00110011 00110110

36 3 2
                                    

(opowiada Iruka)

Coś niepokojącego wyrwało mnie z i tak niespokojnego snu. O ile stan, w którym otacza cię tylko lepka ciemność można nazwać snem. Otworzyłem oczy wodząc po suficie. Było mi znowu jednocześnie zimno i gorąco. Ciężko i z niejakim wysiłkiem obróciłem się na bok. Hatake nie było, ale byłem spokojny. Nie zostawił mnie. Powiedział, że mnie kocha a ja dałem mu szansę to udowodnić. Jednak sam sobie nie poradzi z moim rozedrganym stanem. Jestem zmuszony wezwać jednak pomoc. Niemal heroicznym wysiłkiem sięgnąłem po komórkę, która nie wiem jakim cudem znów się tu znalazła. A może wcale nie zmieniała miejsca tylko mi się to przyśniło? Nie ważne. Prawie na oślep wybrałem jej numer.

- Halo? Iruka? Coś się dzieje?

- Tak...- wychrypiałem do słuchawki.- Kończą mi się leki i...

- Chcesz kolejną porcję?- podpowiedziała.

- Też. Zadzwonisz do tej twojej....?- zacząłem pytanie, ale nie dałem rady skończyć. Zrobiło mi się strasznie zimno i niedobrze. Skuliłem się na łóżku. Wyrwało mi się wcale nie takie ciche, jakbym chciał, jęknięcie.

- Jesteś chory? Iruka? Iruka?!- słyszałem jej głos z oddali, ale nie byłem w stanie wydusić z siebie nic poza kolejnym jękiem, który mógł oznaczać wszystko i nic.

Przymknąłem oczy. Usłyszałem nagle kroki i owionął mnie ziołowy zapach.

- Iruka! Co się dzieje? Co ci?- pytał.

Poczułem jak mnie unosi. Miałem wrażenie, że lecę, unoszę się w powietrzu.

- Nnnn...- chciałem mu odpowiedzieć, ale nie potrafiłem zmusić ciała do wysiłku.

- Cholera. Znowu masz gorączkę.....- usłyszałem niemal panikę w jego głosie.

Chciałem jakoś zareagować, ale dalsze jego słowa utonęły za zasłoną miękkiej ciemności.

Z lepkich objęć ciemności wyrwał mnie ostry ból w żołądku. To, co tam jeszcze miałem koniecznie chciało się ze mnie wyrwać tą samą drogę, którą weszło. Jęknąłem głośno i znów skuliłem się na posłaniu. Strasznie kręciło mi się w głowie i praktycznie nie widziałem na oczy. Przede mną nagle zamajaczyła jakaś postać. Owionął mnie przyjemny ziołowo kwiatowy zapach, który w tej chwili powodował, że jakoś bardziej mnie mdliło.

Bałem się choćby otworzyć usta do jednego zdania, żeby to, co chciało się wyrwać nie skorzystało z okazji. Jednak właściciel głosu Podniósł mnie i chyba potrząsał. Nie miałem pewności. Wszystko wokół tak strasznie wirowało. Przymknąłem oczy, by na to nie patrzeć.

- Co ci, skarbie? Boli cię coś?- zapytał jakoś tak cicho i miękko.

- Niedobrze mi.- jęknąłem spoglądając na niego.

- Pomasować ci brzuszek czy bardziej chce ci się wymiotować?- z jednej strony brzmiało to debilnie, ale z drugiej było troskliwie przyjemne. Może nawet byłoby zabawne, gdyby nie lodowate pazury mdłości.

- To drugie.- odpowiedziałem równie cicho starając się nie zwymiotować na niego.

- To biegniemy do łazienki.- powiedział.

Odkrył mnie i delikatnie wziął na ręce. Chyba jeszcze nikt się tak ze mną nie obchodził. Był dla mnie tak czuły i delikatny, że to nie mogło się dziać naprawdę. Ja chyba śnię.

W jego szerokich ramionach było mi tak dobrze. Chciałbym, żeby już nigdy mnie z nich nie wypuszczał. Przymknąłem oczy.

- Otwórz drzwi do łazienki, skoro jeszcze tu sterczysz.- warknął na kogoś.

NiedostępnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz