(Opowiada Iruka)
Czułem, że nie mogę się ruszyć. Wszystko mnie bolało. Chyba dosłownie wszystko. Otworzyłem oczy. Świat wokół wirował. Chyba byłem w jakimś jasnym pomieszczeniu. Pociągnąłem nosem, by chociaż po zapachu poznać, gdzie mogę być. Jedyny nikły zapach to wietrzonego pomieszczenia. A poza tym żadnych innych zapachów. Skupiłem się na tym delikatnym zapachu. Był świeży z nuta zapachów ogrodu albo leśnej polany. Nie byłem pewien. Nie potrafiłem tego sprecyzować. Kiedy tylko próbowałem się na tym skupić zaraz zaczynała mnie tak bardzo boleć głowa, że aż łzy mimowolnie wypływały mi z oczu.
- Chyba miałem gorączkę, bo było mi duszno, gorąco, a równocześnie dziwnie zimno. Tylko gdzie ja byłem i jak się tu znalazłem?
Szukałem w pamięci chociaż śladów, ale były tam same złe obrazy i głosy. Śmiały się, drwiły ze mnie i dziwnie jakby stękały a może jęczały? Nie rozróżniałem ich słów. I chyba nie chciałem wiedzieć, przypomnieć sobie ich słów. Dużo nieznanych twarzy. Krążyli wokół. Coś ściskało mi gardło. Dusiło. Zatykało usta. Czułem tylko ból, który piekł mnie na zewnątrz w skórę i taki, który rozrywał mnie od środka. Chciałem krzyczeć, ale nie mogłem. Zamknąłem oczy. miałem wrażenie, że zaczynam wirować i falować razem ze światem. Unosić się w górę i w dół. Przemieszczać na boki, obracać się i wyginać w dziwne kierunki i pozycje. Straciłem przytomność a moja świadomość oddała się trwaniu w niebycie.
Kiedy znów jako tako odzyskałem przytomność, bo chyba świadomość nie do końca, znów otworzyłem oczy. Jednak chyba tylko po to, by zobaczyć, że świat wciąż radośnie wiruje i dalej jestem w jasnym pomieszczeniu, które chyba niczym nie pachniało. Jednak po bliższemu przyjrzeniu się zauważyłem nad głowa woreczek pełen przezroczystego płynu, który leniwie skapywał do rurki, która, zdawała się prowadzić prosto do mnie.
Poczułem nieokreślone uczucie paniki. Poruszyłem się dość gwałtownie, by usiąść i spróbować zrozumieć, pozbyć się tego. Dopiero teraz dotarło do mnie, że jakiś ciężar na mnie spoczywa. Ciężar, który niespodziewanie poruszył się i mruknął jakby sennie. Skupiłem się na postaci i jej zapachu. Miał niemal białe włosy. Dobrze zbudowany. Tylko że pachniał jakby inaczej. Delikatniej. Jednak mieszające się ze sobą wspomnienia i to, co widziałem teraz i czułem przekonywało mnie, że to jest ktoś bardzo zły, chociaż jakże piękny.
- NIE!- wrzasnąłem myśląc, że koszmar powrócił. A może wcale się nie skończył tylko ja tak długo śniłem?
Próbowałem oprzeć się o łóżko rękami i odsunąć jak najdalej od niego.
- Zostaw mnie! Nie krzywdź mnie! Nie dotykaj!- krzyczałem jak opętany i najgłośniej chyba jak zdołałem.
Miałem cichą nadzieję, że jeśli to nie on to się wycofa i sobie pójdzie. On jednak siedział tam dalej. Obok pojawiła się jakaś kobieta. Pewnie pielęgniarka. Jeśli to on, to szybko ją przekona, że wariuję tylko i majaczę. I znowu będą to robić. Rozmawiali. Nie rozumiałem kompletnie słów jakby mówili w obcym i nieznanym mi języku.
Wtem usłyszałem upiorne skrzypnięcie krzesła i jasnowłosy pochylił się nade mną. Chwycił mnie mocno za nadgarstki i przycisnął na powrót do łóżka.Zacząłem się drzeć, szarpać i wszelkimi możliwymi sposobami próbować wyrwać, ale był zbyt silny. Nie mogłem się uwolnić, więc obrałem strategię zniechęcenia. Może wreszcie da mi spokój jak zobaczy, że nie odpuszczam? Chociaż z drugiej strony może zachęcić tą pielęgniarkę stojąca obok do uśpienia mnie znowu. I tak zrobi ze mną to, co będzie chciał.
Zaczynało mi już naprawdę brakować sił. Czułem, że trzęsę się okropnie, robi mi się duszno i słabo. Pomyślałem, że chce mnie wziąć na przetrzymanie.Wtedy pojawił się jakiś nieznany mi mężczyzna niosący ze sobą zapach szpitala. Kiedy zobaczyłem, że wyciąga strzykawkę i napełnia ja tym świństwem, to sił mi jakby przybyło. Tak się szarpałem, że prawie, prawie udało mi się oswobodzić. Jednak mężczyzna był szybszy i wtłoczył we mnie to paskudztwo. Przez chwilę miałem siekankę z danych, przez co mój opór niemal zniknął. Czułem się jakiś taki otumaniony i kompletnie bez sił.
Zamrugałem parę razy i nagle obraz jakby się wyostrzył. Trwało to chyba tylko parę sekund, ale zobaczyłem pochylającego się nade mną Hatake. Wyglądał jakby kilka dni nie spał. W oczach lśniły łzy i skrywane dotąd cierpienie i samotność.
- Hatake?- zapytałem słabnącym głosem, gdyż coś zmuszało mnie do pogrążenia się w niebycie.
Widziałem, że jego różowe, zmysłowe wargi drżą w niemym szlochu. Nie rozumiałem, dlaczego on płacze? Co się u diabła dzieje? Przecież nie umieram! Chyba.
Dalsze myśli zasnuła mi mgła zapomnienia, od której nie miałem sił się uwolnić.
CZYTASZ
Niedostępny
RomanceWspółczesność. Hatake Kakashi pracuje jako sławny i ubóstwiany w całym kraju model. Jest w pełni świadom swych atutów i bez skrupułów to wykorzystuje. Jest zimny, wyrachowany, nigdy nie zostaje na śniadanie. Do czasu, kiedy pierwszy raz ujrzy pew...