00110001 00110011

162 22 5
                                    

(Opowiada Kakashi)

Obudziłem się w swoim łóżku, ale znów nie sam. Wtulałem się w czyjeś plecy. Poruszyłem dłońmi po obejmowanym torsie. Jego skóra była twardsza i bardziej szorstka. Leciutko zarysowane mięśnie i bardzo płaska klatka. Lekki i dość naturalny zapach faceta i przetrawionego alkoholu. Czułem, że mam męskość dokładnie między jego pośladkami, ale o dziwo jakoś nie podnieciło mnie to na tyle, by zesztywniał i sugerował chęć zabawy z rana. Chociaż to mogłaby byc ciekawa odmiana. Rzadko zostawałem aż do rana. A jeszcze rzadziej zabierałem kochankę czy kochanka do swojego pokoju. Cały wczorajszy wieczór i noc pamiętam, ale jak przez mgłę. Jakbym jednak przesadził z alkoholem. Zastanawia mnie jedno: Jakim cudem wszyscy są tacy łatwi i tak chętnie włażą mi do łóżka i dają dupy oprócz tego jednego, na którym chyba zaczyna mi zależeć, o którym nie potrafię zapomnieć.
To było takie wkurzające. Obróciłem się na plecy.

- Ciekawe, która godzina? Sięgnąłem po komórkę.
Jaskrawy ekran zakuł mnie w oczy. Musze chyba bardziej ściemnić, bo jest zwyczajnie za jasny. dopiero dochodziła 5 rano. Kurwa. Zasnąć już nie zasnę. Nie ma takiej opcji. Co ja będę robił przez resztę czasu? Pewnie weźmie mnie na rozmyślania. Odkryłem się i spuściłem nogi z łóżka. Usiadłem chowając twarz w dłoniach.

- Co ja mam zrobić, żeby go zdobyć? No co?- zapytałem w duchu sam siebie.

Jednak nie dostałem odpowiedzi. Bo skąd, skoro sam nie wiedziałem dokładnie czego ja chcę? Chcę go bo mi odmówił? Chcę go tylko przelecieć? A jeśli to coś więcej, to czego chcę? Dlaczego? Przecież ja się kompletnie do związków nie nadaję! A z jakiegoś jeszcze nie znanego mi powodu nie chce go skrzywdzić, wziąć siłą. O czym ja w ogóle myśleć? Przecież nie jestem jakimś gwałcicielem żeby brać wbrew czyjejś woli. Tak właściwie to do tej pory nikt mi nie odmówił. Wszyscy mi się pchają do łóżka. Oprócz niego.

Usłyszałem za plecami szelest pościeli. A zaraz po tym poczułem ciepło jego ciała.

- Coś się stało?- zapytał lekko rozespanym głosem.

- Nic takiego. Nie mogłem spać. obudziłem cię?

- Nie obudziłeś. Sam wstałem. Widzę przecież, że coś cię trapi.

- W tym mi nie pomożesz. Mam nadzieję, że nie liczysz na coś więcej?

- Liczę na poranne igraszki przed pracą.

- Nie jestem w nastroju. Zrobisz coś dla mnie?

- Zrobię, ale będę chciał czegoś w zamian.

- Dobra. Jak zrobisz mi teraz przed twoją pracą pranie to wieczorem będzie drink i łóżko. Pasuje?

- Tak. Pasuje. Dużo tego masz?

- W łazience, w koszu, po lewej od wejścia.

Poszedł do łazienki a ja w tym czasie ubrałem się w strój do biegania. Pora może i nie najlepsza, ale nie chciałem zostawać z nim w pokoju. Wiadomo jak by to wyglądało.

On by jęczał, że znowu czegoś chce a ja zaraz i tak bym się zdenerwował. Westchnąłem.

Zanim zdążył cokolwiek zdążył powiedzieć już wyszedłem. Niespiesznie dotarłem do parku. Zrobiłem kilka szybkich kółek i usiadłem na ławce. Jakoś wcale mi się nie chciało biegać. Jednak kiedy tak siedziałem dopadły mnie mnie ponure myśli.

- Co jeśli wrócę a on przez moje poprzednie działania zdecyduje się na tą laskę? Co jeśli mnie już zapomniał? Co jeśli przeze mnie zmienił pracę? Oby nie bo już nigdy więcej go nie zobaczę!

NiedostępnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz