwi. Teraz poczułem inny rodzaj niepokoju. Znudził się. Zmęczył moim niezdecydowaniem i jak tylko zaczęło mi się polepszać to sobie poszedł? Odkryłem się i niemal wyskoczyłem z łóżka. Tak szybko jak tylko mogłem wyszedłem z sypialni. rozejrzałem się, ale w mieszkaniu prócz mnie żywej duszy nie było. A bynajmniej tak mi się zdawało. Już myślałem, że zawinął się bez słowa. To by do niego pasowało. Typowe mu zachowanie. Nogi się pode mną ugięły. Ku swemu zaskoczeniu nie uderzyłem o podłogę. Ktoś mnie złapał. Podniosłem wzrok na trzymającego mnie i pachnącego w ten przyjemnie specyficzny sposób.

- Hatake?- zapytałem głupio.

- Ja, a kogoś się spodziewał? Nie powinieneś się tak szlajać po mieszkaniu. Jesteś jeszcze słaby jak niemowlę.

- Przepraszam. Myślałem, że sobie poszedłeś. zmęczyło cię to i mnie zostawiłeś, bo już nie zbiera mi się na umieranie. Przepraszam. Ja zwykle nie choruję, ale jak już mi się zbierze to strasznie długo mi się to ciągnie.

- Ranisz moje uczucia. Gdybym tylko mógł to na krok bym cię samego nie puścił. nie zostawił. Niestety natura wezwała i musiałem za potrzebą, a Maruna w pracy. jak chcesz to do niej zadzwonię.

- Nie. To w sumie dobrze. Wezmę lekarstwo i chciałbym z tobą porozmawiać. Muszę ci coś powiedzieć. To bardzo ważne. Pewnie po tym już ci przejdzie ochota na moją marną osobę, ale uznałem, że musisz wiedzieć.

- Dobrze, więc. Najpierw zaniosę cię do łóżka. Potem zrobię herbaty, a ty grzecznie na mnie poczekasz. Wtedy możemy porozmawiać. Zgoda?

- Umiem sam chodzić.

- Jasne. Właśnie widziałem.- zaśmiał się i nim zdążyłem zareagować wziął mnie na ręce jakbym zupełnie nic nie ważył. Może i schudłem trochę przez te parę dni, ale bez przesady, może co?

Zaniósł mnie do sypialni i posadził na łóżku jakbym był z cukru albo szkła. Przykrył jak dziecko kołdrą i niemal wyfrunął z sypialni. Naprawdę, w ogóle nie podzielałem jego entuzjazmu i radości. Nie wiem czego się nawąchał, ale przed nami poważna rozmowa, która przesądzi o wszystkim. Mi jakoś do śmiechu nie było. Sięgnąłem do torebki po lekarstwo od Shizune. Bałem się jak cholera i tej rozmowy i tego, że jesteśmy tu sami. Tylko słaby ja i on. Teraz mógłby zrobić co chciał, a ja nie miałbym sił, by się bronić. Pewnie i tak strach sparaliżowałby mnie na tyle, że głosu nie byłbym w stanie wydobyć, by krzyczeć, więc w sumie nikt by się nie dowiedział. Słowo przeciwko słowu. Z tym, że jego ma większą wartość. On jest kimś. On jest sławny i ma takich prawników, że wszystko by wytłumaczyli. Nawet to, że każde słowo zmyśliłem.

Westchnąłem ciężko czując ogarniającą mnie rozpacz. Zacząłem wątpić czy jedna dawka mi pomoże, ale nie wolno mi brać więcej. Gdybym wziął dwie to pewnie bym umarł przy takim osłabieniu. Jednak wtedy niczego bym się nie dowiedział. Ponownie westchnąłem i zrezygnowany otworzyłem saszetkę z lekiem. Szybko połknąłem jej lepką zawartość starając się nie próbować wymyślić z czym mogłoby mi się to skojarzyć. Już wystarczy, że na widok tabletek niemal mdleję. Jak przez mgłę pamiętam, że chyba zrobiłem jakąś histerię z tym lekarzem, którego Hatake mi załatwił. Głównie pamiętam, że byłem przerażony a wtedy pojawił ise on i mnie ratował. Nie próbował wykorzystać sytuacji. Przytulał w milczeniu przez kołdrę. To było takie dziwne, że nie chciał mnie z niej wydobyć. Takie miłe z jego strony. Zupełnie jakby mnie zrozumiał. Chyba dlatego właśnie postanowiłem dać mu jednak szansę. Jednak najpierw musze mu powiedzieć o moich lękach. Jeśli się nie zrazi ,to się zgodzę.

NiedostępnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz