(Opowiada Iruka)
Obudziłem się. Jednak nie miałem siły nawet oczu otworzyć. Wszystko mnie bolało. Leżałem, więc tak rozmyślając, a raczej starając się włączyć jakiekolwiek myślenie, kiedy usłyszałem, że ktoś wstał z krzesła przy moim łóżku.
- Hatake?- zapytał znajomy kobiecy głos.
Miałem wrażenie, że ktoś jej coś odpowiadał, ale mogło mi się przesłyszeć. W tym stanie, to chyba wszystko było możliwe.
- Już ci mówiłam, że nie ty go skrzywdziłeś.
Nie usłyszałem odpowiedzi, ale zaczynałem odczuwać te dziwne uderzenia paniki. Jak to: skrzywdził? Rozmawia z tym dupkiem o mnie? Zaczynałem się coraz bardziej niepokoić, co się tu działo, kiedy byłem w trybie awaryjnym.
- On się boi każdego.- kontynuowała, choć wyraźnie słyszałem w jej głosie, że zaczyna się denerwować.
Ktoś zdecydowanie miauczał jej do słuchawki i nie chciało mi się wierzyć, że to on.
- Jeśli tak go kochasz, to powinieneś przy nim być, a nie uciekać obwiniając się za coś czego nie zrobiłeś. Nie obchodzi mnie to, co czujesz. Musisz się zdecydować. I to teraz. Jeśli ci naprawdę zależy to działaj. Po coś go uratowałeś, prawda? Chyba nie na darmo postawiłeś na nogi pół firmy, oderwałeś mnie od ważnego projektu i załatwiłeś tego specjalistę? Tak, przy okazji. Jego usługi muszą być koszmarnie drogie.
Czy oni w ogóle znają sens takich słów? Ludzie potrafią wyświechtać każde nawet najznamienitsze słowo, a te pospolite obrócić w obelgi i przekleństwa. Zdecydowanie bardziej wolę rozmawiać z komputerami. Są logiczne i proste do zrozumienia. Jedynka zawsze jest jedynką, a nie w zależności od humorku może zmienić się nawet w piątkę.
- Tak. Wiem, że kazałam ci go zostawić w spokoju, ale... gdybyś go potraktował poważnie, to sądzę, że dałby ci szansę. Obiecuję więcej nie stawać między wami, chyba, że faktycznie zrobiłbyś coś nie tak. Jesteś narwany, a on potrzebuje spokoju.
Sam nie wierzyłem, że to powiedziała! Ciekawe czym ją kupił, że tak nagle zmieniła zdanie nie tylko o nim, ale też jeśli chodzi o "łaskawe" pozwolenie komukolwiek na bliższą "znajomość" z moją skromną, bezużyteczną, poza pracą, osobą.
- Dobrze. Jak załatwisz te swoje sprawy i się nie rozmyślisz, to będę tu do wieczora. Ten twój miał pilne wezwanie, ale powiedział, że jeszcze dzisiaj zajrzy. Porozmawiamy jak się łaskawie pojawisz.- burknęła tonem obrażonego łaskawcy.
Och.... to by wyjaśniało ten nikły, ale wciąż nieprzyjemny zapach szpitala w moim pokoju. Właściwie to chyba mnie cieszy, że ściągnęli jakiegoś medyka do mnie, a nie zaciągali do szpitala. Może będę musiał im jednak podziękować?
- Nie uwierzysz, ale zajmuję się chorym. Tak podałam mu. Widziałam kartkę i twój dopisek. To przez ciebie musiałam wziąć wolne, więc nie do mnie z pretensjami.
Och, uparciuch kompletnie nie umie czytać emocji, albo specjalnie to ignoruje. Jak będzie tak denerwował Marunę, to się dopiero porobi. Chociaż z drugiej strony ciekawym doświadczeniem byłoby patrzeć jak się ktoś o mnie bije....
- Mhm... jasne, uważaj bo ci uwierzę.
Rozłączyła się. Znów usiadła na krześle. Poczułem jak zmienia mi okład na czole. Zebrałem się w sobie, by chociaż głos z siebie wydobyć.
- Maruna?- zapytałem jakimś dziwnym jakby obcym, chrapliwym głosem.
- Słucham, cię kochanie. Boli cię coś? Chcesz pić?
- Hatake tu był, prawda?- zapytałem niepewnie, by potwierdzić moją teorię.
- Skąd ten pomysł?
- Zapach...- zacząłem, ale rozmyśliłem się z powiedzenia, że słyszałem rozmowę.
- No, tak. Zapomniałam o twoim psim węchu i przypisywaniu zapachu do ludzi. Przepraszam. Faktycznie tu był. Nie chciałam go tu wpuszczać, ale dyrektor kazał nam razem przyjechać do ciebie zobaczyć, co się dzieje. Ten wariat poleciał do dyrektora siać panikę, bo cię dwa dni w pracy nie było.
- Naprawdę?
- Naprawdę. Gdybyś ty widział ten strach i dziwny smutek w jego oczach, kiedy okazało się, że jesteś kompletnie nieprzytomny. Na dodatek przez cały czas się obwinia, że to przytrafiło ci się przez niego. I sądzi, że ty go nie lubisz.
- Naprawdę się tak o mnie martwił? Dlaczego?
- Martwił? On szalał z niepokoju. Może też spojrzał w twoje oczy i w nich utonął?
- Zawstydzasz mnie.- jęknąłem.
- To na pewno też pokochał.- zaśmiała się.
- Poszedł sobie? Już mu przeszło? Znudził się?
- Wyszedł załatwić jakieś pilne sprawy i coś przemyśleć. Chyba mu nie przeszło. Właściwie to wyglądał jakby cierpiał patrząc jak się męczysz. Dziwne, co?
- To... chyba nawet przyjemne. Podoba mi się jego delikatny zapach.
- Iruka? Pamiętasz, co się z tobą działo? Cokolwiek?
- Nie bardzo. Tylko, że było mi gorąco i duszno, że się strasznie bałem, a wtedy pojawiał się ten delikatny zapach i mnie ratował. Zrobiłem jakąś scenę, tak? Moje pliki są bardzo uszkodzone i nie potrafię ich odtworzyć.- czułem się już tak bardzo zmęczony, że chyba ledwo mamrotałem.
- Nie mam pojęcia czy ona w ogóle zrozumiała cokolwiek z mojej wylewnej wypowiedzi.
Ja sam miałem kompletny mętlik w głowie. Hatake dowiedział się, gdzie mieszkam. Zobaczył moje przesadnie skromne schronienie. Pewnie już nie chce się zadawać z pozornie biedakiem. Chociaż coś wspomniała, że on mnie niby pokochał? Za co, skoro go tak źle potraktowałem. Jest jakimś masochistą czy jak?- Hej, słuchasz mnie w ogóle?- z zamyślenia wyrwał mnie jej głos i szarpanie za rękaw.
- Przepraszam cię. Jestem strasznie zmęczony i boli mnie głowa. Pozwolisz, że się zdrzemnę?
- A jak nie pozwolę, to co?
- To za max 15 minut system i tak mi się wyloguje z powodu zbyt niskiego poziomu energii.- wymamrotałem najwyraźniej jak tylko zdołałem.
- Dobra. Idź spać, bo znowu zaczynasz gadać o sobie jak o maszynie.- burknęła.
Zamknąłem oczy, które trochę już mnie piekły i z przyjemnością pogrążyłem się w odprężającej nicości, w którą próbował się wkraść podstępem białowłosy przystojniak.
CZYTASZ
Niedostępny
RomanceWspółczesność. Hatake Kakashi pracuje jako sławny i ubóstwiany w całym kraju model. Jest w pełni świadom swych atutów i bez skrupułów to wykorzystuje. Jest zimny, wyrachowany, nigdy nie zostaje na śniadanie. Do czasu, kiedy pierwszy raz ujrzy pew...